Jak zaznacza BIEC, po raz pierwszy od roku wzrosły indeksy oczekiwań inflacyjnych konsumentów i menadżerów przedsiębiorstw produkcyjnych. Spośród ośmiu składowych wskaźnika pięć działało w kierunku wzrostu inflacji i trzy w kierunku jej spadku.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Inflacja może wzrosnąć
Nasilenie oczekiwań inflacyjnych szczególnie widoczne jest w przypadku menadżerów firm przetwórstwa przemysłowego - podkreśla BIEC. Według Biura, "świadczy to o braku wiary podstawowych uczestników rynku w skuteczność polityki monetarnej banku centralnego oraz w jego oficjalną narrację".
Jak wskazuje Biuro, w ciągu ostatniego roku ubywało firm zamierzających podnosić ceny na swe wyroby, co znajdowało swe odbicie w dynamice cen producentów. Średnioroczny wskaźnik PPI obniżył się z około 25 proc. w czerwcu 2022 r. do minus 2,5 proc. w sierpniu 2023 r. - przypomina BIEC.
Natomiast, jak ocenia Biuro, obecnie tendencje po stronie oczekiwań producentów ulegają odwróceniu, a firm planujących podwyżki cen przybywa - czytamy w depeszy PAP.
Firmy mogą podnosić ceny
Najsilniejsze oczekiwania wzrostu cen wyrażają małe przedsiębiorstwa. Spośród 22 branż przewaga odpowiedzi wskazujących na konieczność podnoszenia cen dominuje w 13 branżach, zaś najsilniejsze są w przemyśle skórzanym i odzieżowym, w przemyśle maszynowym oraz w firmach świadczących usługi związane z instalacją maszyn, ich konserwacją i naprawami oraz w branży samochodowej.
Plany podnoszenia cen częściowo mogą antycypować wzrost kosztów prowadzenia działalności gospodarczej w 2024 r., w tym w szczególności wyższą o ponad 12 proc. w porównaniu z rokiem bieżącym składkę ZUS - ocenia Biuro.
BIEC zaznacza, że podstawowe indeksy cen surowców na razie nie wykazują tendencji do wzrostu, choć spadki cen żywności w ostatnim czasie wyhamowały, głównie za sprawą wzrostu cen cukru na światowych giełdach. Natomiast na rynkach surowców przemysłowych w najbliższym czasie można spodziewać się podwyższonej zmienności cen ze względu na ponowny wybuch wojny na Bliskim Wschodzie.
Międzynarodowy Fundusz Walutowy prognozuje inflację
Warto przypomnieć, że we wtorek Międzynarodowy Fundusz Walutowy opublikował prognozy dotyczące polskiej i światowej gospodarki. Inflacja nad Wisłą ma być problemem znacznie dłużej, niż wynikałoby to z sugestii szefa NBP. Wzrost PKB Polski i innych gospodarek także pozostawia wiele do życzenia.
MFW przewiduje, że jej średnioroczna wartość inflacji w 2024 roku wyniesie w Polsce 6,4 proc. To bardzo zła prognoza. Wyższa ma być jedynie na Węgrzech (6,6 proc.). Niższy wskaźnik osiągnie m.in. Mołdawia (5,0 proc.), Bośnia i Hercegowina (3,0 proc.), Rumunia (5,8 proc.) i Serbia (5,1 proc.). Osiągnięcie celu inflacyjnego w Polsce ma natomiast nastąpić - zgodnie z wcześniejszą prognozą - w roku 2028.
Glapiński i Morawiecki o niskiej inflacji
Prezes Narodowego Banku Polskiego komentując wyraźny spadek inflacji w ostatnich dwóch miesiącach, wyraził zadowolenie. - Weszliśmy w inflację tzw. umiarkowaną - poniżej 10 proc. Ona może być uporczywa, ale to jest co innego, (jest - przyp. red.) umiarkowaną. A pod koniec tego roku zbliżymy się do inflacji pełzającej, czyli 5-proc. i niżej. W normalnych warunkach taka inflacja 5-proc. jest niedostrzegalna przez społeczeństwo jako całość - mówił we wrześniu Adam Glapiński.
Równie wielkim optymistą był w październiku. - Zeszliśmy z wysokiej inflacji. Wszyscy się z tego cieszmy. Zeszliśmy do inflacji umiarkowanej. Idziemy bardzo szybko do inflacji tzw. pełzającej. Kiedyś to już powiedziałem i rzuciło się na mnie stado rozszalałych buhajów. Polityków i zatrudnionych przez nich oszalałych ekonomistów. Że Glapiński powiedział, że inflacja 5-proc. to jest dobra inflacja. Nigdy takiego czegoś nie mówiłem. Naszym celem inflacyjnym jest 2,5 proc. Do tego dążymy z całych możliwych sił, w granicach rozsądku - stwierdził podczas konferencji.
Spadek inflacji przewiduje też szef rządu. - Myślę, że po tym bardzo dobrym odczycie, ona może spaść poniżej 6 proc. Może być w okolicach 5 proc. i to już za parę miesięcy, a to oznacza, że bardzo szybko będzie wracała do normy - ocenił po zaprezentowaniu ostatnich wyników przez GUS premier Mateusz Morawiecki.