Minister finansów pochylił się nad sytuacją osób, które sprzedały mieszkanie lub dom i postanowiły wykorzystać te pieniądze na zakup nowej, lecz w związku z pandemią nie zawarły w wymaganym czasie (dwa lata od końca roku kalendarzowego, w którym nastąpiła sprzedaż) umowy notarialnej przenoszącej własność.
To ważne dla osób, które nie cieszyły się długo zamieszkiwaniem w domu lub mieszkaniu. Zasady są takie, że od dochodu ze sprzedaży nieruchomości trzeba zapłacić 19-proc. podatek, chyba że sprzedaż miała miejsce po upływie pięciu lat od nabycia tej nieruchomości.
Kto więc sprzedał dom lub mieszkanie, z reguły od razu szuka nowego lokum. W tym roku było to jednak trudne, gdyż w związku z pandemią wiele inwestycji nie zostało ukończonych na czas. Z tego powodu, bez swojej winy, wielu podatników byłoby zmuszonych do zapłaty podatku, a więc niejako płaciliby za winy dewelopera.
Rozumiejąc tę trudną sytuację, minister finansów wydał rozporządzenie przedłużające o rok termin inwestycji mieszkaniowych. Ci, którzy sprzedali nieruchomość w 2018 r., muszą zawrzeć umowę przenoszącą własność do 31 grudnia 2021 r. - informuje "Rzeczpospolita".
Wojciech Jasiński, konsultant podatkowy w ATA Finance, pochwalił w rozmowie z "Rz" decyzję ministra, ale zwrócił przy tym uwagę, że resort rozwiązał problem, który wcześniej sam stworzył poprzez niekorzystne interpretacje podatkowe. Ledwie 24 grudnia 2020 r. fiskus wydał niekorzystną interpretację wobec podatników, którzy nie zawarli aktu notarialnego, gdyż deweloper w czerwcu 2020 r. poinformował ich, że oddanie inwestycji opóźnione będzie o rok.
Małżonkowie twierdzili, że mają prawo do ulgi, ponieważ ponieśli wydatki na cele mieszkaniowe. Z kolei urzędnicy stali na stanowisku, że to nie wystarczy, gdyż potrzebne jest jeszcze przeniesienie własności. Bez znaczenia było to, że opóźnienie nastąpiło całkowicie bez ich winy.