Gdy rząd przedstawiał Polski Ład 2.0, reformę podatkową wprowadzoną w lipcu na popsutą reformę podatkową ze stycznia, argumentował to chęcią ulżenia Polakom w trudnych czasach. Zmiany zakładają między innymi likwidację ulgi dla klasy średniej czy obniżkę PIT z 17 do 12 proc. Reformę i zmiany podatkowe opisywaliśmy w money.pl.
Przy prezentacji rozwiązań podatkowych jak mantrę powtarzano, że rząd chce ulżyć Polakom w czasach wysokiej inflacji i stóp procentowych, próbując przykryć tym pisaną na kolanie reformę ze stycznia.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Obniżka PIT zjedzona przez inflację
Sęk w tym, że inflacja dawno wymknęła się rządowi spod kontroli. Odczyt za czerwiec pokazał wzrost cen na poziomie 15,6 proc. I to, co rząd dał obniżką PIT, w pewnym sensie odbierze sobie w podatkach. Jak pisze "Fakt", podpierając się wyliczeniami Instytutu Emerytalnego, wzrost inflacji jest tak duży i tak bardzo ucieka wzrostowi pensji, że to, co zaoszczędzimy na reformie podatkowej, i tak stracimy.
Eksperci Instytutu Emerytalnego przygotowali dla gazety wyliczenia. Osoba, która zarabia pensję minimalną (3010 zł brutto), na obniżce PIT zaoszczędzi 154 zł. Jednak ze względu na wzrost cen, z płacy tej ubędzie 192 zł. - Inflacja pochłania więcej niż wynosi zysk z reformy podatkowej - cytuje Instytut Emerytalny "Fakt". Jest więc 38,48 zł "na minusie".
Osoba, która zarabia 4 tys. zł brutto, na zmianach podatkowych zaoszczędzi 148,80 zł, ale na wzroście cen straci więcej - bo prawie 248,93 zł, zatem będzie 100,13 zł "na minusie". Przy zarobkach rzędu 5 tys. zł brutto, oszczędność wyniesie 125 zł, koszty inflacyjne 304,45 zł, taka osoba będzie 179,18 zł "na minusie". Jak wygląda sprawa przy zarobkach rzędu 10 tys. zł brutto? Oszczędność z PIT wyniesie 6,25 zł, koszty inflacji - 582,02 zł, co daje "minus" na poziomie 575,02 zł.
Jak pisaliśmy w money.pl, najpierw Polski Ład, potem jego poprawka spowodowały totalny chaos nie tylko wśród przedsiębiorców, ale również wśród pracowników.
— Z powodu ciągłych zmian podatkowych, pracownicy nie mogą sobie zaplanować domowych budżetów, ponieważ często nie są w stanie obliczyć, ile wyniosą ich zarobki, gdyż prawie co miesiąc są inne — zwraca uwagę w rozmowie z money.pl Katarzyna Świętochowska, właścicielka kancelarii podatkowej.