Zapowiedź wprowadzenia tzw. testu przedsiębiorcy wywołała popłoch wśród Polaków pracujących na własny rachunek. Bo co w końcu miałby on sprawdzać? Liczbę kontrahentów? Wystawianych faktur? Po kilku tygodniach krytyki, nawet z wewnątrz rządu, pomysł Ministerstwa Finansów miał upaść. Ogłosiła to minister przedsiębiorczości i technologii Jadwiga Emilewicz, a potwierdził premier Mateusz Morawiecki.
Test przedsiębiorcy. Padła jasna deklaracja premiera
Słowa polityków warto jednak sprawdzać. Tak zrobiliśmy - stąd czas przeszły. Projekt miał upaść. Przyjęty przez rząd 24 kwietnia Wieloletni Plan Finansowy faktycznie nie zawiera wzmianki o "teście". Zamiast tego jest jednak punkt "uszczelnienie kwalifikacji przychodów do źródła >>pozarolnicza działalność gospodarcza<<".
Brzmi odrobinę niejasno, ale na szczęście w dokumencie jest wyjaśnienie, z którego wynika, że resort przedsiębiorczości oraz resort rozwoju wspólnie z Radą Dialogu Społecznego stworzą regulację, która zablokuje możliwość prowadzenia działalności gospodarczej osobom, które powinny podlegać innym przepisom. Rezygnację z testu przedsiębiorcy można nazwać jedynie PR-ową sztuczką.
Jak wyjaśniło, już po przyjęciu WPF, w odpowiedzi na pytania money.pl Ministerstwo Przedsiębiorczości i Technologii, "dziś mamy już rozwiązania, które pozwalają na ograniczenia w zakresie samozatrudnienia". Zdanie mrożące krew w żyłach niemal 3 mln samozatrudnionych w Polsce. Resort uspokaja jednak, że chodzi o ustawę o podatku dochodowym, która wyklucza prowadzenie działalności gospodarczej jedynie w sytuacji, gdy spełnione są łącznie trzy wymienione w jej treści warunki.
Mowa o przeniesieniu odpowiedzialności na zlecającego, wykonywanie prac pod kierownictwem, w miejscu i czasie wyznaczonym przez zlecającego oraz braku ryzyka gospodarczego po stronie prowadzącego "firmę". Ministerstwo Przedsiębiorczości zapewnia, że prace nad realizacją założenia zapisanego w Wieloletnim Planie Finansowym będą prowadzone w taki sposób, by "nie utrudniać życia przedsiębiorcom". Z drugiej strony przyznaje, że w razie dostrzeżenia luk w obecnych przepisach dopuszcza możliwość stworzenia "nowych obostrzeń", by po chwili znów łagodzić ton.
"Nie możemy też zgodzić się z tezą, że samozatrudnieni nie ponoszą ryzyka gospodarczego. Jest ona fałszywa" - czytamy w odpowiedzi otrzymanej z biura prasowego MPiT. Resort odrzuca także wizję, w której posiadanie tylko jednego kontrahenta będzie automatycznie uznane za nadużycie.
"Praktyka gospodarcza jest dużo bardziej skomplikowana niż nam się wydaje w teorii" - podsumowuje biuro prasowe MPiT.
Najlepiej o tym wie dokładnie 2 mln 933,5 tys. Polaków. Tylu bowiem, według najnowszych dostępnych danych Eurostatu, jest w Polsce samozatrudnionych. Tym samym Polska jest w czołówce unijnych państw o najwyższym odsetku samozatrudnionych. To niemal 18 proc. ogółu zatrudnionych w wieku od 15 do 74 lat. Wyższy odsetek notowany jest tylko we Włoszech i Grecji. Na drugim biegunie znajdują się Luksemburg, Dania i Szwecja.
Czy zmiany przepisów i weryfikowanie przedsiębiorców w Polsce jest realne? Wydaje się, że tak - choć zapisy o tym pomyśle znajdują się w dokumencie, który nie nakłada na rząd obowiązku ich wdrożenia, to jednak przyjęła go cała Rada Ministrów. W dodatku jej członkowie zgłaszali swoje propozycje na znalezienie nowych źródeł dochodów budżetu państwa.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl