W weekend w sieci rozgorzała dyskusja na temat braku turystów nad polskim morzem. Na problem zwrócił uwagę jeden z internautów publikujący zdjęcie z polskiego wybrzeża - konkretnie z Dziwnowa. "Tak pustych plaży, przy doskonałej pogodzie w niedzielę w wakacyjny weekend jeszcze nie widziałem… Czy to ceny? Czy blokady przez rolników? Czy wizja kilkugodzinnej podróży w korkach? Tego nie wiem, ale lokalny biznes jest w lekkim szoku" - napisał.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Pod wpisem pojawiły się inne, które potwierdzają tezę o mniejszej frekwencji turystów na wybrzeżu. "Mielno, główna plaża, normalnie o tej porze tam by nie było gdzie parawanu rozstawić. Faktycznie bardzo dziwnie to w tym roku wygląda" - napisał jeden z internautów.
Polacy rzadziej wybierają polskie morze?
Do wpisu odniósł się m.in. ekonomista i przedsiębiorca Cezary Bachański. Podał on pięć możliwych powodów słabej frekwencji nad polskim morzem. "Podobne morze (tylko dużo cieplejsze) z gwarancją pogody jest za mniejsze pieniądze w Bułgarii. Dwie godziny samolotem" - napisał w mediach społecznościowych. Zwrócił też uwagę, że z południa Polski jest "niewiele dłużej do Chorwacji samochodem niż do Mielna". "Gwarancja pogody, ciepła woda i dużo domów do wynajęcia. Większą grupą, wychodzi porównywalnie z polską kwaterą. Jeżeli ktoś nie jada w restauracjach, które tam są bardzo drogie, to wyjdzie mu porównywalnie" - napisał.
Wskazał też inne atrakcyjne dla polskich turystów kierunki. "Dwie godziny samolotem jest Albania. Ciepła, ładna i tania. Dobrze wypatrzona wycieczka lub zakup biletów na tanie linie z dużym wyprzedzeniem pozwala na tańsze wakacje niż w Polsce. Nie pada" - stwierdził.
Wakacje all-inclusive w Grecji i Turcji też potrafią wyjść taniej dla pary niż cały tydzień nad polskim morzem. Tam też rzadko pada latem. Biura podróży dla małych dzieci mają też dużo promocji, w tym do pewnego roku życia mają wakacje za darmo - napisał.
Dodał też, że Niemcy też raczej jeżdżą po Europie na wakacje, a nie do siebie.
"Wygodniej mi pojechać do Chorwacji czy Włoch"
Na wpis zareagowali liczni internauci, którzy opisali własne doświadczenia. "Porównywanie wakacji w Chorwacji czy Bułgarii do wakacji nad polskim morzem to jak porównywanie gruszek z bananami. Inny klimat, inne doznania i wrażenia. Osobiście nie lubię Chorwacji, a nad polskie morze jeżdżę regularnie, ale poza sezonem. I polecam bardzo" - napisał jeden z nich.
Nieco inne stanowisko zajął inny uczestnik dyskusji. "Mamy tanio Gruzję i Morze Czarne, Albanię, Turcję, Grecję (tańsza niż Polska), Chorwację (ta akurat jest drogo obecnie), a ludzie dalej jadą nad polskie morze, gdzie ceny są identyczne jak np. w Grecji, ale tu jednak mamy gwarantowaną pogodę" - stwierdził.
Autor kolejnego wpisu potwierdził, że z południa Polski często wygodniej jest dojechać do Chorwacji niż nad Bałtyk.
Mieszkam w Rzeszowie i w sumie to nawet wygodniej mi pojechać do Chorwacji czy Włoch z gwarancją pogody. Owszem, dojazd wychodzi trochę drożej do Chorwacji, za to kwatery sporo tańsze - dodał inny uczestnik dyskusji.
W dyskusji pojawiły się też argumenty natury finansowej. "Wakacje dla dwóch osób last minute do Grecji czy Turcji to obecnie od 5-10 tysięcy na all inclusive. Byle jaki domek nad polskim morzem to 700-800zl za dobę bez wyżywienia. Ekonomicznie nie ma to żadnego sensu" - napisała jedna z internautek.
Nieprzewidywalna pogoda psuje biznes nad morzem
O tym, że tegoroczny sezon nie jest łatwy dla właścicieli obiektów położonych nad morzem mówił w rozmowie z wp.pl Łukasz Magrian z Pomorskiej Regionalnej Organizacji Turystycznej. - Gorsze prognozy pogody wpływają negatywnie na liczbę rezerwacji, a kiedy są zapowiedzi upałów, liczb zapytań o noclegi automatycznie rośnie - tłumaczył.
Potwierdzają to właściciele obiektów noclegowych. - Od kilku lat obserwujemy trend, że wiele rezerwacji robionych jest na ostatnią chwilę, z maksymalnie tygodniowym wyprzedzeniem. I niestety, te rezerwacje zależą od pogody - tłumaczy Bożena Itrich z apartamentów w Łebie.