Złoty przeżywa wyjątkowo trudne chwile. Polska waluta, jak pisaliśmy, znacząco osłabiła się zarówno wobec dolara, jak i euro. Nad ranem dolar był wyceniany na 4,37 zł. Przed godziną 14 kurs wynosił 4,34 zł. Euro, które rano dobijało do poziomu 4,69, ok. 14 osiągnęło wartość 4,66 zł.
Wielu ekspertów powodów wzrostu kursów głównych walut dopatruje się w niedawnej decyzji Rady Polityki Pieniężnej. - Skala osłabienia jest bardzo dynamiczna i zupełnie niepodobna do standardowego zachowania relacji euro do złotego. Przekaz, według którego Narodowy Banko Polski nie zamierza realizować celu inflacyjnego, poszedł mocniej w świat - mówił w rozmowie z money.pl Mikołaj Raczyński, dyrektor zarządzający i inwestycyjny w Portu Poland.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Maciej Zdrolik, ekonomista mBanku przyznaje, że trudno nie wiązać osłabienia złotego z ostatnią decyzją RPP i późniejszą konferencją prezesa Glapińskiego. - Można tu w szczególności zwrócić uwagę na podkreślanie na konferencji 5-procentowej inflacji jako niemal niezauważalnej dla gospodarstw domowych, przy oficjalnym celu NBP na poziomie 2,5 proc. rok do roku - mówi.
Co dalej ze złotym? Atmosfera gęstnieje
Złoty osłabł. "Zły znak"
Osłabienie polskiej waluty szeroko komentują inni. "Euro kosztuje już 4,6780. W 4 dni złoty stracił tyle ile zyskał przez cztery miesiące (kwiecień-lipiec). To zły znak kiedy złoty traci pomimo wzrostu kursu EUR/USD i sąsiedniego forinta" - piszą eksperci ING Economics Poland.
Ich zdaniem zachowanie kursu jest wyrazem obaw rynków finansowych co do tego, czy w Polsce można zapanować nad inflacją. Nie bez znaczenia są tu też potrzeby pożyczkowe w 2024 r. (wskazane w projekcie przyszłorocznego budżetu). "Są tak wysokie, że nie da się ich już finansować tylko krajowymi oszczędnościami, potrzebujemy zagranicznego kapitału, a ten właśnie pokazuje, że nam nie ufa" - podkreślają analitycy.
"Złoty obrywa najbardziej"
Skalę problemu polskiej waluty podkreśla też ekonomista Rafał Mundry. "5 groszy w 20 minut stracił złoty do dolara, euro, franka i funta z samego rana" - pisze w mediach społecznościowych.
Wskazuje też na słabość innych walut. "Ogólnie widać, że dziś słabną też inne waluty regionu jak korona czeska czy forint. Ale to złoty obrywa najbardziej. Widać, że niespodziewaną obniżką stóp i nowym "nieformalnym" podejściem RPP do celu inflacyjnego (5 proc. a nie 2,5 proc.) złoty zaczął się odrywać od walut regionu" - pisze. Nawiązuje w ten sposób do słów Adama Glapińskiego. Szef NBP na konferencji w zeszłym tygodniu stwierdził, że inflacja na poziomie 5 proc. jest "niezauważalna dla społeczeństwa".
Eksperci Pekao nie wiążą wtorkowego osłabienia złotego z decyzjami banku centralnego. Wskazują na "wyprzedaż walut w naszym regionie CEE" i bardzo dużą korelację w czasie dzisiejszej sesji między złotym, forintem i koroną czeską.
"Niebezpieczni ludzie u władzy"
Ekonomista Tomasz Wyłuda, również odwołał się do słów szefa polskiego banku centralnego, które padły na ubiegłotygodniowej konferencji. "Prezes NBP deklarował, że nie będzie interwencji na rynku walutowym. Jednak biorąc pod uwagę historię różnych zapowiedzi, może być różnie" - stwierdził ekspert. Dał przy tym do zrozumienia, że wysoki kurs dolara "nie szkodzi zwykłym ludziom".
Osłabienie złotego skomentował też dr Sławomir Dudek, główny ekonomista Instytutu Finansów Publicznych (IFP). "Tak to jest jak niebezpieczni ludzie na Świętokrzyskiej siedzą za sterami polityki gospodarczej" - napisał.
Warto przypomnieć, że złoty traci na wartości po raz kolejny. Pierwsze załamanie nastąpiło tuż po decyzji RPP. Rada Polityki Pieniężnej obniżyła stopy procentowe gwałtownie - z poziomu 6,75 do 6 proc. W reakcji dolar stracił ok. 2 proc. Dzień później ruch amerykańskiej waluty skomentował Adam Glapiński. - Zobaczymy, jak się to ustabilizuje. Ci, co decydują o kursach, siedzą teraz przed monitorami i słuchają mojej wypowiedzi i w zależności od niej podejmą decyzję - powiedział prezes NBP. Najwyraźniej posłuchali.
Robert Kędzierski, dziennikarz money.pl