"Nasza przyszłość jest stagflacyjna - pytanie tylko, jak źle sprawy się potoczą" – stwierdza na łamach "Project Syndicate" Roubini, ekonomista, który zyskał sławę, gdy przewidział kryzys finansowy z 2008 r. Dzięki temu zyskał przydomek Dr Zagłada.
Stagflacja uderzy w najbiedniejszych
Stagflacja, czyli wysoka inflacja (wzrost cen) wraz ze stagnacją gospodarczą, to bardzo niebezpieczne zjawisko ekonomiczne, które wyjątkowo mocno uderza w najbiedniejszych i najgorzej zarabiających.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Pierwsze oznaki, że to zagrożenie jest realne, pojawiły się w 2022 r. Jak wyliczyła Międzynarodowa Organizacja Pracy (ILO), w pierwszej połowie 2022 r. realne płace spadły globalnie o 0,9 proc. To pierwszy negatywny odczyt tego wskaźnika od kryzysu finansowego w 2008 r. Powodem są – jak zauważa ILO – gwałtownie rosnące koszty życia.
ONZ ostrzega, że istnieje spore ryzyko pogłębienia nierówności, a napięta sytuacja w wielu regionach może powodować wybuchy niepokojów społecznych. Wysokie ceny energii i żywności mogą też generować kolejne fale uciekających od głodu i nędzy uchodźców.
Cztery czynniki, które utrudnią walkę z inflacją
Nouriel Roubini wbrew wielu innym ekonomistom twierdzi, że problemy z inflacją, których w 2022 r. doświadczał w różnym stopniu praktycznie cały świat, nie będą przejściowe, a zadomowią się w naszej rzeczywistości na dłużej.
Jego zdaniem przyczyni się do tego "geopolityczna depresja" wywołana przez eskalację konfliktu między liberalnym i demokratycznym Zachodem a próbującymi obalić ten porządek autokratycznymi Chinami, Rosją, Iranem, Koreą Północną i Pakistanem.
Roubini uważa, że możemy się spodziewać kolejnych wojen – nasili się zarówno zimnowojenna rywalizacja, jak i wybuchną kolejne ogniska bezpośredniego konfliktu. Wśród najbardziej możliwych scenariuszy wymienia wybuch wojny między Iranem a Izraelem i USA czy inwazję Chin na wspierany przez USA Tajwan.
Jak podkreśla Dr Zagłada, wyścig zbrojeń wyraźnie przyspieszył. Zbroją się zarówno kraje NATO, jak i praktycznie cały Bliski Wschód i Azja. Wyższe wydatki na zbrojenia będą dodatkowo obciążać budżety państw.
Sporym wyzwaniem finansowym jest też transformacja energetyczna - konieczna, by powstrzymać niebezpieczne, wywołane przez człowieka zmiany klimatu.
Roubini nie ma też wątpliwości, że pandemia koronawirusa to nie pojedynczy wypadek, świat będzie musiał sprostać podobnym zjawiskom coraz częściej.
Pod tym względem wyjątkowo niebezpieczna – jak podkreślają epidemiolodzy – jest ingerencja człowieka w dziką przyrodę. Zwiększa ona ryzyko, że nowe choroby przeniosą się ze zwierząt na ludzi jak w przypadku COVID-19, który mógł przejść na ludzi z nietoperzy.
Kolejne zjawisko, które może być przyczyną poważnych budżetowych obciążeń, to automatyzacja, gdy duże grupy pracowników – zmuszone szukać nowej pracy – mogą oczekiwać pomocy od państwa.
Jak zauważa Roubini, pomysły w rodzaju dochodu podstawowego, które mają m.in. przeciwdziałać niepokojom społecznym związanym z automatyzacją, mogą być bardzo kosztowne. Przykładowo: dochód podstawowy na poziomie 1000 dol. kosztowałby USA aż 20 proc. PKB.
Walka z inflacją zejdzie na dalszy plan
Walka z tymi czterema problemami będzie świat sporo kosztować. Tymczasem – jak podkreśla Roubini – w krajach rozwiniętych, szczególnie w Europie, podatki są już bardzo wysokie. Presja na to, by zadłużać się bardziej, znacznie więc wzrośnie, a rządy państw, by ratować sytuację, będą uciekać się do proinflacyjnych rozwiązań, np. monetyzacji długu, którą potocznie nazywa się "drukowaniem pieniędzy".
Deficyty budżetowe wzrosną jeszcze bardziej, niż dzieje się to obecnie, co może prowadzić do niebezpiecznie wysokich poziomów długu w stosunku do PKB. To podwyższy koszty obsługi długu i wywoła kryzysy zadłużenia, co równocześnie stłumi wzrost gospodarczy – prognozuje ekonomista.
"Okres Wielkiego Umiarkowania (ang. "Great Moderation") odszedł w niepamięć. Nadchodzi okres Wielkiego Stagflacyjnego Kryzysu Zadłużenia" – diagnozuje Roubini.