Na początek dobra informacja. Nowy rząd zdecydował się przedłużyć zamrożenie cen energii. Przyjęta przez Sejm ustawa zakłada przedłużenie do połowy 2024 roku maksymalnych cen energii elektrycznej dla gospodarstw domowych na poziomie 412 zł za MWh netto (do obecnego poziomu limitu zużycia, pomniejszonego o 50 proc., ponieważ przepisy mają obowiązywać przez pół roku).
Będzie to 1500 kWh dla gospodarstw domowych, 1800 kWh dla osób z niepełnosprawnością, a dla rolników i dla rodzin z Kartą Dużej Rodziny 2000 kWh. Powyżej limitu zachowana ma być stawka 693 zł za MWh jako cena maksymalna.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Ceny prądu w 2024 r.
Według szacunków ekspertów pozwoli to zaoszczędzić przeciętnej rodzinie łącznie nawet 800 zł. Budżet państwa będzie to jednak kosztowało 16,5 mld zł.
Wiemy już też, jak będą kształtować się opłaty za energię, bo w połowie grudnia Urząd Regulacji Energetyki zatwierdził taryfy, którymi muszą posługiwać się dostawcy energii. Najpopularniejsza w Polsce taryfa G11 obniży się o ok. 30 proc. - z poziomu 1077 do 740 zł za megawatogodzinę. Wbrew pozorom nie obniży to cen energii.
"Zatwierdzane taryfy na 2024 r. są niższe od tych na 2023 r., nie oznacza to jednak obniżki na rachunkach odbiorców objętych zamrożeniem cen, w tym taryfowanych" - wyjaśnił prezes URE. Zamrożone stawki są bowiem niższe. Poza tym składową rachunku, który otrzymujemy za energię elektryczną, jest też np. opłata za dystrybucję. A ta wzrośnie o kilkadziesiąt groszy za każdą kilowatogodzinę.
W drugim półroczu zamrożenie cen nie jest już takie pewne. Zniesienie mrożenia cen może wywołać znaczący wzrost cen sięgający nawet kilkudziesięciu procent. O ile dokładnie? To dziś trudno przewidzieć. Rafał Gawin, szef URE, jeszcze przed uchwaleniem ustawy o zamrożeniu cen prądu na pierwsze półrocze 2024 r., wyliczał, że brak takiej decyzji będzie kosztowny. Gdyby nie ruch nowego rządu, rachunki mogłyby wzrosnąć o 60-70 proc.
Wzrost cen energii bardzo szybko odbiłby się w cenach innych produktów. Jak oszacowali analitycy mBanku, gdyby w przyszłym roku nie obowiązywały żadne rozwiązania osłonowe, inflacja zostałaby natychmiastowo podbita o dwa punkty procentowe.
Wzrost cen żywności znów w górę
W przyszłym roku Polacy muszą spodziewać się za to wzrostu cen żywności. Zmiany nie będą jednak skokowe. 9 grudnia ówczesny premier Mateusz Morawiecki opublikował rozporządzenie przedłużające stosowanie zerowej stawki na żywność. Będzie obowiązywać do końca marca 2024 r.
Wzrostu cen uniknąć się nie da, chociaż nie będzie on tak silny, jak w mijającym roku. - Dynamika wzrostu cen w 2024 r. wyniesie 6,1 proc. wobec 15,3 proc. w tym roku. To wyraźny spadek, ale nadal dość wysokie tempo wzrostu - podkreśla w rozmowie z money.pl dr Jakub Olipra, analityk z Credit Agricole.
Ceny pieczywa wzrosną umiarkowanie, o ok. 8 proc., mięsa - o 7 proc., owoców - o 10 proc., a warzyw i nabiału - o 5 proc. Natomiast tanieć mają oleje i tłuszcze. Na światowym rynku spadają ceny oleju roślinnego - wylicza ekspert CA.
Produktów, które zdrożeją tylko nieznacznie lub potanieją, jest niewiele. Tymi nielicznymi przykładami może być olej rzepakowy i masło. Tanieć powinien też - o ok. 20 proc. - cukier. To jednak marne pocieszenie dla konsumentów, bo w ciągu tego roku produkt ten zdrożał o ok. 80 proc.
