Walka minister Teresy Czerwińskiej z tzw. umowami śmieciowymi jeszcze się nie zaczęła, a już wygląda na przegraną.
- Umowa o pracę daje godność. Młodzi nie myślą o emeryturze, a chcemy ich do tego motywować - mówiła minister finansów Teresa Czerwińska. Przekonywała tak podczas prezentacji szczegółów programu 0 proc. PIT dla młodych do 26 roku życia. - To jest walka z umowami śmieciowymi, choć brzmi to nieco pompatycznie - dodawała.
Zgodnie z obietnicą przedwyborczą szefa PiS Jarosława Kaczyńskiego - zerowy podatek zapłacą pracujące osoby do 26. roku życia. Warunkiem jest jednak praca na etacie. Ktoś, kto ma umowę o dzieło lub umowę zlecenie, będzie musiał zapłacić pełen podatek. Nie zyska nic na tej obietnicy.
Zmiany mają wejść w życie już 1 października 2019 roku. Jednak za obecny rok pieniądze zostaną młodym oddane dopiero przy rozliczeniu podatku PIT. W kolejnych latach będą już pobierane mniejsze zaliczki na podatek, czyli pensja po prostu się zwiększy.
Nawet zerowy PIT (na umowie o pracę) opłaca się studentom zdecydowanie mniej niż umowa zlecenie. A taką formę w większości oferują im pracodawcy na start.
Internet pełen ogłoszeń
Studenta lub studentkę zatrudnię - piszą masowo na portalach ogłoszeniowych pracodawcy. I nie można się dziwić. W Polsce pracuje tylko co trzeci młody człowiek - wynika z danych Głównego Urzędu Statystycznego. Reszta? Deklaruje, że się uczy. I o zatrudnieniu w ogóle nie myśli.
Dla pracodawców młodzi to wciąż niewyczerpane źródło potencjalnych pracowników. I dlatego tak szukają.
Przykłady? Kogoś do pracy na recepcji szuka właściciel hotelu. Pracownika poszukuje też menadżer sklepu sportowego. Bar z kubańską muzyką i alkoholem szuka pomocników dla barmanów. Najlepiej też studentów. Lodziarnia kusi studentów wysokimi zarobkami - widełki płacowe zaczynają się na 2 tys. zł, a kończą na 4 tys. zł.
Studentów z Polski chcą nawet przewoźnicy z Niemiec. Na stanowisku kuriera mają zarobić "prawdziwe pieniądze". Ile wynoszą prawdziwe pieniądze? Tego akurat w ogłoszeniu nie sposób znaleźć.
Pod hasłem "Praca student" wyskakuje blisko 1000 haseł w jednym z popularnych portali ogłoszeniowych. Wspólny mianownik? O etacie mogą zapomnieć, bo większość ogłoszeń przyznaje wprost: pracujesz na umowie zlecenie.
Młodzi na stałe na czasowym etacie
I nie zmieni tego nawet ogłoszony przez Prawo i Sprawiedliwość program obniżki PIT dla osób do 26 roku życia. W portfelu pracującym studentom zostanie więcej, gdy zgodzą się na umowę zlecenia.
Wystarczy zerknąć do portfela
Na wciąż małą atrakcyjność finansową umowy o prace wśród młodych zwrócił uwagę Łukasz Kozłowski, główny ekonomista Federacji Przedsiębiorców Polskich. - Nowy dylemat studentów do 26. roku życia po zmianach ogłoszonych przez MF to: zatrudnić się na umowie o pracę i nie płacić PIT? Czy zatrudnić się na umowie zlecenia i nie płacić składek ZUS? - napisał w mediach społecznościowych. - Drugi wariant wciąż daje wyższą wypłatę "na rękę" oraz niższe koszty pracodawcy - sam odpowiadał na pytanie.
Warto pamiętać, że umowa zlecenia pozwala więcej zarobić dziś, ale nie pozwala już odłożyć nic na starość w powszechnym systemie emerytalnym.
Umowa o pracę z 0-stawką oznacza trochę środków na koncie emerytalnym i zdecydowanie niższą wypłatę co miesiąc. Trudno oczekiwać, że młodzi będą myśleć o emeryturze, gdy mają do ugrania kilkaset złotych więcej w ciągu miesiąca.
Najłatwiej to pokazać na przykładzie. Przy umowie o pracę za 2,5 tys. zł brutto, młoda osoba dostanie na rękę 1,9 tys. zł. 244 zł powędrują na składkę emerytalną, 37 zł na składkę rentową, 61 zł na składkę chorobową i 199 zł na składkę zdrowotną. Podatek PIT wyniesie - po zmianach - 0 zł. Koszt pracodawcy? W sumie 3 tys. zł.
W przypadku umowy zlecenie, o identycznej wartość 2,5 tys. zł na rękę będzie… 2,2 tys. zł. To 300 zł więcej. W tym wypadku młody student zapłaci jedynie 293 zł podatku dochodowego PIT. Umowy zlecenie nie będą objęte zmianą stawki podatku. Jednocześnie studenci i uczniowie do 26 roku życia, którzy pracują właśnie w ramach umowy zlecenia, nie muszą odprowadzać żadnych innych składek.
A warto dodać, że koszt pracodawcy wyniesie dokładnie 2,5 tys. zł. Efekt? Wciskając studentowi zlecenie, zamiast etatu może po prostu dorzucić mu więcej do wypłaty. Przy tych samych kosztach może to być około 2,7 tys. zł.
W tym wypadku różnica robi się już znaczna - to blisko 800 zł różnicy co miesiąc.
Ważniejsza reforma
- Pracodawcy szukają elastycznych rozwiązań, zwłaszcza gdy ściągają nową osobę i nie wiedzą, jak potoczą się dalsze losy współpracy. Umowę o pracę trudno jest rozwiązać, więc firma nie chce ryzykować - tłumaczy money.pl Jeremi Mordasewicz, ekspert Konfederacji Lewiatan. Tak odpowiada na argument, że na początku kariery zawodowej nie sposób zaczepić się na coś pewnego - opartego właśnie na umowę o pracę.
Przyznaje jednak, że stosowanie umów zleceń wobec wieloletnich pracowników to już klasyczne nadużycie. - To problem zwłaszcza dla tych pracodawców, którzy stosują umowy o pracę. Wykładają na pracownika więcej, a paradoksalnie mają gorszą pozycję wśród konkurencji, bo ich usługi i produkty kosztują więcej. Jego zdaniem rozwiązaniem problemu jest zmiana konstrukcji umowy o pracę i silniejsze powiązanie okresu wypowiedzenia ze stażem pracy.
Gdyby młody student przestał pojawiać się w pracy już drugiego lub trzeciego dnia - to jego zwolnienie powinno być proste i szybkie. Zdaniem Mordasewicza zapowiadana przez resort finansów walka powinna raczej pójść w stronę zmiany zasad zatrudniania, a nie samych rozwiązań podatkowych. Dlaczego? Bo obniżka PIT nie jest darmowa - zapłacą za nią inni. Tymczasem reformując zasady zatrudniania, można by było usprawnić działanie przedsiębiorstw i pracowników.
- Czynnikiem skłaniającym firmy do zawierania z pracownikami umów zlecenia lub umów o pracę na czas określony jest większa łatwość ich rozwiązania niż ma to miejsce w przypadku bezterminowych umów o pracę - wyjaśnia w jednej z analiz dr Aleksander Łaszek, ekonomista FOR.
- Taka sytuacja doprowadziła do powstania dualizmu na rynku pracy w Polsce, czyli podziału pracujących na osoby zatrudnione na podstawie stałych umów o pracę, silnie chronione przed zwolnieniem przez kodeks pracy oraz osoby zatrudnione na podstawie umów o pracę na czas określony lub umów zlecenia, które można bez dodatkowych kosztów rozwiązać w krótkim czasie - dodaje.
Forum Obywatelskiego Rozwoju proponowało na przykład czasowe zwolnienie z obowiązku płacenia składek emerytalnych i rentowych przez osoby, które wchodzą na rynek pracy. Tak miałoby się dziać na przykład przez pierwsze 12 miesięcy zatrudnienia na umowę o pracę. Wtedy dla studenta umowa o pracę byłaby finansowo identyczna jak umowa zlecenia. Efekt? Młoda osoba mogłaby sama nalegać na taką formę zatrudnienia. W pierwszym okresie w portfelu miałaby też więcej pieniędzy - oskładkowanie po roku nie powinno zatem tak uderzyć w portfel.
Podobne regulacje miałyby obowiązywać w przypadku zatrudnienia osób bezrobotnych. Warunek? FOR postuluje skrócenie długości kodeksowych okresów wypowiadania umów o pracę.
Prawo i Sprawiedliwość już w tej kadencji podchodziło do próby reformy kodeksu pracy. Ostatecznie - prace prowadzone przez Ministerstwo Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej nie przyniosły całościowych zmian w przypadku umów o pracę i umów cywilnoprawnych.