Choć w obecnych realiach 3 tys. złotych wypłacane w ramach dodatku węglowego pozwala na kupno co najwyżej jednej tony węgla, to bez wątpienia w obecnej sytuacji na te pieniądze w wielu polskich domach czeka się z niecierpliwością.
Dodatek węglowy to pomysł, który rząd przedstawił w połowie lipca. Zamysł był prosty, jednorazowy dodatek w wysokości 3 tys. zł ma przysługiwać gospodarstwom, gdzie głównym źródłem ogrzewania jest piec na węgiel. Jak to zweryfikować? Tutaj wydawało się, że większych problemów być nie powinno. Aby otrzymać dodatek, niezbędny jest wpis zgłaszający nasze źródło ogrzewania do Centralnej Ewidencji Emisyjności Budynków (CEEB). Warto podkreślić, że właściciele budynków mieli obowiązek zgłosić, jakich źródeł ciepła używają, do końca czerwca. Za niedopełnienie tego obowiązku groziła kara grzywny, nawet do 5 tys. złotych.
Jak pokazało życie, przepisy to jedno, a rzeczywistość drugie. Polacy masowo ruszyli do urzędów, aby zmodyfikować deklaracje dotyczące ogrzewania. Money.pl sprawdził na przykładzie konkretnych gmin, jak zmieniła się liczba pieców lub kotłów opalanych węglem. Zdobyte dane nie pozostawiają złudzeń: albo wcześniej mieszkańcy w znaczący sposób nie dopełnili obowiązku złożenia deklaracji, albo dodatek węglowy doprowadził do cudownego rozmnożenia pieców.
Tak wzrosła liczba kopciuchów
Do końca czerwca złożone były 2164 deklaracje dla urządzeń na węgiel, bez podziału na klasy urządzeń. Natomiast stan na 9 września to 3371 urządzenia - tłumaczy Aleksandra Grzelak ze stołecznego ratusza.
Oznacza to, że przez nieco ponad dwa miesiąca liczba tych urządzeń w Warszawie wzrosła aż o 55 procent.
W dolnośląskim Wałbrzychu w tym samym czasie liczba pieców bądź kotłów opalanych węglem wzrosła o blisko 27 procent. 30 czerwca było złożonych blisko 19 tys. deklaracji, z czego ponad 10,4 tys. dotyczyło źródeł ogrzewania na węgiel. Na początku września złożonych deklaracji było już ponad 26 tys., z czego 13,2 tys. dotyczyło źródeł opalanych węglem.
Wiesław Sójka, kierownik Biura Ochrony Środowiska, Gospodarki Wodnej, Rolnictwa i Leśnictwa w wałbrzyskim magistracie zwraca także uwagę na inną statystykę. Pod koniec czerwca nieco ponad 8 tys. deklaracji dotyczyło gazowego ogrzewania, we wrześniu ta liczba wzrosła prawie o 100 procent, bo to 15,8 tys.
- Nie mam żadnych wątpliwości, że rozwiązania wprowadzone przez rząd, czyli dodatek węglowy, a potem prace nad dopłatami do innych źródeł ogrzewania spowodowały, że ludzie zaczęli zmieniać dotychczasowe deklaracje lub w ogóle zdecydowali się je składać, choć warto przypomnieć, że to i tak był obowiązek właścicieli nieruchomości - przypomina urzędnik.
Ludzie zmieniają swoje wcześniejsze deklaracje i robią to w bezczelny sposób. Ostatnio przyszła pani i powiedziała, że chce zmienić dokument, bo jednak ma ogrzewanie na węgiel. Sprawdzamy, a tam jest jak byk napisane: ogrzewanie gazowe. Pytamy więc, co jest prawdą. Pani deklaruje, że to nie ona zgłaszała pierwszą wersję. Sprawdzamy więc internetowy zapis z papierową deklaracją, na której widnieje podpis owej pani. Ta jednak dalej twierdzi, że to nie ona i ktoś musiał go podrobić - opowiada money.pl Wiesław Sójka.
Urzędnik z Wałbrzycha dodaje, że on wpisuje to, co zadeklarowali mieszkańcy, którzy mogą zawsze złożyć korektę. - Są jednak pouczeni, że informacje przedstawione we wniosku o wypłatę dodatku węglowego składa się pod rygorem odpowiedzialności karnej za składanie fałszywych oświadczeń - tłumaczy kierownik biura ochrony środowiska. Ostrzega też, że w najbardziej wątpliwych przypadkach urzędnicy będą weryfikować podane informacje ze stanem faktycznym.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Łukasz Musieliński, zastępca dyrektora Wydziału Gospodarki Komunalnej Urzędu Miasta Poznania, informuje z kolei money.pl, że według Centralnej Ewidencji Emisyjności Budynków do 31 czerwca w całym Poznaniu zarejestrowano 16994 źródeł spalania takich jak: piec kaflowy, kominek, koza, piec na paliwo stałe lub trzon kuchenny. Do 9 września baza ta powiększyła się do 25050 źródeł ogrzewania, w których mieszkańcy mogą spalać m.in. węgiel. Oznacza to wzrost takich źródeł ogrzewania o 47 procent.
Do tej pory w Biurze Energetyki Urzędu Miejskiego w Gdańsku zostało wprowadzonych 28,8 tys. punktów adresowych, a łącznie 41 tys. deklaracji Centralnej Ewidencji Emisyjności Budynków.
- Różnica w liczbach wynika z różnych źródeł ciepła występujących pod jednym adresem, na jeden punkt adresowy otrzymujemy kilka deklaracji. Po pojawieniu się w mediach informacji o dodatku węglowym obserwujemy znaczący wzrost zainteresowania mieszkańców dodatkiem oraz zgłoszeniem zmian w dokonanej już deklaracji. Duża liczba wniosków, która została wcześniej złożona, jest poprawiana ze względu na występujące źródło ciepła - tłumaczy w odpowiedzi na nasze pytania Paulina Chełmińska z gdańskiego magistratu.
Urzędniczka dodaje, że zgodnie z danymi statystycznymi 34 proc. (w skali kraju) wszystkich złożonych deklaracji dotyczy źródeł ciepła na paliwo stałe.
W podwrocławskiej gminie Brzeg Dolny do 30 czerwca było 610 deklaracji, gdzie głównym źródłem ogrzewania był piec lub kocioł na węgiel. Po tej dacie wpłynęło kolejnych 511 deklaracji, z których 282 dotyczyły ogrzewania domu węglem.
Prezydent Jeleniej Góry Jerzy Łużniak w rozmowie z money.pl informuje, że na 9 tysięcy złożonych deklaracji, ok. 100 osób zdecydowało się na ich poprawienie.
Walczą o dodatek węglowy
Pani Maria, mieszkanka powiatu oławskiego, w rozmowie z money.pl przyznaje, że zna osobę, które dokonała korekty deklaracji.
- Mieszkamy w starej, gminnej kamienicy. W wielu mieszkaniach, w kuchni nadal stoi piec kaflowy. Zarówno ja, jak i moi sąsiedzi nie używamy go już ani do gotowania, ani do ogrzewania mieszkania, ale wiem, że po tym, jak rząd ogłosił pieniądze na węgiel, jedna z moich sąsiadek zmieniła wniosek i zadeklarowała, że nadal korzysta z tego pieca. Stwierdziła, że to nie jest oszustwo, bo w końcu piec stoi w jej kuchni, a to, że od lat go nie używała, to mniej ważne. Usprawiedliwiając się, przekonuje, że pieniądze wyda na rosnące rachunki właśnie za ogrzewanie - mówi w rozmowie z money.pl mieszkanka powiatu oławskiego.
Dodatek węglowy. Pieniędzy nie wystarczy dla wszystkich?
Robert Tomaszewski, starszy analityk ds. energetycznych związany z Polityką Insight, w rozmowie z money.pl przyznaje, że nieszczelne przepisy dotyczące dodatku węglowego mogą doprowadzić do fali wyłudzeń ze strony odbiorców, którzy od dawna nie korzystają z pieców węglowych, ale wciąż fizycznie je posiadają.
- Inflacja tego rodzaju zgłoszeń pokazuje, że ryzyko obniżania ostatecznej kwoty wsparcia jest realne - przekonuje ekspert.
Zgodnie z przepisami, jeżeli wykorzystanie zaplanowanych pieniędzy wyniesie więcej niż 95 proc. z 11,5 mld zł, to kwota wypłacanego dodatku ma być obniżona. Obniżenie to ma być proporcjonalne na tyle, by łączna wysokość wypłat dodatku węglowego była równa maksymalnemu limitowi.
W efekcie dobre intencje ustawodawcy mogą ostatecznie doprowadzić do sytuacji, w której osoby rzeczywiście potrzebujące wsparcia na zakup węgla na zimę, tej pomocy w wystarczającej ilości nie otrzymają - przekonuje Robert Tomaszewski.
Rząd załatał ustawę ws. dodatku węglowego
Bardzo szybko uświadomiono sobie, że w ustawie wprowadzającej dodatek węglowy są luki, które można wykorzystać. I tak np. nie tylko można było masowo zmieniać deklarację o źródle ogrzewania, ale także w myśl przepisów na jedno źródło ogrzewania po 3 tys. zł mogło wziąć kilka rodzin.
Szybko zdecydowano się na doprecyzowanie przepisów. Od 20 września obowiązuje nowelizacja ustawy ws. dodatku węglowego. Została wprowadzona zasada "jeden dodatek na jedno gospodarstwo domowe". Jeżeli zdarzy się sytuacja, że kilka rodzin spod jednego adresu złoży wniosek o dodatek węglowy, to przypadnie on tym, którzy zrobią to jako pierwsi.
Zlikwidowano także możliwość zmiany wniosków w Centralnej Ewidencji Emisyjności Budynków. 3 tys. zł dodatku węglowego otrzymają tylko te osoby, które złożyły bądź zmieniły deklarację do 11 sierpnia. Wnioski, które będą dotyczyć zmienionych deklaracji, po tej dacie zostaną odrzucone.
Malwina Gadawa, dziennikarka i wydawca money.pl