Polacy trzymają na kontach bankowych 1,3 bln zł. Gros tej kwoty (około 70 proc.) leży na nieoprocentowanych rachunkach bieżących i w efekcie traci na wartości. Aby ochronić gotówkę przed inflacją, nie wystarczy lokata (stosunek kredytów do depozytów wynosi około 60 proc., przez co banki są nadpłynne i nie oferują wysokiego oprocentowania depozytów). Dlatego klienci coraz chętniej przenoszą oszczędności do funduszy inwestycyjnych, a ubiegły rok był pod tym względem rekordowy.
Od stycznia do grudnia 2024 roku do krajowych funduszy wypłynęły ponad 42 mld zł. Najwięcej do tzw. funduszy dłużnych (inwestujących w papiery dłużne, m.in. obligacje): 35,3 mld zł. Większa część tej kwoty (26,7 mld zł) trafiła do funduszy dłużnych krótkoterminowych, uchodzących za najbliższe lokatom pod względem bezpieczeństwa.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
- Tego typu fundusze mają dwie przewagi nad lokatami: oferują wyższą stopę zwrotu oraz możliwość wycofania środków z inwestycji w dowolnym momencie razem z wypracowanym zyskiem. W przypadku lokat nie ma takiej możliwość. Wycofywanie pieniędzy z depozytu przed terminem jest równoznaczne z rezygnacją z odsetek - porównuje w rozmowie z money.pl Sebastian Buczek, prezes i współzałożyciel Quercusa, towarzystwa funduszy inwestycyjnych powstałego w 2007 roku.
Quercus TFI oczekuje, że średnia stopa zwrotu z funduszy dłużnych krótkoterminowych w tym roku wyniesie między 6 a 7 proc. Porównując, w 2024 roku wyniosła ona 8 proc., a rok wcześniej 12 proc.
Miliardy złotych płyną do funduszy dłużnych
W obecnych warunkach rynkowych dodatni wyniki za ten rok prezesowi Quercusa wydaje się wysoce prawdopodobny. Buczek wyjaśnia, że większość papierów wartościowych, na których bazuje fundusz dłużny, jest oprocentowana stawką WIBOR (plus marża), ściśle powiązaną ze stopą referencyjną banku centralnego. Obecnie wynosi ona 5,75 proc. i najprawdopodobniej utrzyma się na tym poziomie przez znaczną część roku.
Według naszego rozmówcy odpływ oszczędności z banków do funduszy będzie trwać dopóty, dopóki akcja kredytowa wyraźnie nie przyspieszy, na co w tym roku się nie zanosi. Na tej podstawie szef Quercusa zakłada, że do funduszy dłużnych w 2025 roku napłynie kolejnych kilkanaście, jeśli nie kilkadziesiąt miliardów złotych.
- Nasz największy fundusz dłużny - QUERCUS Akumulacji Kapitału - istnieje od 17 lat i jak dotąd w ani jednym roku nie był na stracie. Najgorszy dotychczasowy wynik (zero złotych) odnotował wtedy, kiedy główna stopa procentowa banku centralnego była niemal zerowa. Natomiast w ubiegłym roku fundusz osiągnął zysk 8,14 proc. - mówi Sebastian Buczek.
Co ważne, w odróżnieniu od lokaty bankowej, fundusz nie gwarantuje stopy zwrotu z kapitału. Udziałowiec funduszu otrzyma tyle, ile podmiot zarządzający zgromadzonym kapitałem zarobi na inwestycji w instrumenty dłużne, głównie obligacje skarbowe i korporacyjne.
Jaka stopa zwrotu w tym roku?
Analizy.pl szacują, że fundusze inwestycyjne w całym 2024 roku zarobiły dla klientów ok. 13 mld zł, i jest to o połowę niższy wynik niż w rewelacyjnym pod tym względem 2023 roku. (26 mld zł).
Jeżeli chodzi o wyniki funduszy dłużnych, to najwięcej w ujęciu średnim zarobiły fundusze polskich obligacji korporacyjnych (średnio 7 proc. wartości kapitału). Wynik wspomagały wysokie stawki WIBOR, będące podstawą oprocentowania tych papierów dłużnych. Dobrze poradziły sobie fundusze dłużne. Średnioroczna stopa zwrotu z kapitału funduszy uniwersalnych, czyli inwestujących zarówno w dług korporacyjny, jak i dług skarbowy krótkoterminowy, wyniosła 6,3 proc. W obu przypadkach w portfelach dominują papiery zmiennokuponowe, oprocentowane wspominanym wyżej WIBOR-em.
Nieco mniej, bo 5,5 proc. w skali roku zarobiły w analogicznym okresie fundusze polskich papierów skarbowych (krótkoterminowych), a więc tych o najniższym ryzyku stopy procentowej (często porównywanych do lokat). Co ciekawe, żaden z funduszy dłużnych inwestujących w Polsce nie zanotował w ubiegłym roku straty.
Pomimo dobrych prognoz na ten rok nie jest to instrument dla każdego.
Jeśli ktoś nie akceptuje ryzyka i nie dopuszcza myśli, że mógłby stracić jakąś część zainwestowanych pieniędzy, to dla niego lepszym rozwiązaniem będzie lokata. Nawet fundusze krótkoterminowe dłużne wiążą się z pewnym ryzykiem inwestycyjnym - ostrzega Radosław Lipiński z Biura Maklerskiego Pekao.
Ochrona oszczędności przed inflacją
Ekspert sprawdza, czy inwestycja w taki fundusz w obecnych warunkach powoli ochronić oszczędności przed inflacją. - Obecnie obligacje w portfelach funduszy dłużnych krótkoterminowych mają rentowność na poziomie 6-7 proc. Jeśli odliczymy od tego opłatę za zarządzanie (około 0,6 proc.) i podatek od zysków kapitałowych (19 proc.), to zostaje nam 4,5-5 proc. Czyli powyżej prognozowanej przez ekonomistów naszego banku średniorocznej inflacji w 2025 roku: 4,5 proc. - szacuje rozmówca money.pl.
Wniosek? Jeśli ktoś zacznie teraz inwestować, to ma szansę przynajmniej ochronić oszczędności przed inflacją. Wraz ze spodziewanym spadkiem stóp obniżać się będą rentowności polskich obligacji skarbowych. W takich warunkach fundusze dłużne również są w stanie wypracować zwrot z inwestycji.
Napływ nowego kapitału do funduszy w tym roku powinno wspierać również spadające oprocentowanie lokat. Mimo czynników sprzyjających analityk biura maklerskiego Pekao nie uważa, by w tym roku padł kolejny rekord.
Przypomnijmy: w całym minionym roku aktywa krajowych TFI po uwzględnieniu wypracowanych zysków powiększyły się łącznie o 59,1 mld zł (wzrost rok do roku o 18,5 proc.). Napływ gotówki netto, czyli bez zysków, wyniósł wówczas 42 mld zł. Obie wartości są rekordowe.
Na koniec grudnia pod zarządzaniem funduszy inwestycyjnych były aktywa o łącznej wartości 379,5 mld zł, co również daje najlepszy wynik historii.
Karolina Wysota, dziennikarka money.pl