Od nowego roku podatek od sprzedaży w Singapurze wzrośnie z 7 proc. do 8 proc. Podwyżka o jeden punkt procentowy wywołała szaleństwo zakupowe w końcówce roku - donosi Reuters.
Ponieważ podatek będzie dotyczył wszystkich artykułów od artykułów spożywczych po pierścionki z brylantami, Singapurczycy szturmują centra handlowe, aby zdążyć z zakupami przed podwyżką.
Zakupowe szaleństwo
Na pniu sprzedaje się sprzęt AGD i RTV, oblegane są też sklepy z biżuterią - pisze Reuters.
To jednak nie koniec zapowiadanych przez rząd podwyżek. O ile w przyszłym roku nie nastąpi gwałtowne globalne spowolnienie gospodarcze, to w 2024 r. podatek wzrośnie o kolejny punkt procentowy do 9 proc.
Co sprytniejsi sprzedawcy napędzają zakupowe szaleństwo specjalnymi ofertami, proponując sprzedaż ratalną i odroczone płatności.
Jak dodaje Reuters, krok Singapuru w kierunku podwyżki podatków ma miejsce nawet wtedy, gdy wiele krajów, jak choćby Tajlandia czy Włochy, wprowadzają ulgi w podatku konsumpcyjnym, aby pomóc obywatelom poradzić sobie z rosnącymi kosztami życia.
8-procentowy podatek od sprzedaży w Singapurze będzie nieco wyższym niż w Tajlandii (7 proc.), ale niższy niż w Indonezji (11 proc) czy Japonii (10 proc.), to również mniej niż połowa stawki obowiązującej w wielu krajach Europy (około 20 proc.) - wylicza agencja.