- Osoby urodzone w latach 80. będą otrzymywać na emeryturze ok. 25-30 proc. swojej ostatniej wypłaty - powiedział w programie "Newsroom" WP dr Tomasz Lasocki z wydziału Prawa i Administracji Uniwersytetu Warszawskiego. - A pamiętajmy, że starość dzieli się na etapy. Te pierwsze 10 lat, czyli do siedemdziesiątki w przypadku kobiet, to jest najprzyjemniejszy czas, kiedy mamy jeszcze siły, więc dorabiamy. Możemy skorzystać z różnych programów: PPK, IKE, IKZE. Tylko środki tam zgromadzone, o tym rzadko się mówi, nie podlegają waloryzacji. Osoby, które dostały pieniądze z PPK 5 lat temu, już pewnie tych środków nie mają, bo przecież zjadła je inflacja. Tak tracimy siłę nabywczą. Po 10 latach na emeryturze zostają nam tak naprawdę już tylko pieniądze z ZUS. Dlatego warto się przygotować. Emerytura za chwilę to będzie jakieś stypendium z tytułu utraty sił, ale nie takie, które pozwoli nam się z pracy całkowicie wyłączyć, tylko pozwoli pracować nie 40 godzin tygodniowo, a 25. Jest problem, wróciliśmy do wieku emerytalnego, który kiedyś ustalił towarzysz Bierut. Możemy wieku emerytalnego nie podnosić, ale jest pytanie o konsekwencje takiej decyzji. Musimy zmienić myślenie i traktować emeryturę jako świadczenie, które pozwoli nam pracować mniej, ale ta praca będzie konieczna - ostrzega.