- Jest szereg rzeczy w ustawie dotyczącej walki z ASF, które bardzo mocno ingerują w nasze prawa obywatelskie. To m.in. karanie więzieniem za utrudnianie polowań, co jest karą absolutnie nieadekwatną - mówi agencji informacyjnej Newseria Biznes Katarzyna Karpa-Świderek, rzeczniczka WWF Polska, cytowana przez portal biznes.wprost.pl.
"Lex Ardanowski" wyrządzi szkody środowisku naturalnemu
W ocenie ekologicznej organizacji nowe przepisy przyniosą mnóstwo szkód środowisku naturalnemu. Katarzyna Karpa-Świderek wskazuje tutaj m.in. na możliwość zamykania przejść nad autostradami.
- Dzik przecież nie jest jedynym zwierzęciem, który żyje w ekosystemie. Jeżeli zamkniemy korytarze ekologiczne, to będą na tym cierpieć także inne zwierzęta, również te, które są chronione, np. ryś, wilk, sarna - tłumaczy rzeczniczka.
Na walkę z ASF Polska chce przeznaczyć 133 mln złotych. Zdaniem WWF te pieniądze nie będą wydane we właściwy sposób, ponieważ nie rozwiążą problemów, które stwarza wirus.
- Wydajemy niewspółmiernie dużo pieniędzy na odstrzał w stosunku do tego, ile wydajemy na bioasekurację. A to właśnie nie odstrzał, ale bioasekuracja, czyli takie zabezpieczanie hodowli, żeby wirus ze środowiska nie dostawał się do trzody chlewnej, faktycznie działa i jest metodą na ASF - przekonuje Katarzyna Karpa-Świderek.
- Ta ustawa zamiast rozwiązywać problem, tworzy niejako kolejne problemy i jeszcze do tego polaryzuje społeczeństwo, a nawet penalizuje pewne zachowania, które wydawałyby się dalekie od tego, żeby karać je karą więzienia - podkreśla rzeczniczka WWF.
Pieniądze za dziki
Za pozyskane dziki przy odstrzale powiatowy lekarz weterynarii wypłaci dzierżawcy lub zarządcy obwodu łowieckiego, albo dyrektorowi parku narodowego gratyfikację. Samica przelatka oraz dorosłe samice dzika zostały wycenione na 650 złotych brutto. Pozostałe dziki - na 300 złotych.
WWF przekonuje, że "lex Ardanowski" zostało uchwalone wbrew głosom naukowców i społeczeństwa. - To jest jeden z bardzo ważnych zarzutów. Nie można stanowić prawa, które będzie dotyczyło tak wielu osób i będzie miało wpływ na przyrodę w Polsce, w ogóle nie słuchając tych, którzy się na przyrodzie znają, czyli naukowców, biologów, zoologów, ale także organizacji pozarządowych zajmujących się ochroną środowiska. To jest niezwykle niebezpieczne i takie sytuacje zawsze się potem mszczą - kończy Katarzyna Karpa-Świderek.
Ustawa zwana "lex Ardanowski" ma w założeniu ułatwić walkę z afrykańskim pomorem świń. Dzięki jej zapisom myśliwi uzyskują możliwość odstrzału dzików na terenach, na których stwierdzono obecność wirusa ASF. Myśliwi ponadto mogą prowadzić odstrzał w dzień i w nocy, a także korzystać z tłumików.
- Bez odstrzału dzików nie poradzimy sobie z wirusem - przekonywał w grudniu autor przepisów, minister rolnictwa Jan Krzysztof Ardanowski.
Nowe prawo zakłada także m.in. karę do roku więzienia za utrudnianie polowań czy możliwość prowadzenia przez wojsko i policję odstrzału sanitarnego.
Wirus ASF szerzy się w Polsce od sześciu lat. W styczniu 2019 roku Polska Akademia Nauk przekonywała, że redukcja populacji dzików powinna być zaledwie jednym ze sposobów walki z chorobą. PAN wskazało, że zaledwie 5 proc. dzików miało wcześniej kontakt z wirusem. W przeciwieństwie do padłych zwierząt - w ich przypadku odsetek ten stanowi 80 proc.
Naukowcy wskazują też, że często wirusa do hodowli świń przenoszą właśnie myśliwi, którzy mają kontakt z zarażoną dziką zwierzyną.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl