W czwartek Główny Urząd Statystyczny opublikował najnowsze dane dotyczące przeciętnego miesięcznego wynagrodzenia oraz zatrudnienia w sektorze przedsiębiorstw.
Odczyt skomentowała Główny Ekonomista Banku Pocztowego Monika Kurtek. Jej zdaniem odczyt dynamiki płac okazał się "zbliżony do średnich oczekiwań rynkowych", a spadek zatrudnienia był większy od prognoz.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Wzrost wynagrodzeń "na dwucyfrowym poziomie"
Kurtek zauważa, że dynamika nominalna wynagrodzeń w maju "była zbliżona zarówno do dynamiki kwietniowej, jak i średnich oczekiwań rynkowych". "Cały czas pozostaje ona na dwucyfrowym poziomie" - podkreśla ekonomistka. Zwraca uwagę, że w ujęciu realnym dynamika przeciętnej płacy w sektorze przedsiębiorstw osiągnęła w maju 8,7 proc. r/r, czyli tyle samo co w kwietniu.
Główna Ekonomistka Banku Pocztowego przytacza komunikat GUS, który tłumaczy niższą dynamikę płac w maju "mniejszą skalą wypłat niż w poprzednim miesiącu, m.in. nagród, w tym nagród motywacyjnych, bonusów, premii kwartalnych, nagród jubileuszowych, wypłat z tytułu przepracowanych godzin nadliczbowych, a także odpraw emerytalnych".
Spadek zatrudnienia. "Widoczne skutki zwolnień grupowych"
Kurtek zwraca uwagę, że przy stabilizacji wzrostu wynagrodzeń maj przyniósł pogłębienie spadku zatrudnienia w sektorze przedsiębiorstw. "Zmniejszyło się ono o 11,7 tys. etatów w porównaniu do kwietnia i jest to liczba dość wysoka, prawie dwukrotnie większa niż w maju ub.r." - podkreśla ekonomistka. Choć GUS nie podaje przyczyn takiej skali redukcji zatrudnienia, Kurtek wskazuje na kilka możliwych powodów.
Po pierwsze w majowych danych mogą być już widoczne skutki zwolnień grupowych w zamykanych/likwidowanych firmach (było kilka takich ogłoszeń w ostatnich miesiącach), po drugie firmy (zwłaszcza przemysłowe) mogą nadal wstrzymywać się z tworzeniem nowych miejsc pracy w oczekiwaniu na wzrost zamówień (zwłaszcza z zagranicy), po trzecie wreszcie spadek zatrudnienia może wynikać z tego, że część firm nie jest w stanie obsadzić etatów z powodu braku podaży pracowników - wylicza Główna Ekonomistka Banku Pocztowego.
Dane "nie zmieniają obrazu rynku pracy"
Jej zdaniem opublikowane dane "nadal nie zmieniają obrazu" rynku pracy. "Wynagrodzenia w sektorze przedsiębiorstw wciąż rosną w relatywnie wysokim nominalnym tempie, a i w ujęciu realnym dynamika także plasuje się wysoko, co będzie sprzyjać dalszemu wzrostowi konsumpcji" - ocenia Kurtek. W przypadku zatrudnienia spodziewa się, że jego spadek jest przejściowy i choć w najbliższych miesiącach dynamika w ujęciu r/r może pozostawać na minusie, to powinien to być minus coraz mniejszy, a w końcu roku możliwe jest wyjcie na niewielki plus.
"Przez RPP dzisiejsze dane zostaną ocenione najprawdopodobniej nadal jako mocne i nie sprzyjające myśleniu o obniżkach stóp procentowych" - podsumowuje Monika Kurtek.
Dane skomentował też analitycy Polskiego Instytutu Ekonomicznego. - Sytuacja rynku pracy pozostaje stabilna. Większość branż dalej raportuje dwucyfrowy wzrost wynagrodzeń, a liczba etatów utrzymuje się na poziomach zbliżonych do poprzednich miesięcy. Kolejne miesiące nie powinny zaburzyć tego obrazu" – napisał w komentarzu do danych GUS kierownik zespołu makroekonomii Polskiego Instytutu Ekonomicznego Jakub Rybacki.
- Spadek liczby miejsc pracy obserwujemy głównie w przemyśle oraz wśród prostych usług. Jednak zmiany zachodzące w sektorze przedsiębiorstw są niewielkie - w wakacje zobaczymy lepsze wyniki w ujęciu rocznym. Za poprawą przemawia silniejsza aktywność konsumencka w kraju" - stwierdził Jakub Rybacki w komentarzu cytowanym przez PAP.
Dwucyfrowy wzrost płac nawet do końca roku
Analitycy PKO BP odwołują się w komentarzu do ostatniego Kwartalnika. Zamieszczona w nim prognoza zakłada, że hamowanie dynamiki wynagrodzeń w kolejnych miesiącach będzie umiarkowane, a średnio w 2024 wyniesie ona 11,4 proc. r/r.
"Dopiero 2025 przyniesie wyraźniejsze spowolnienie wzrostu płac do jednocyfrowego poziomu (7,1 proc.), biorąc pod uwagę zaproponowaną przez rząd skalę wzrostu płacy minimalnej, dużo niższą niż w ostatnich latach (7,6 proc. vs średnio 17,8 proc. w 2023 i 20,5 proc. w 2024) oraz relatywnie niewielką (4,1 proc. r/r) waloryzację płac w sferze budżetowej. Zakładamy, że niższa dynamika płac wraz z ożywieniem gospodarczym wspierającym cykliczny wzrost wydajności pracy, przełożą się na spowolnienie wzrostu jednostkowych kosztów pracy" - piszą eksperci PKO BP.
W kontekście spadku zatrudnienia wypowiedzieli się z kolei analitycy Credit Agricole. "Naszym zdaniem dane o koniunkturze w przetwórstwie przemysłowym, a także dane z rynku pracy, wskazujące na niską liczbę osób zadeklarowanych przez firmy do zwolnienia oraz relatywnie wysoki na tle historycznym odsetek wakatów sugerują, że wspomniana wyżej restrukturyzacja będzie w najbliższych miesiącach przebiegać w sposób stopniowy" - piszą.
"Uwzględniając, że głównym źródłem prognozowanego przez nas ożywienia gospodarczego w najbliższych kwartałach będzie konsumpcja, ze zwiększeniem popytu na pracę będziemy mieć do czynienia głównie w branżach z dużą ekspozycją na konsumenta, czyli przede wszystkim w sektorze usług i produkcji dóbr konsumpcyjnych. Innymi słowy, podtrzymujemy naszą ocenę, że scenariusz gwałtownego spadku zatrudnienia w sektorze przedsiębiorstw w 2024 r. jest mało prawdopodobny" - zauważają analitycy.