Francuski rząd dopiął swego. Pod koniec ubiegłego tygodnia - w nocy z piątku na sobotę - prezydent Emmanuel Macron zatwierdził ustawę, która wprowadzi reformę emerytalną. Sprawia ona, że pracujący we Francji będą mogli przejść na odpoczynek w wieku 64 lat, a nie jak do tej pory po 62 rokiem życia.
Plany francuskiego rządu przeszły długą i bolesną dla społeczeństwa drogę. Reforma emerytalna wywołała w kraju falę protestów, które paraliżowały m.in. pracę transportu publicznego, w tym linii lotniczych.
Prezydent Francji w poniedziałek (17 kwietnia) wygłosił w telewizji orędzie do narodu ws. podwyższenia wieku emerytalnego. Emmanuel Macron argumentował, że rząd nie miał innego wyjścia.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Prezydent Francji tłumaczy się z reformy emerytalnej
- Wraz ze wzrostem liczby emerytów, wzrostem średniej długości życia odpowiedzią nie może być obniżenie emerytur, zwiększenie składek tych, którzy pracują, ponieważ oznaczałoby to pozwolenie na akumulację deficytów i wzrost naszego zadłużenia dla przyszłych pokoleń - powiedział prezydent Francji.
Macron jednocześnie przyznał, że rozumie obawy i sprzeciw obywateli. - Reforma emerytalna będzie wchodzić w życie stopniowo od jesieni - zapewnił. I zapowiedział otwarcie rozmów ze związkami zawodowymi na temat poprawy warunków pracy pracowników.
Jak pisaliśmy w money.pl, średnio mieszkańcy UE przechodzą na emeryturę w wieku 63,8 lat. W Niemczech, we Włoszech, w Danii, wiek emerytalny to 67 lat, a w Wielkiej Brytanii - 66 lat. W Polsce dla kobiet wynosi on 60, a dla mężczyzn 65 lat.
Związkowcy: bez konkretów
Do orędzia prezydenta Francji natychmiast odnieśli się związkowcy. - W przemówieniu Emmanuela Macrona nie było nic konkretnego - oświadczył sekretarz generalny związku zawodowego CFDT Laurent Berger. - Prezydent próbował uspokoić nastroje. Reforma emerytalna wywołała społeczną pożogę. Drzwi Pałacu Elizejskiego były zamknięte przez trzy miesiące - dodał.
Przemówienie prezydenta skrytykowała również jego Marine Le Pen, liderka skrajnej prawicy we Francji. "Ogłaszając wycofanie reformy emerytalnej lub referendum, Macron mógłby dziś wieczorem przywrócić kontakt z Francuzami" napisała na Twitterze.
Krytyka wylała się jednak niemal z każdej strony. Lider partii Zielonych Yannick Jadot potępił w przemówieniu prezydenta "pustkę powtarzaną do znudzenia". Prezes partii Republikanie Eric Ciotti ocenił przemówienie jako "katalog pobożnych życzeń".