Nadzieje na znaczący spadek cen studzi Michał Stajniak, wicedyrektor działu analiz i analityk rynku surowców XTB - Jeśli teraz cena cukru nierzadko przekracza 7 zł za kilogram, nie ma co liczyć na spadek cen w okolice 3 zł, które obserwowaliśmy jeszcze w 2021 r. - pisze w swojej analizie ekspert.
Droższe paliwa. Nowy rząd zdecydował
Polacy mogą też spodziewać się podwyżek cen na stacjach. Powody są dwa. Po pierwsze w 2024 r. wzrośnie opłata paliwowa. Według opublikowanego w Monitorze Polskim obwieszczenia wyniesie 195,74 zł za 1000 l benzyny wobec 172,91 zł w tym roku.
Opłata dla olejów napędowych wyniesie z kolei 422,13 zł za 1000 l olejów napędowych wobec 372,90 zł w tym roku.
Opłata paliwowa to jeden ze składników ceny benzyny i oleju napędowego na stacjach. Jak wylicza firma Reflex, opłata paliwowa obecnie stanowi 3 proc. ceny benzyny 95 i 6 proc. ceny litra diesla. W pierwszym przypadku wynosi średnio 0,17 zł w każdym litrze Pb95, w drugim - 0,37 zł w litrze oleju napędowego. W następstwie decyzji o podwyższeniu opłaty paliwowej ceny na stacjach mogą wzrosnąć o kilka groszy na litrze. Kwoty są relatywnie niskie, ale warto pamiętać, że Polacy wydają rocznie 194 mld zł na paliwa.
Drugi powód podał dr Błażej Podgórski, ekonomista z Akademii Leona Koźmińskiego w programie "Newsroom" Wirtualnej Polski. - Po nowym roku może nas czekać lekkie osłabienie złotego i to może spowodować docelowo wzrost cen paliw - stwierdził ekonomista.
Składki ZUS i płaca minimalna. Wyższe koszty przedsiębiorców
Polacy mogą też odczuć w portfelach wzrost opłat dla przedsiębiorców. Składka emerytalna wzrośnie o 19,52 proc., rentowa o 8 proc. Wszystko przez to, że podstawę wymiaru składek na ubezpieczenia społeczne w 2024 r. dla przedsiębiorców, których nie obejmują zniżki, stanowi 60 proc. prognozowanego przeciętnego wynagrodzenia miesięcznego, tj. nie mniej niż 4694,40 zł.
Składki ZUS wzrosną w 2024 r. "skokowo" w związku z prognozowanym przez resort finansów wzrostem przeciętnego wynagrodzenia w 2024 r. Chodzi o składki, które w naszym kraju odprowadza ok. 2 mln przedsiębiorców.
Z wyliczeń "Faktu" wynika, że wszystkie obowiązkowe składki ZUS wzrosną z 1732,58 zł do 1976,68 zł.
Dziennik podaje, że:
- składka emerytalna wyniesie 912,83 zł,
- rentowa - 374,11 zł,
- chorobowa - 114,57 zł,
- wypadkowa - 78,10 zł,
- na Fundusz Pracy i Fundusz Solidarnościowy - 114,94 zł,
- zdrowotna - 382,50 zł.
Kosztem dla przedsiębiorców będzie też wyższa płaca minimalna. Od 1 stycznia będzie wynosić 4242 zł, a od 1 lipca 4300 zł brutto. Oznacza to łączny wzrost kosztów dla pracodawcy o ok. 850 zł brutto miesięcznie. - Niestety duża dynamika wzrostu płacy minimalnej w 2024 roku tj. ok. 18% wpływać będzie na wzrost płac w całej gospodarce. Musimy się też liczyć z bardzo niekorzystnym zjawiskiem poszerzania się szarej strefy - ocenia prof. Jacek Męcina, doradca zarządu Konfederacji Lewiatan.