- Nie wykluczam - odpowiedział w czwartek minister finansów Tadeusz Kościński na pytanie o możliwość wprowadzenia podatku przychodowego. O sprawę był pytany podczas rozmowy w Polskim Radiu 24. - Rozmawiamy z rynkiem, rynek różne rzeczy nam podpowiada. Analizujemy, rozmawiamy i zobaczymy, jak to wyjdzie i czy mamy konsensus – dodał.
Jak stwierdził, "nie jest przeciwko" takiemu rozwiązaniu.
Czym jest podatek przychodowy?
Dziś podatek CIT – czyli od firm – jest płacony w zależności od dochodu danego przedsiębiorstwa. Dochód to przychód (całość sprzedaży), pomniejszony o koszty uzyskania przychodu. W koszty wlicza się choćby pensje pracowników, koszty biura. Ale kosztami są też inne wydatki, które w wielu przypadkach są sporne. To punkt zapalny na linii przedsiębiorcy – fiskus. Nie jest tajemnicą, że wiele firm korzysta z optymalizacji podatkowej, na przykład płacąc opłaty licencyjne za znak towarowy na rzecz zagranicznych podmiotów.
W przypadku podatku przychodowego możliwości optymalizacji praktycznie nie ma. Podatek byłby płacony od czystej wartości sprzedaży. Rzecz jasna procentowo musiałby być o wiele niższy, niż podatek płacony od dochodu – mówi się o minimalnych stawkach rzędu 1 – 1,5 proc. Maksymalne mogłyby sięgnąć 15 proc. - wszystko zależy od branży, jej marży i rentowności. Takie propozycje padły na wiosennych spotkaniach przedsiębiorców z rządem.
Wiadomo, że optymizm w stosunku do podatku przychodowego wykazują Rzecznik Małych i Średnich Przedsiębiorców i Związek Przedsiębiorców i Pracodawców. Centrum im. Adama Smitha przygotowało też analizę, z której wynika, że dzięki zmianie znacznie wzrosłyby dochody podatkowe sektora finansów publicznych. Obliczono, że np. w 2018 r. zamiast 45,3 mld zł do budżetu i samorządów wpłynęłoby 86,6 mld zł, czyli o 91 proc. więcej.
Jednocześnie miałoby nastąpić m.in. zwiększenie konkurencyjności gospodarki, wyrównanie szans podmiotów krajowych w konkurencji z firmami międzynarodowymi, zwiększenie bezpieczeństwa obrotu efektywności firm i "pozytywny efekt propagandowy na arenie międzynarodowej".
Co ze składką zdrowotną?
Minister finansów powiedział także w trakcie czwartkowej rozmowy w Polskim Radiu 24, że kończą się konsultacje w sprawie zmian podatkowych, zaplanowanych w ramach "Polskiego Ładu", w ramach których podnoszona jest m.in. kwestia składki zdrowotnej.
- Jesteśmy bliżej niż dalej porozumienia z rynkiem. Przyjmujemy, że duży skok może poważnie zakłócić sytuację przedsiębiorców, więc chcemy rozłożyć to na kilka lat. Przez 3-4 lata dojdziemy do sytuacji, w której już nic nie będzie można odliczyć – powiedział Tadeusz Kościński.
Dodał, że dzięki likwidacji możliwości odliczenia składki od podatku wzrosną wydatki na służbę zdrowia. Już w przyszłym roku te wydatki wyniosą 5,75 proc. PKB, a w ciągu 3 lat będzie to prawie 7 proc. PKB.
Polski Ład to program społeczno-gospodarczy na okres po pandemii. Jego fundamenty to 7 proc. PKB na zdrowie; obniżka podatków dla 18 mln Polaków (w tym kwota wolna od podatku do 30 tys. zł i podniesienie progu podatkowego z 85,5 tys. zł do 120 tys. zł), inwestycje, które wygenerują 500 tys. nowych miejsc pracy, mieszkania bez wkładu własnego i dom do 70 m kw. bez formalności, a także emerytura bez podatku do 2500 zł.
Jak mówił w lipcu br. minister, odnosząc się do projektu ustawy podatkowej będącej częścią Polskiego Ładu, wyrównane płacenia składki zdrowotnej będzie oznaczało że wszyscy, bez względu na to jaką mają formę zatrudnienia zapłacą taką samą składkę zdrowotną. - Bedzie ona wynosić 9 proc. od osiąganych dochodów bez możliwości odliczenia jej części od podatku - powiedział wówczas.