Ponad 50,1 tys. mandatów karnych za wykroczenia skarbowe zostało nałożonych przez organy Krajowej Administracji Skarbowej w od stycznia do końca września 2020 roku. Jak wynika z przekazanych danych, to przeszło 2 razy mniej niż w analogicznym okresie ubiegłego roku. Wówczas takich kar było 111,5 tys.
- W tych danych nie dostrzegam nic pozytywnego. To nie jest przejaw dobrej woli ze strony organów skarbowych czy realizacja zapowiadanych wcześniej postulatów, aby nie karać za błędy. Ustawy antycovidowe przewidywały zamrożenie wszelkich postępowań podatkowych lub karnoskarbowych. Boję się, że te statystyki mogą być motywatorem czy uzasadnieniem do tego, żeby zaostrzyć działania, jak tylko pandemia odpuści – komentuje dr Jacek Matarewicz, lider praktyki VAT, Akcyzy i Ceł w Kancelarii Ożóg Tomczykowski.
Jak podkreśla ekonomista Marek Zuber, część mandatów karnych jest nakładanych z powodu nieuregulowania płatności w wyznaczonym terminie. Tarcze antykryzysowe spowodowały, że w firmach pojawiły się środki. One zostały przeznaczone m.in. na bieżące zobowiązania wobec skarbówki czy ZUS-u. Zapewne w tym zakresie spadła liczba podmiotów do ukarania.
– Nie znamy kategorii podatków czy spraw, w których takie kary zostały nałożone. A to pozwoliłoby dokładnie wskazać przyczyny spadku liczby mandatów. Zaryzykowałbym stwierdzenie, że widzimy tylko efekt zawieszenia części przepisów podatkowych w czasie pandemii. Terminy płatności były przedłużane, można też było wnioskować o rozłożenie podatków na raty – mówi dr Radosław Piekarz, doradca podatkowy, partner z Kancelarii A&RT.
Dostałeś dofinansowanie? Zapłacisz podatek
Od stycznia do końca września br. wartość nałożonych kar grzywny wyniosła ponad 25,3 mln złotych, a rok wcześniej – przeszło 54,6 mln złotych. Te kwoty nie powodują poważnej poprawy sytuacji budżetu państwa, co stwierdza Marek Zuber. I dodaje, że mandaty mają m.in. zwiększyć chęć płacenia podatków. Wpływają więc na ograniczenie szarej strefy. Jak wskazuje ekspert, tu jeszcze dochodzi kwestia ściągalności, bo przecież część osób unika regulowania zobowiązań.
– Dla porównania, wpływy z VAT-u to ok. 180, ale nie milionów, a miliardów złotych rocznie. Celem mandatów jest więc zdyscyplinowanie podatnika, nie zaś pozyskanie dodatkowych środków do budżetu. Oczywiście, patrząc na tegoroczne dane, średnia kwota do zapłaty wyniosła nieco ponad 500 zł. Dla zwykłego Kowalskiego, prowadzącego np. jednoosobową działalność, to już jest zauważalne uszczuplenie jego majątku. Ale z punktu widzenia budżetu państwa wpływy z mandatów są praktycznie niewidoczne – dodaje dr Piekarz.
Natomiast ekspert z Kancelarii Ożóg Tomczykowski podkreśla, że organy podatkowe korzystają z procedur karnoskarbowych również w drobnych sprawach. Mowa tu np. o późnym złożeniu deklaracji, błędzie klasyfikacyjnym czy zbyt wczesnym zaksięgowaniu zdarzenia. To podejście należałoby zmienić. Tego typu narzędzia przydają się do walki w sytuacji świadomego wyłudzania podatków czy ich zaniżania na wielką skalę. Za mniejsze błędy w rozliczeniach i tak jest kara finansowa w postaci odsetek od zaległości. Zdaniem eksperta, państwo będzie szukało pieniędzy, także wystawiając mandaty za dość błahe przewinienia.
– Myślę, że wrócimy do bardzo dokładnych i ostrych kontroli skarbowych, zwłaszcza że firmy otrzymały wsparcie finansowe w ramach tzw. tarcz. Jednak teraz takie działania zostałyby fatalnie przyjęte. Prawdopodobnie stanie się to w przyszłym roku, choć nie na samym początku. Państwo będzie musiało szukać różnego rodzaju wpływów i to jest jeszcze przed nami. Nie mam co do tego żadnych wątpliwości – podsumowuje Marek Zuber.