Według danych na koniec czerwca ok. 70 tys. kredytów frankowych polubownie klienci przewalutowali na złotowe. Okazuje się, że część osób żałuje tej decyzji i dopytuje prawników, jak się z niej wycofać.
Jak twierdzi radca prawny Adrian Gosk w komentarzu przesłanym do redakcji money.pl, dzieje się tak dlatego, że banki oferują klientom ugody na coraz lepszych warunkach. Prawnik szacuje, że warunki finansowe poprawiły się nawet o 20 proc. Z kolei kredytobiorcy, widząc, co się dzieje, kalkulują i pytają prawników, jak się wycofać z podpisanych ugód. Według mecenasa Goska osoby te "czują się oszukane".
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Zapytaliśmy Związek Banków Polskich (ZBP), ilu klientów usiłuje podważyć ugody i czy komuś to się już udało.
Skala tego zjawiska jest jednak marginalna. W poszczególnych bankach są pojedyncze przypadki kwestionowania ugód. Głównie wpływają reklamacje, choć zdarzają się również pojedyncze pozwy. Nie ma natomiast żadnego rozstrzygnięcia sądu w takiej sprawie — mówi w rozmowie z money.pl prezes ZBP Tadeusz Białek.
Wojna o kredyty frankowe
Problem ze spornymi kredytami frankowymi narasta od ponad 10 lat. Przypomnijmy, że w grudniu 2020 r. Jacek Jastrzębski, przewodniczący Komisji Nadzoru Finansowego (KNF), postulował rozwiązanie tego problemu w drodze dobrowolnych ugód z klientami. Pilotaż programu pod egidą nadzorcy wystartował na początku nowego roku.
Początkowo to banki nie były przekonane do ugód i niechętnie oferowały je klientom. Gdy w październiku 2021 r. instytucje zaczęły to robić chętniej, plany pokrzyżowało im rozpoczęcie cyklu podwyżek stóp procentowych. Przejście z kredytu walutowego na złotowy, którego oprocentowanie zależało od wskaźnika WIBOR, nie miało wówczas sensu (obecnie banki oferują też klientom przejście na oprocentowanie stałe), bo raty poszły w górę. Warto przypomnieć, że do czerwca 2022 r. podpisano 15,6 tys. ugód.
Przypomnijmy, że wówczas ok. 410 tys. z 750 tys. wszystkich udzielonych kredytów frankowych wciąż było spłacanych, a w sądach toczyło się ok. 120 spraw przeciwko bankom. Większości wygrywali klienci i dalej tak jest, a spraw cały czas przybywa.
W trudniejszej sytuacji są klienci, którzy zawarli ugody z bankami w okresie pilotażu, niż ci, co zdecydowali się na nie w ostatnim czasie. Chodzi mi oczywiście o ugody podpisane w czasie pandemii Covid-19, gdy były bardzo niskie stopy procentowe. Niektórzy frankowicze zgodzili się wówczas przewalutować kredyt frankowy na złotowy ze zmiennym oprocentowaniem, tym samym wpadając z deszczu pod rynnę — mówi money.pl Wojciech Bochenek, reprezentujący w sądach frankowiczów.
Ugoda bardziej opłaca się bankowi, a klientowi pozew
Do kancelarii mecenasa Bochenka również zgłosiło się kilku klientów, którzy pytali o możliwość podważenia ugody. Na tym etapie kancelaria naszego rozmówcy nie podejmuje się tych spraw, ponieważ trudno przewidzieć podejście sądów. Kluczowe będzie — jak wskazuje nasz rozmówca — zweryfikowanie stanu faktycznego i okoliczności towarzyszących zawarciu ugody i zakresu informacji, jakie bank przekazał konsumentowi.
Zdaniem Bochenka banki będą musiały zmienić swoją strategię w zakresie ugód.
Jednak trudno zakładać, że zbliżą się one do korzyści, jakie frankowicze mogą osiągnąć wskutek prawomocnego wyroku stwierdzającego nieważność umowy kredytu. Obecnie w pierwszej instancji 98 proc. sporów sądowych kończy się unieważnieniem umowy, a w drugiej — 99 proc. Ugody nie dają zatem kredytobiorcy tego, co daje wyrok sądu — mówi radca prawny.
Przykładowo jego klient procesuje się o odzyskanie od banku 50 tys. zł i uwolnienie się od kredytu frankowego. Według propozycji ugodowej banku klient ten nie ma nic do odzyskania, za to do spłaty pozostaje jeszcze 100 tys. zł kredytu hipotecznego, plus odsetki od tej kwoty, liczone wskaźnikiem WIBOR.
— Rachunek jest zatem oczywisty. Co więcej, kredytobiorca może złożyć wniosek o zabezpieczenie powództwa, by nie płacić rat przez cały czas trwania procesu i cierpliwie oczekiwać na wyrok. Odpada zatem kluczowy argument banków, że ugoda jest szybsza niż proces — stwierdza Bochenek.
Według prezesa ZBP wycofanie się z ugody nie jest prostą sprawą, zwłaszcza jeśli zawarto ją przed sądowym polubownym przy KNF. Sprawa o podważenie takiej ugody obywałoby się trybie skargi o uchylenie rozstrzygnięcia sądu polubownego. Uchylenie byłoby możliwe jednak wyłącznie ze względów formalnych, a nie merytorycznych.
Inaczej sprawa o podważenie ugody wyglądałaby w przypadku porozumienia z bankiem baz sądu polubownego przy KNF. W przypadku takiej ugody — jak tłumaczy money.pl Białek — należałoby pójść do sądu, a potencjalna wygrana klienta byłaby znacznie trudniejsza niż w przypadku umowy kredytu frankowego, ponieważ strony ułożyły już nowy stosunek prawny kredytu złotowego i trudno znaleźć prawne argumenty, żeby taką ugodę podważyć. Zwłaszcza na podstawie zarzutu: "dostałem mniej niż ktoś inny".
— Klienci, którzy kupowali mieszkania na "górce cenowej", zapłacili więcej. Później ceny mieszkań spadły, czy wręcz niektórzy deweloperzy zaczęli je sprzedawać po kosztach. Choć niektórzy klienci zapłacili więcej niż inni, to nikt nie myślał o podważeniu umowy, bo tak działa wolny rynek. Podobnie jest w przypadku ugód podpisywanych teraz i dawniej. Warunki ugód są dziś inne, bo otoczenie rynkowe się zmieniło — porównuje przedstawiciel sektora bankowego.
Najwięcej ugód ma PKO BP
Najwięcej ugód z frankowiczami zawarł PKO BP, lider sektora bankowego. Z ponad wspomnianych na samym początku 70 tys. zawartych porumień, ponad 31 tys. dotyczy właśnie klientów tego banku. Zapytaliśmy jego biuro prasowe, ilu klientów banku próbuje wycofać się z ugody. W odpowiedzi czytamy, że na razie bank ma jeden przepadek klienta, który wystąpił do sądu po podpisaniu ugody. Na tym etapie bank nie chce mówić o szczegółach tej konkretnej sprawy.
Ponadto PKO BP informuje, że po ogłoszeniu czerwcowego wyroku Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej, korzystnego dla frankowiczów, zainteresowanie ugodami spadło, ale w sierpniu wróciło znów do normy. Obecnie 76 proc. mediacji kończy w banku sukcesem. Od momentu złożenia wniosku przez klienta do podpisania ugody mija średnio niewiele ponad miesiąc.
Karolina Wysota, dziennikarka money.pl