Koszt nowej piątki PiS to, według deklaracji rządu, nawet 42 mld zł od przyszłego roku. Wśród źródeł finansowania, jak np. dalsze uszczelnianie VAT, Mateusz Morawiecki wymienił wprowadzenie podatku dla "cyfrowych gigantów". Nieco mglista zapowiedź została okraszona ostrożnym stwierdzeniem, że rząd wprowadzi go "w kolejnych latach, jeśli Polacy nam zaufają".
Pomysł opodatkowania globalnych koncernów zarabiających w sieci nie jest ani nowym, ani polskim pomysłem. Najbliżej realizacji takiego scenariusza jest Francja. W przypadku tego państwa znamy nawet nieco szczegółów.
Minister finansów Bruno Le Maire przedstawił projekt zakładający, że tzw. podatek GAFA (akronim od nazw Google, Amazon, Facebook i Apple - red.) wynosił 3 proc. od dochodów przedsiębiorstw przekraczających w skali globalnej 750 mln euro. By nie uderzyć w startupy, drugim z "wymogów" jest generowanie przynajmniej 20 mln euro przychodu we Francji.
Ruch Francji to efekt impasu w Unii Europejskiej. Od marca 2018 r. na stole leży bowiem projekt unijnego podatku w wysokości 3 proc. przychodu przedsiębiorstwa, którego globalne przychody to przynajmniej 750 mln euro.
Z poziomu Brukseli środki byłyby rozdzielane między kraje członkowskie, jeśli roczne przychody w danym państwie przekroczą 7 mln euro, posiada ponad 100 tys. użytkowników w roku podatkowym lub ma przynajmniej 3 tys. umów między opodatkowywaną firmą a biznesem.
Pomysł odchodzi od wymogu posiadania faktycznej siedziby w danym kraju i wprowadza pojęcie tzw. "obecności cyfrowej".
Impas we wprowadzeniu daniny wynika z oporu trzech państw, które skutecznie blokują jakąkolwiek zmianę. Irlandia, Dania i Szwecja nie chcą zgodzić się na podatek, a taka decyzja wymaga jednomyślności w Unii Europejskiej.
Najlepszą ilustracją dla interesu, który te państwa mają w zachowaniu statusu quo jest sprawa podatków koncernu Apple. Rząd z Dublina ramię w ramię z przedsiębiorstwem walczył przeciwko Brukseli, która... nakazała firmie z jabłkiem w logo zapłacenie Irlandii ponad 14 mld dol. zaległych podatków.
Rządzący "zieloną wyspą" robili, co mogli, by pieniędzy nie przyjąć. Polska w sporze oficjalnie opowiedziała się po stronie Brukseli.
- To jest nasza walka z międzynarodowymi korporacjami o płacenie przez nie podatków w Europie. To jest jeden z obszarów, gdzie zgadzamy się bardzo mocno z naszymi przyjaciółmi z zachodniej Europy, zwłaszcza z dużych państw, że wielkie korporacje powinny płacić podatki w miejscu, gdzie prowadzą biznes - mówił podczas konferencji prasowej premier.
Walka z koncernami nie dziwi, bo generowane przez nie przychody są imponujące. Gorzej z płaconymi podatkami. I tak Facebook miał oficjalnie w ubiegłym roku w Polsce 30,7 mln zł przychodów, ale nie odprowadził do budżetu ani złotówki. Wykazał bowiem ponad 100 tys. zł nadpłaty.
Z drugiej strony szacunkowa wartość rynku reklamy w mediach społecznościowych to 400 mln zł, z czego Facebook kontroluje nawet ponad 90 proc.
Kolejne przykłady obecnych nad Wisłą gigantów internetowych nie tylko nie odbiegają od przykładu Facebooka, ale nawet są bardziej obrazowe. Google Poland chwalił się 318 mln zł przychodu w 2017 r. i 12,5 mln zł zapłaconego podatku.
Eksperci IAB szacują, że rynek reklamy internetowej w Polsce wart jest 2,29 mld zł, z czego ponad 30 proc. dotyczy wyszukiwarek. A niemal 100 proc. użytkowników internetu w Polsce korzysta z... Google.
Z kolei Amazon z przychodem przekraczającym 1,42 mld zł zapłacił... 15 mln zł podatku.
W rozmowie z money.pl dyrektor generalny Google Sundar Pichai zapewnił, że chciałby, aby jego firma płaciła podatki w miejscach świadczenia usług, ale... nie może.
- W ostatniej dekadzie Google zapłaciło średnio 26 proc. podatków. Większość w Stanach Zjednoczonych. Tak jest zbudowany światowy system podatkowy dla międzynarodowych firm. Jesteśmy zaangażowani w dialog na forum OECD w tej sprawie. Postęp jest co prawda wolny, ale jesteśmy przekonani co do potrzeby reformy podatkowej. Jako firma przestrzegamy i będziemy przestrzegać wszystkich przepisów podatkowych. Internet jest globalny. Działamy w ponad 100 krajach na świecie. Dziś większość naszej wartości tworzymy w Stanach Zjednoczonych i tam płacimy większość podatków - tłumaczył.
Nieco lepiej wygląda kwestia podatku odprowadzonego przez Ubera. Z 20,66 mln zł przychodu w 2017 r. do budżetu trafiło około miliona zł podatku. Do tego trzeba doliczyć PIT od kierowców Ubera, którzy zazwyczaj prowadzą jednoosobowe firmy.
Do tego trzeba byłoby doliczyć platformy streamingowe, o których mówił premier. Netflix, według badania Gemius/PBI, miał ponad 3,8 mln realnych użytkowników.
Nie wiadomo, ilu z nich płaci za dostęp, a ilu korzysta z ofert pakietowych, jednak nieoficjalne informacje mówią: nawet pół miliona Polaków. Gdyby wszyscy mieli wykupione pakiety podstawowe, tylko z tego tytułu przychód w Polsce wynosiłby 17,5 mln zł. Miesięcznie,
Kolejna popularna platforma streamingowa to Spotify. W roku 2017 spółka zarobiła 13,5 raza mniej niż w 2016 r.(ponad 2 mln wobec 27 mln rok wcześniej zł - red.). Oczywiście ani w 2016, ani w 2017 r. firma nie zapłaciła ani złotówki podatku.
To tylko kilka z przykładów całego katalogu globalnych firm, które w sposób kreatywny podchodzą do płacenia podatków na rynkach, gdzie oferują swoje usługi.
Opodatkowanie ich może zwiększyć finalnie ceny dla użytkowników, jednak przy tak dużym rozdźwięku między przychodami, zyskami a płaconymi podatkami nie powinna być znacząca.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl