Trwa ładowanie...
Notowania
Przejdź na
Karolina Wysota
Karolina Wysota
|

Awantura o ceny opon. Serwisy stawiają sprawę na ostrzu noża

175
Podziel się:

Część serwisów opon skarży się, że renomowani producenci traktują je po macoszemu. Domagają się wyższych marż. W przeciwnym razie nie będą sprzedawać ich towaru, tylko coraz lepszą jakościowo "chińszczyznę", aby móc konkurować ze sklepami internetowymi.

Awantura o ceny opon. Serwisy stawiają sprawę na ostrzu noża
Renomowani producenci opon i serwisy opon nie mogą się porozumieć. Kością niezgody są marże (East News, Piotr Jedzura/REPORTER)

Pomiędzy europejskimi producentami opon a serwisami iskrzy z powodu cen. Jak słyszymy od Michała Szejnera, prezesa niedawno powołanego do życia Polskiego Związku Serwisów Opon (PZSO), wiele warsztatów przechodzi na handel oponami chińskimi, aby wypełnić lukę produktową i móc być konkurencyjnymi wobec sklepów internetowych.

Według naszego rozmówcy konkurowanie z e-sklepami jest dziś praktycznie niemożliwe. Standardową oponę samochodową renomowanego producenta każdy może zamówić online np. za 200 zł, podczas gdy warsztat za ten sam produkt musi zapłacić 190 zł. W praktyce oznacza to, że na całym komplecie jest w stanie zarobić co najwyżej 40 zł. W przeciwnym razie klient u niego nie kupi.

Cena rządzi rynkiem opon

- Dawniej ceny opon w warsztatach i sklepach internetowych nie różniły się, dzięki czemu klienci byli przywiązani do ulubionych serwisów oponiarskich. Dziś jest walka o każde 5 złotych - przekonuje Szejner.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Zobacz także: Pekin patrzy na Polskę. "Chińczycy się zaniepokoili"

Jeśli nic się w tej kwestii nie zmieni, dodaje nasz rozmówca, i w sklepie internetowym nadal będzie taka sama cena jak w hurtowni, doprowadzi to europejskich producentów do zguby. Wyjaśnia, że serwisy oprócz świadczenia podstawowych usług handlują oponami. Precyzyjniej - są przedstawicielami handlowymi producentów opon i to tak naprawdę od nich zależy, co ostatecznie kupi klient.

- Niestety żaden z producentów nie bierze tego pod uwagę, nie ma między nami żadnej nici porozumienia - mówi prezes PZSO.

Dodaje, że część serwisów woli nie mieć w ofercie niskomarżowych opon, aby nie brać na siebie ewentualnych reklamacji. Odpowiedzialność z tym związana bowiem spoczywa na nich, a nie na producentach. Dlatego pomimo wielkich wątpliwości etycznych sprzedają towar producentów azjatyckich, na którym są w stanie więcej zarobić.

Szejner przekonuje, że różnica w jakości opon europejskich i chińskich maleje m.in. dlatego, że niektóre marki na tacy podały Chińczykom know-how, przenosząc tam swoje fabryki.

Klient chce mieć wybór

- To nieprawda, że opony renomowanych producentów nie sprzedają się w serwisach. Znam takie, które sprzedają tylko porządne opony, bo nie chcą mieć kłopotów z reklamacjami czy utratą reputacji u klientów - mówi money.pl Piotr Sarnecki, dyrektor generalny Polskiego Związku Przemysłu Oponiarskiego (PZPO).

W Polsce działają różne modele dystrybucji opon od producentów na rynek. Sprzedają się one zarówno poprzez serwisy opon oraz sieci serwisowe, jak i wyłącznie poprzez hurtownie stacjonarne oraz online. Według danych PZPO przez internet sprzedaje się od 30 do 40 proc. opon.

W Polsce rocznie sprzedaje się ok. 12 mln sztuk opon do samochodów osobowych oraz ok. 1,2 mln opon do samochodów ciężarowych. W tych dwóch segmentach opony chińskie, według szacunków PZPO, mają odpowiednio ok. 20- i 40-procentowy udział.

Piotr Sarnecki wyjaśnia, że część z hurtowni sprzedaje tylko serwisom, a część także klientom indywidualnym. Najczęściej serwisy są klientami dużych hurtowni, które realizują zamówienie nawet w 24 godziny, dowożąc zamówiony produkt pod wskazany adres. Jeśli serwis ma dużo zamówień lub należy do sieci serwisowej, wówczas możliwe są większe transporty opon bezpośrednio z fabryki.

- Jeśli producent oferuje opony bezpośrednio dla konsumentów, to także wysyła je bezpośrednio do swojej sieci serwisowej w celu montażu. Model dystrybucji, kiedy opony można było kupić jedynie w serwisie, sprawdzał się 30 lat temu, kiedy klientów było mniej i opon także - wyjaśnia PZPO.

Nierówna walka

Na stronie PZSO czytamy, że to pierwszy ogólnopolski związek zrzeszający serwisy wulkanizacyjne z całej Polski, który zarejestrowano w marcu 2024 r. Zrzeszone firmy - aktualnie 62 - istnieją średnio 12 lat. Ceny świadczonych przez serwisy usług w ostatnim czasie zdrożały wskutek wzrostu cen energii i wzrostu wynagrodzeń.

- Gdybyśmy zarabiali na oponach europejskich, byśmy je sprzedawali, jednak marketingowcy wielkich korporacji nie mają o tym zielonego pojęcia, bo ich znajomość rynku i procesu dystrybucji jest tabelkowa - grzmi Michał Szejner.

- Różnica w cenie opon europejskich i chińskich często jest iluzoryczna dla kierowcy. Są nawet przypadki, gdzie opona europejska jest tańsza. Natomiast różnica w osiągach jest bardzo duża. Kilkanaście czy kilkadziesiąt metrów krótsza droga hamowania na porządnej oponie to często kwestia życia i śmierci. Udowodniono to w testach powadzonych przez Politechnikę Rzeszowską i Auto-Test - podkreśla Piotr Sarnecki.

I dodaje, że opony europejskie od chińskich odróżnia wysokość marży, wynikająca z dotowania produkcji przez chiński rząd. - To nie jest sprzedaż czapek czy koszulek. Opony są jedynym punktem styku samochodu z drogą. Od jakości tego styku zależy nasze bezpieczeństwo na drodze - argumentuje przedstawiciel producentów.

Koniec z używkami

Niewykluczone, że zarzewiem tego konfliktu jest wprowadzony kilka lat temu Certyfikat Oponiarski PZPO. To system poprawy jakości usług w serwisach na podstawie niezależnego audytu i szkolenia. Jednym z punktów jest zakaz posiadania w stałej ofercie opon używanych.

Odpowiedzialny serwis tego nie robi. Jeśli klient ma ograniczony budżet, to lepiej, żeby kupił nawet najtańszą oponę, byle tylko byłaby fabrycznie nowa - uważa Sarnecki.

Wyjaśnia, że warstwy wewnętrzne opony łatwo uszkodzić np. przy jeździe ze zbyt niskim ciśnieniem, a w warunkach sklepowych czy warsztatowych nie ma sposobu, żeby to wychwycić. Dlatego używane opony po prostu są niebezpieczne dla kierowców.

- Chodzą słuchy wśród inżynierów, że co trzecia opona premium europejskiego producenta jest wadliwa. Przykładowo, kiedyś opona sześcioletnia nie była w ogóle skruszała, natomiast dziś już na rocznej oponie widać siatkę starzeniową, a trzy - i czteroletnie opony coraz częściej nie nadają się do użytkowania - mówi Michał Szejner.

Dodaje, że zarówno opony letnie, jak i zimowe wytrzymują średnio trzy sezony, co oznacza, że klient odwiedza serwis co najmniej sześć razy w okresie użytkowania dwóch kompletów. W związku z tym serwisy wiedzą, jakie wady mają poszczególne marki opon.

Karolina Wysota, dziennikarka money.pl

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(175)
TOP WYRÓŻNIONE (tylko zalogowani)
Tomek D.
3 miesiące temu
Czy wulkanizacje będące w tym samym mieście oprócz konkurowania z sobą mogą też współpracować. Np robiąc grupowe zakupy, mając swój wspólny transport - prawdopodobnie wynegocjować mogliby niższą cenę u producenta. A producent nie musiałby obsługiwać np 100 czy 200 drobnych klientów, tylko 1 sporego, w dodatku z własnym transportem.... Przecież nie muszą się na siebie wzajemnie w każdej kwestii boczyć,nawet w sprawach w których są po tej samej stronie.... Tak na logikę....
egon
3 miesiące temu
Po zastanowieniu i skalkulowaniu kosztów postanowiłem nie kupować opon całorocznych bo przy moich rocznych przebiegach rzędu 5 tys km bardziej ekonomiczne i bezpieczne są zimówki do jazdy na cały rok bo zanim zedrę bieżnik to szybciej rozlatują sie one ze starosci .
polak mały
miesiąc temu
Ostatnio serwis opon podniósł mi ceny o 200%, a jak po dwóch dniach od wymiany pojechałem z reklamacją że mam bicie na kierownicy z powodu niewyważenia to jeszcze chcieli abym zapłacił za powtórne wyważanie. Szukam innego.
POZOSTAŁE WYRÓŻNIONE
Zibi
3 miesiące temu
Zawsze kupowałem opony premium, pękały między bieżnikiem, wszystkie. Teraz średnią półkę i jest ok.. dlaczego ?
xXx
3 miesiące temu
Niestety ale tak dziś działa rynek. Prowadzę od 20 lat mały serwis-sklep i ceny na hurtowni mam obecnie wyższe niż wielkie sieciówki zlaptopami, komputerami, elektroniką .
Marsjanin
3 miesiące temu
Jakaś komisja wenusjańska przybyła do Polski.
NAJNOWSZE KOMENTARZE (175)
polak mały
miesiąc temu
Ostatnio serwis opon podniósł mi ceny o 200%, a jak po dwóch dniach od wymiany pojechałem z reklamacją że mam bicie na kierownicy z powodu niewyważenia to jeszcze chcieli abym zapłacił za powtórne wyważanie. Szukam innego.
Pixel
2 miesiące temu
Kilka lat temu miałem na samochodzie opony starsze od niego, a pochodził z roku 2003. Liczyłem kilka razy według instrukcji i podanych numerów na oponie i wychodziło, że pochodzą z roku 2001. W ogóle nie było tego po nich widać. Nawet nie były pokruszone, nic, wyglądały jakby rok wcześniej wyjechały z fabryki. A te nowe? Szkoda gadać. Wolę stare, które były o wiele lepszej jakości. Te moje nie były jakieś noname, tylko Bridgestone i Pirelli.
Raf
3 miesiące temu
A nie powinni zarabiac na samej wymianie?
Sss
3 miesiące temu
Reklama jakiegoś związku warsztatowego. A poza tym artykuł bełkot _ chińczycy dostali technologię na tacy ale i tak produkują gorsze opony, choć chiński rząd dotune produkcje to opony chińskie nie są tańsze ale serwisy je sprzedają bo więcej na nich zarabiają, ale jednak ich nie sprzedają bo nie chcą mieć reklamacji Rozumiecie coś z tego?
Ada
3 miesiące temu
Zaczyna się pompowanie że używki się nie nadają a ja mam zgoła odmienny przykład. Miałem 3 wystrzały i raz oderwała się część bieżnika plus 2 pęknięte korty. Wystrzał nowy Michelin 2 razy, kort pęknięty w nowym matadorze i w używanym semperit Bierzwnik oderwał się od nowego chińczyka. Na używanych przejechałem m już 2mln sam na nowych 500 tys nie wiem czy to wady produktu dziecięcego ale używki wychodzą lepiej
...
Następna strona