Trwa ładowanie...
Notowania
Przejdź na
Przemysław Ciszak
Przemysław Ciszak
|
aktualizacja

Nowe terytorium sporne. Unia szuka gazu w Afryce, a Rosja już działa

Podziel się:

Nawet 155 mld metrów sześc. gazu rocznie mogłoby płynąć z Afryki do Europy. Komisja Europejska szacuje, że pozwoliłoby to zastąpić więcej niż trzecią część obecnych dostaw z Rosji. Ofensywę dyplomatyczną prowadzą zarówno Niemcy jak i Polacy. Umowy negocjują Włosi i Hiszpanie. Moskwa nie przygląda się temu bezczynnie. - Działa destabilizacyjnie. Będzie przeszkadzać, gdzie tylko można — zaznacza Grzegorz Kuczyński z Warsaw Institute. Afryka staje się kolejnym terytorium sporu.

Nowe terytorium sporne. Unia szuka gazu w Afryce, a Rosja już działa
Władimir Putin wita Mackya Salla, prezydenta Senegalu, który jest przewodniczącym Unii Afrykańskiej oraz Moussa Fakiiego Mahamata, przewodniczącego Komisji Unii Afrykańskiej (Twitter, @Macky_Sall)

Po tym jak Komisja Europejska zapowiedziała stopniową redukcję kontraktów gazowych z Rosją i zwrot ku Afryce, która mogłaby zastąpić sporą część tych dostaw, unijni przywódcy nasilili ofensywę dyplomatyczną. Świadczyć o tym może choćby ubiegłotygodniowa wizyta kanclerza Niemiec Olafa Scholza w Senegalu, Nigrze i RPA, poprzedzona podróżą minister spraw zagranicznych Annaleny Baerbock do Mali i Nigru.

We wtorek z Kairu wrócił polski prezydent Andrzej Duda, który negocjował między innymi możliwość pozyskania Egiptu, jako kolejnego źródła dostaw LNG do świnoujskiego gazoportu. Afryka bowiem, według szacunków Polskiego Instytutu Ekonomicznego, może zapewnić Europie 155 mld metrów sześc. gazu rocznie, co pokryłoby nawet 38 proc. obecnych dostaw z Rosji.

To perspektywiczny i ważny z punktu widzenia Europy kierunek, ale również istotna arena wpływów rosyjskich — zauważa w rozmowie z money.pl Grzegorz Kuczyński, dyrektor Programu Eurazja oraz ekspert do spraw polityki Rosji w Warsaw Institute.

Rosja dostrzega to zagrożenie i równie sprawnie prowadzi dyplomatyczną grę. Wystarczy wspomnieć piątkowe spotkanie Władimira Putina z prezydentem Senegalu Macky Sall, który jest także przewodniczącym Unii Afrykańskiej. Po przyjacielskiej rozmowie w Soczi, przywódca Senegalu wezwał Zachód do zniesienia sankcji na rosyjską pszenicę i nawozy, choć takich obostrzeń nigdy nie nałożono.

W spotkaniu uczestniczył również Moussa Faki Mahamata, przewodniczący Komisji Unii Afrykańskiej, który na Twitterze przypomniał o "historycznych, silnych relacjach braterskich" między Rosją a Afryką. To dowodzi, jak machina propagandowa Kremla skutecznie rozgrywa ten kontynent i wiele krajów Afryki przyjmuje rosyjski punkt widzenia.

Trudno się jednak temu dziwić. Rosja już od dłuższego czasu działa na kontynencie. Nie tylko inwestuje, gotowa jest przystąpić do kosztownych projektów gazociągowych łączących tamtejsze kraje, ale również pozwalających na przesył gazu do południowej Europy. W tle biznesowych układów toczy się również gra polityczna Moskwy, a nawet militarne działania rosyjskich najemników z Grupy Wagnera, jak choćby w Mali, gdzie misję pełnią żołnierze Bundeswehry. Afryka bowiem stała się kolejnym terytorium sporu między interesami Zachodu a wpływami Władimira Putina.

Afryka może zabrać Putinowi trzecią część dochodów

Inwazja Rosji na Ukrainę nie jest tylko lokalną wojną między dwoma państwami. Skutki tego konfliktu mają oddźwięk globalny, pośrednio angażując w konflikt niemal cały świat. Sankcje nałożone przez koalicję państw Zachodu i sojuszników prowadzą do przemodelowania dotychczasowych układów i interesów również w zakresie energetyki.

Europa, wprowadzając embargo na rosyjską ropę i ograniczając udział gazu z tego kierunku, musi szukać nowych kierunków dywersyfikacji dostaw błękitnego paliwa. Według ogłoszonej przez Komisję Europejską strategii, dla zmniejszenia jeszcze w tym roku zależność od Moskwy o prawie dwie trzecie, ważną rolę będą pełnić umowy między innymi z Afryką.


Budowane są nowe gazociągi i rozbudowywana przepustowość już istniejących. Europa liczy na gaz z kierunku algierskiego, gdzie Grecja, jako główny odbiorca, ma ambicje stać się hubem dla Europy. To jednak perspektywa czasu. Mimo zapewnień o postępach, wciąż wymaga prac. Ale dywersyfikacja drogą morską już jest rozwijana. Mamy porozumienia w sprawie wykorzystania naftoportu i gazoportu — zaznacza w rozmowie z money.pl Maciej Miniszewski, starszy analityk z zespołu klimatu i energii Polskiego Instytutu Ekonomicznego.

Plan KE zakłada zwiększenia importu LNG o 50 mld m sześc. oraz dostaw gazu rurociągowego z krajów innych niż Rosja o 10 mld m sześc. Tu szczególną rolę mają odegrać podpisanie trójstronnego protokołu ustaleń z Egiptem i Izraelem w celu zwiększenia dostaw LNG do Europy do lata tego roku oraz umowy z poszczególnymi krajami Afryki Północnej. Jak wskazywał PIE, na liście rozważanych przez Komisję Europejską dostawców pojawiają się: Algieria, Angola, Nigeria, Republika Konga czy Senegal.

W ten kontekst wpisuje się wizyta prezydenta Polski Andrzeja Dudy w Kairze, który rozmawiał o dostawach skroplonego egipskiego gazu do Europy. Egipt bowiem jest drugim po Algierii co do wielkości w Afryce producentem gazu ziemnego, o ogromnym potencjale odkrytym niedawno w nowych złożach. Poza tym, nie licząc OPEC, jest też liderem w produkcji ropy naftowej.

- Egipt to przyszłościowy partner dla dostaw gazu skroplonego LNG - stwierdził prezydent Duda po spotkaniu w Kairze z prezydentem Egipu Abd el-Fatahem es-Sisim.

Wcześniej rozmowy o możliwościach gazowej współpracy rozmowy prowadził kanclerz Scholz. W Senegalu omawiał kwestię zwiększenia dostaw gazu LNG do Niemiec, co ma być elementem strategii uniezależniania się energetycznego jego kraju od Rosji. Również w RPA rozmawiał o przyszłości energetycznej, chodzi między innymi o rozbudowę technologii zielonego wodoru i współpracę w sektorze naftowo-chemicznym.

Indywidualne umowy zawiązują również Hiszpanie i Włosi. Oba kraje negocjują dostawy gazu z Algierii. Jak przypomina PIE, w ostatnich miesiącach rząd Mario Draghiego podpisał także umowy z Angolą, Republiką Konga oraz Egiptem. Z kolei Francja korzysta z bogatych złóż Nigerii, która rocznie eksportuje 28,4 mld m sześc. LNG. Według danych BP produkcja tego afrykańskiego kraju to 49,4 mld m sześc. gazu ziemnego rocznie.

Od momentu, w którym rosyjskie surowce stały się produktem toksycznym, Afryka stała się dla Europy jednym ze strategicznych kierunków. Do tej pory kraje po drugiej stronie Morza Śródziemnego odpowiadały za 18,7 proc. gazu importowanego przez UE (do 2021). Teraz ma się ten udział zwiększyć. Obecnie afrykańskie terminale LNG pozwalają na produkcję 71 mln ton skroplonego gazu rocznie, co przekłada się na 92,3 mld m sześc. surowca po regazyfikacji. Jednak, jak zauważają w raporcie analitycy PIE, w perspektywie roku tylko 7 mld m sześc. jest dostępna "od ręki", a dodatkowe 29 mld m sześc. można pozyskać, podpisując nowe umowy.

Dodatkowo istotny ma być transportu gazociągami. Dróg połączeń jest co najmniej kilka. Wśród nich wymienia się: Transmed, Medgaz i Greenstream. W przyszłości ważnym szlakiem ma być transsaharyjski gazociąg Nigal. Jego uruchomienie planowane jest na 2027 r.

Moskwa nie próżnuje

Afryka produkuje obecnie - według danych OPEC - około 235 mld m sześc. gazu ziemnego rocznie. Jednak pomimo rosnącego zużycia wewnętrznego w związku z odcinaniem Rosji od Zachodnich rynków, kontynent ma perspektywę stać się jednym ważniejszych eksporterów.

- Afryka ma bardzo duży potencjał i może odegrać ważną rolę w odejściu Europy od rosyjskiego gazu. Z roku na rok produkcja błękitnego paliwa na kontynencie wzrasta. Do 2040 r. państwa afrykańskie mają podwoić swoją produkcję — zaznacza Maciej Miniszewski, starszy analityk z zespołu klimatu i energii PIE.

Według przywoływanych przez Instytut danych OPEC, w niecałe dwie dekady kraje Afryki mogą produkować nawet 470 mld m sześc. gazu rocznie.

Nic więc dziwnego, że Rosja, zabezpieczając swój interes, coraz bardziej aktywna jest w Afryce. Warto zaznaczyć, że politycznie ma tam swoje sukcesy. Połowa państw sceptycznie postrzega nakładane na Moskwę sankcje. Kluczowe kraje, jak Senegal czy RPA, wstrzymały się od głosu nad rezolucją ONZ potępiającą rosyjską agresję na Ukrainę. Podobnie Algieria, Angola, Etiopia — donosiło BBC.

Z kolei Kamerun, Gwinea i Maroko w ogóle nie zagłosowały, natomiast Erytrea opowiedziała się przeciwko rezolucji. To właśnie tam Rosjanie zapowiedzieli budowę portu i bazy wojskowej. Podobnych umów o współpracy wojskowej miała zawrzeć od aneksji Krymu z aż 21 afrykańskimi krajami.

"Tony Blair Institute for Global Change" ostrzegał już kilka lat wcześniej, że dla Putina Afryka jest priorytetem. W zamian za gwarancje bezpieczeństwa, rosyjskie przedsiębiorstwa dostają tam zielone światło do inwestycji i udziały w przemyśle wydobywczym. Rosja chce położyć ręce m.in. na złożach diamentów, platyny, złota, kobaltu czy boksytu. Również gaz i ropa jest w oczywistym kręgu zainteresowań koncertów Gazpromu i Lukoil.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Zobacz także: Greenpact - rozmowa z Robertem Adamczykiem

Putin trzyma rękę na pulsie również w kwestii strategicznych inwestycji jak choćby gazociągi. Rosjanie prowadzą rozmowy z nigeryjskim rządem względem udziału w budowie jednego z najdłuższych rurociągów w Afryce - Nigeria-Maroko. Jak potwierdził na łamach Reutersa nigeryjski minister, delegacja rosyjska wyraziła zainteresowanie inwestycjami.

To o tyle istotne, że ów gazociąg miałby łączyć Europę z krajami Afryki. Jak już wspomnieliśmy, według szacunków BP Nigeria posiada bogate złoż, bowiem liczące nawet 5,5 bln m sześc. gazu. To największe zasoby na tym kontynencie. - W obecnym stanie geopolitycznej rozgrywki, nikt raczej do tego Rosji nie wpuści. Oznaczałoby to powstanie nowego projektu na miarę "Nord Stream 3" - zaznaczył w rozmowie z money.pl dr Krzysztof Księżopolski, ekspert SGH.

Oprócz projektów biznesowych, Rosja na kontynencie afrykańskim prowadzi swoją politykę również w innym wymiarze. - Działa destabilizacyjnie. Będzie przeszkadzać, gdzie tylko można — zaznacza Grzegorz Kuczyński z Warsaw Institute. Jak podkreśla ekspert, skutecznie utrudnia inwestycje choćby w Libii czy destabilizuje Mali, gdzie duży wpływ mają doradcy wojskowi z Rosji.

To między innymi w Mali prowadzą działalność najemnicy z rosyjskiej Grupy Wagnera. Jak przypomina w swojej analizie Instytut Zachodni, to właśnie w tym kontekście kanclerz Scholz, podczas wizyty w Senegalu podkreślał, że "Niemcy muszą zareagować". Nastąpić ma reorganizacja zaangażowania Bundeswehry w Mali, w tym poprzez przedłużenie udziału w misji ONZ MINUSMA.

Jednak wykorzystywani przez Kreml Wagnerowcy działają również w innych krajach, co obrazowo przedstawiło BBC, wymieniając w swojej publikacji Libię, Mali, Sudan, Republikę Środkowoafrykańską (CAR), Algierię, Ugandę, Południowy Sudan, Angolę, Egipt czy Rwandę, jako scenę działań tych najemników.

Zdaniem Grzegorza Kuczyńskiego, aktywność Rosji w Afryce będzie się nasilać wraz coraz większym zaangażowaniem Unii w poszukiwania na tym kontynencie źródeł dywersyfikacji energetycznej. W tle wojny w Ukrainie konflikt między Zachodem a Rosją i walka o wpływy, toczy się bowiem również w Afryce.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl