- Każda zmiana w systemie emerytalnym niesie za sobą poważne konsekwencje finansowe i dotyczy milionów osób, wszelkie nowe rozwiązania w tej mierze muszą być dokładnie przeanalizowane. Dlatego też kwestia emerytur stażowych wymaga bardzo dokładnych analiz skutków (przede wszystkim finansowych, gospodarczych i społecznych), jakie by taka zmiana spowodowała - przekonuje Stanisław Szwed, wiceminister rodziny i polityki społecznej w piśmie z 7 lutego, które widział money.pl.
Emerytury stażowe pod znakiem zapytania
Przypomnijmy, że w Sejmie już od dawna czekają dwa projekty ws. emerytur stażowych. Projekt Solidarności, pod którym zebrano 235 tys. podpisów, złożono 30 września 2021 roku. W grudniu swój projekt złożył prezydent Andrzej Duda.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Wiceminister Szwed w piśmie, które jest odpowiedzią na interpelację posłów Porozumienia, daje do zrozumienia, skąd taka zwłoka, pomimo tego, że większość w Sejmie należy do Zjednoczonej Prawicy.
- Dotychczas jednak nie zdecydowano się na wprowadzenie kryterium stażowego uprawniającego do przejścia na emeryturę bez względu na wiek, ponieważ sposób obliczania emerytury w sposób istotny przekłada się na wysokość świadczenia, a tym samym zachęca ubezpieczonych do jak najdłuższej aktywności zawodowej i opóźniania decyzji przejścia na emeryturę - przekonuje wiceminister rodziny i polityki społecznej.
Wszystko wskazuje na to, że PiS nie zrealizuje tej obietnicy. Dzisiaj państwo woli rozdawać pieniądze na programy typu Willa Plus, niż zapewnić poczucie bezpieczeństwa obywatelom - komentuje w rozmowie z money.pl Magdalena Sroka, prezeska Porozumienia, które przez ponad sześć lat było koalicjantem Prawa i Sprawiedliwości.
- Już od jakiegoś czasu powtarzamy, że PiS odeszło od swojego programu, na którego realizację umówiliśmy się w 2015 roku. Z wielu kwestii dzisiaj pozostały tylko obietnice i tak jest w przypadku emerytur stażowych - dodaje posłanka Porozumienia.
Solidarność: to będzie porażka Zjednoczonej Prawicy
- Jeżeli emerytury stażowe nie wejdą w życie, to będzie porażka, ale nie Solidarności, tylko Zjednoczonej Prawicy w wyborach parlamentarnych. PiS-u nie stać na to, żeby te wybory przegrać. Jeśli chcą mówić o tym, że są wiarygodni, to muszą usiąść i prowadzić dialog z nami na komisji sejmowej - przekonywał niedawno na antenie TVP3 Kraków Piotr Duda, szef krajowej Solidarności.
Związkowiec dodał, że według niego blokada projektu ma charakter polityczny i nawiązał do wypowiedzi prezesa Jarosława Kaczyńskiego w tej sprawie.
- Szanuję postulat wprowadzenia emerytur stażowych i pewnie któregoś dnia będzie zrealizowany, ale będzie trzeba chyba trochę zaczekać, gdyż w tym momencie nas na to niestety nie stać - powiedział prezes Prawa i Sprawiedliwości Jarosław Kaczyński podczas jednego ze spotkań ze swoimi sympatykami jesienią 2022 r.
Nie, my czekać już nie będziemy. Czekamy ponad siedem lat – podkreślił przewodniczący NSZZ "Solidarność".
Związek przekonuje, że tematu emerytur stażowych nie odpuści. Co na to PiS?
- Nie sądzę, żeby jedna ustawa zaważyła o losach tych wyborów - tak słowa szefa Solidarności komentuje poseł PiS Jacek Świat.
Emerytura po 35 latach pracy
Przypomnijmy: projekt Solidarności przewiduje, że prawo do emerytury stażowej miałyby osoby urodzone po 31 grudnia 1948 r. - kobiety po 35 latach okresów składkowych i nieskładkowych, a mężczyźni po 40 latach.
Taka emerytura przysługiwałaby pod warunkiem, że jej wysokość nie byłaby niższa od minimalnej emerytury. Po waloryzacji w marcu będzie to 1588,44 zł.
Natomiast zgodnie z projektem prezydenta Andrzeja Dudy, na wcześniejsze emerytury mogłyby przechodzić kobiety po 39 latach pracy i mężczyźni po 44 latach. Wymogiem jest też zgromadzenie kapitału emerytalnego wystarczającego na co najmniej najniższe świadczenie.
Obecnie wiek emerytalny, w którym można przejść na emeryturę, to 60 lat dla kobiet i 65 lat dla mężczyzn.
Emerytury stażowe. ZUS przedstawia konsekwencje
Temat emerytur stażowych wziął ostatnio pod lupę ZUS. Prezes Gertruda Uścińska w analizie przygotowanej dla money.pl wskazuje, że na podstawie projektu zaproponowanego przez Solidarność, w okresie pierwszych 10 lat od wejścia w życie przepisów (licząc od 2024 r.) uprawnienie do wcześniejszego przejścia na emeryturę uzyskałby aż milion osób.
"Trudno przewidzieć indywidualne zachowania poszczególnych osób. Ale nawet przy oszczędnym założeniu, że z nowych rozwiązań skorzystałoby jedynie 50 proc. uprawnionych, projekt obywatelski zwiększyłby wydatki na emerytury o 50 mld zł, jednocześnie zmniejszając wpływy składkowe do FUS (Funduszu Ubezpieczeń Społecznych) o 37,2 mld zł. Łączne zmniejszenie salda FUS w 10-letnim horyzoncie czasu to aż 87,2 mld zł" - wylicza w artykule dla Akademii Biznesu money.pl prof. Uścińska.
"Zwiększenie wydatków na emerytury w pierwszych kilkunastu latach po wprowadzeniu reformy wynikałoby ze zwiększenia ogólnej liczby emerytów spowodowanego przechodzeniem na emerytury stażowe. Emerytury byłyby wyliczane w niższej wysokości, niż gdyby przyznano je kilka lat później. Oznaczałoby to dla ubezpieczonych niższe świadczenia miesięczne przez cały okres wypłaty emerytury" - wskazuje wprost szefowa ZUS.
Malwina Gadawa, dziennikarka money.pl
Jeśli chcesz być na bieżąco z najnowszymi wydarzeniami ekonomicznymi i biznesowymi, skorzystaj z naszego Chatbota, klikając tutaj.