Tylko na Pomorzu w tym roku podatnicy złożyli 3975 wniosków o udzielenie ulg podatkowych (umorzenia, odroczenia, raty), z czego w 61 proc. jako powód opóźnień w rozliczeniach z fiskusem podawało koronawirusa.
Na "mgłę pocovidową"
- Naczelnicy Urzędów Skarbowych wydali 1485 decyzji pozytywnych (tj. uwzględniających wnioski ulgowe, w których powołano okoliczność koronawirusa) na łączną kwotę: 163 480 266, 44 zł należności głównej i 4 349 189,84 zł odsetek - informuje Jacek Standara z Izby Administracji Skarbowej w Gdańsku.
Z danych tych wynika, że na 2424 "covidowe wnioski" skarbówka odrzuciła aż 939 podań. Adwokat Piotr Walczak, wspólnik w kancelarii Walczak Wasielewska Adwokaci uważa, że w skali kraju problem ten nabrzmiewa, a to za sprawą m.in. powikłań pocovidowych.
- Wiele osób po przejściu COVID-19 zmaga się obecnie z tzw. mgłą pocovidową, której skutki mogą być długookresowe, a jednym z nich są zaburzenia pamięci - mówi Walczak i dodaje, że skutkuje to m.in. opóźnieniami w terminowym składaniu deklaracji oraz płaceniu państwu danin.
Tymczasem, jak podkreśla adwokat, nie wolno obwiniać, a w szczególności karać przedsiębiorcy za niedopełnienie obowiązków spowodowane przez powikłania po przejściu poważnej choroby.
- Zainteresowanie anulowaniem kar będzie w mojej opinii ogromne, bo wiele firm doświadczyło negatywnych następstw związanych z pandemią. Jedni poprzez przejście choroby, a inni przez kolosalny spadek obrotów uniemożliwiający im regularne opłacanie zobowiązań - dodaje Walczak.
Co ugrać mogą przedsiębiorcy? Wachlarz jest tu szeroki: od anulowania kary za spóźnienie, przez przełożenia płatności aż po rezygnację z poboru podatku czy składek. Te ostatni przypadki oczywiście są najrzadsze. Kluczowe jest jednak, by umieć oddzielić rzeczywiście poszkodowanych przez Covid-19 czy mgłę covidową od oszustów.
- Organy nie mogą patrzeć na przedsiębiorców "krzywym okiem" udając, że zakażenie i skutki choroby nie mają żadnego znaczenia. Należy pamiętać, że zarówno my – przedsiębiorcy, jak i nasze państwo płyniemy na jednej i tej samej łódce znajdującej się na środku wzburzonego nadal oceanu - dodaje Walczak.
Tylko jak to urzędowi można udowodnić? W przypadku ZUS-u wydaje się to proste. Instytucja ta doskonale wie, na co chorowaliśmy i ma również swoich lekarzy-orzeczników, którzy są w stanie ocenić, czy u danej osoby faktycznie występują powikłania po przechorowaniu COVID-19. W razie wątpliwości lekarz ZUS-u może zawsze skierować taką osobę np. na badania neurologiczne.
Rzecznik prasowy ZUS-u, Paweł Żebrowski, nie chce rozmawiać o tym, jak ZUS weryfikuje prawdomówność płatników. Podkreśla za to, że nie muszą oni uciekać się do wybiegów i podawania nieprawdy, gdyż zawsze mogą wystąpić o odroczenie płatności składek lub o rozłożenie ich na raty bez żadnych dodatkowych konsekwencji.
- Przedsiębiorcy, którzy mają trudności z terminowym opłacaniem składek z powodu COVID-19, zawsze mogą skorzystać z ulg. Z naszych statystyk wynika, że prowadzący firmy chętnie korzystają z tych rozwiązań. Odroczenie i układy ratalne sięgają już ok. 14 mld złotych - informuje Żebrowski.
- Nie widzę powodu, dla którego w przypadku wykazania wyników potwierdzających następstwo choroby, nałożone kary nie miałyby zostać umorzone, szczególnie w sytuacji przedstawiania ich przez przedsiębiorców uczciwie i terminowo opłacających dotychczas wszelkie zobowiązania względem państwa – podkreśla z kolei adwokat.
Zainteresowanie anulowaniem kar skarbówki
Zainteresowanie anulowaniem kar będzie ogromne. Wiele firm doświadczyło negatywnych następstw związanych z pandemią. Część przedsiębiorców będzie też próbowała wyłudzić darowanie kar, powołując się na przebytą chorobę. Jak to tego podejdą urzędnicy?
Piotr Walczak doradza zabezpieczyć się. - Najlepszym sposobem na pozytywne rozpatrzenie czynnego żalu w urzędzie skarbowym będzie skompletowanie dokumentacji medycznej poświadczającej przebytą chorobę oraz jej przykre następstwa, jak i złożenie go w możliwie jak najszybszym terminie – radzi Walczak.
Istotna przy tego typu sprawach może być również nasza dotychczasowa historia, czyli terminowe wpłaty za należny podatek w miesiącach poprzedzających chorobę. - Damy tym jasno znać, że przez cały okres prowadzenia działalności byliśmy uczciwi wobec organu państwa – podkreśla nasz rozmówca.
Ostatnim argumentem może być też przedstawienie urzędowi znikomej ilości, a nawet braku transakcji przez okres trwania choroby. Dla przykładu bilans porównujący liczbę wystawianych rachunków/faktur za miesiąc poprzedzający okres trwania choroby z miesiącem, w którym ona wystąpiła.
To wszystko może być jednak daremne, gdy organ ścigania miał już wyraźnie udokumentowaną wiadomość o popełnieniu przez przedsiębiorcę przestępstwa lub wykroczenia skarbowego i wszczął wobec niego postępowanie, zanim ten zdążył się do niego sam zgłosić.