Trwa ładowanie...
Notowania
Przejdź na
oprac. LOS
|
aktualizacja

Berlin wściekły na Warszawę w sprawie Nord Stream? "Niespotykany afront"

Podziel się:

Niemcy wciąż badają sprawę uszkodzenia jednego z gazociągów Nord Stream, którym do kraju płynął gaz z Rosji. Tymczasem niemieckie media podały, że "polskie władze nie wywiązały się z prawnego obowiązku aresztowania poszukiwanego", a jednocześnie podejrzanego o udział w wysadzeniu infrastruktury.

Berlin wściekły na Warszawę w sprawie Nord Stream? "Niespotykany afront"
Sabotaż gazociągu Nord Stream (Getty Images, 2022 Swedish Coast Guard)

Niemiecki tygodni "Der Spiegel" podał nowe ustalenia w sprawie ucieczki poszukiwanego Wołodymyra Ż., który podejrzewany jest o udział w wysadzeniu gazociągu Nord Stream we wrześniu 2022 r. "Mężczyzna wyjechał na początku czerwca z Polski do Ukrainy, mimo że Niemcy wystawili za nim europejski nakaz aresztowania" - pisze natomiast "Deutsche Welle".

Co więcej, z ustaleń niemieckich dziennikarzy wynika, że Ukrainiec wyjechał z naszego kraju samochodem ambasady Ukrainy W Warszawie, z dyplomatycznymi tablicami rejestracyjnymi. Według tygodnika Polska - delikatnie mówiąc - nie zrobiła zbyt wiele, aby pomóc w zatrzymaniu mężczyzny.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Zobacz także: "Milczeć i bić się w pierś". Minister ostro do Niemców ws. Nord Stream

"Berlin jest przekonany, że Warszawa ostrzegła poszukiwanego. W kuluarach niemieckich władz krążą plotki, że polscy urzędnicy mówili: 'Dlaczego mamy go aresztować? On jest dla nas bohaterem!’" - pisze "Der Spiegiel".

I dodaje, że "z niemieckiego punktu widzenia Warszawa wykazała bardzo małe zainteresowanie śledztwem w sprawie ataku" na Nord Stream. Przypomina także, że Warszawa i Kijów zaciekle krytykowały niemiecko-rosyjski gazociąg.

Nord Stream jedną z "ofiar" wybuchu wojny w Ukrainie

Niemieccy dziennikarze podkreślają, że polska prokuratura zasygnalizowała Niemcom, że natychmiast aresztuje podejrzanego. Zgodnie zresztą z wymogami prawa Unii Europejskiej. Nakaz został przekazany 21 czerwca.

Z perspektywy Berlina sprawa wydawała się formalnością, ponieważ znany był adres Wołodymyra Ż. w Polsce. Nic takiego jednak się nie wydarzyło, a Ukrainiec miał opuścić kraj 6 lipca, kilka dni po tym, jak kanclerza Olafa Scholza podejmował premier Donald Tusk. Sprawy oficjalnie nie potwierdził i nie zaprzeczył nikt z władz Polski lub Niemiec.

Szef niemieckiego wywiadu zagranicznego (BND) August Hanning stwierdził kilka tygodni temu, że atak na gazociągi Nord Stream odbył się przy wsparciu Polski i za aprobatą prezydentów Ukrainy Wołodymyra Zełenskiego i Polski Andrzeja Dudy.

Donald Tusk odniósł się wówczas do sprawy w serwisie X: "Do wszystkich inicjatorów i patronów Nord Stream 1 i 2. Jedyne co powinniście dzisiaj zrobić, to przeprosić i siedzieć cicho" - napisał szef polskiego rządu w języku angielskim.

Przypomnijmy, 26 września 2022 r. trzy z czterech nitek dwóch gazociągów Nord Stream 1 i 2 zostały zniszczone na głębokości około 80 metrów na dnie Morza Bałtyckiego. Duża część rosyjskiego gazu ziemnego dla Niemiec była dostarczana bezpośrednio przez Nord Stream 1.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl