Stowarzyszenie "Tak dla CPK" zbiera podpisy pod projektem ustawy, który ma zobowiązać rząd Donalda Tuska do budowy Centralnego Portu Komunikacyjnego przed końcem 2030 r. Postulują też, by zakazać inwestycji w Lotnisko Chopina, których koszt - w ich ocenie - nie zwróci się przed oddaniem lotniska w Baranowie.
Pokazany niedawno plan pilnej rozbudowy lotniska wywołał ostrą krytykę ze strony PiS oraz obrońców CPK. Maciej Wilk pisał o "infrastrukturalnym zamachu stanu", o pogrzebaniu projektu mówił też Marcin Horała. Głos zabrał prezes PiS.
- W praktyce zapadła decyzja, że nie będzie budowany Centralny Port Komunikacyjny. Musimy się temu zdecydowanie przeciwstawić, bo Polska nie może być krajem peryferyjnym, potrzebujemy lotniska na miarę naszego kraju - grzmiał Jarosław Kaczyński dzień po ogłoszeniu planu rozbudowy Lotniska Chopina w Warszawie.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Ekspert: to jest hipokryzja
Prezes nie wspomniał jednak, że to kierowana przez niego partia i jej nominaci doprowadzili do sytuacji, w której największy port lotniczy w Polsce już w tym roku osiągnie maksimum możliwości, podczas gdy CPK jeszcze przez co najmniej kilka lat nie będzie.
Oczywiście, że to jest hipokryzja. Nawet jeśli przyjąć za prawdę te bajki o ukończeniu budowy CPK już w 2028 r., to jakie rozwiązanie na okres przejściowy od prognozowanego zapchania się Lotniska Chopina do jego otwarcia, przygotował PiS? Żadnego - mówi money.pl Adrian Furgalski, prezes Zespołu Doradców Gospodarczych TOR.
Lotnisko Chopina na koniec 2024 r. ma odprawić 20 mln pasażerów. To jego "sufit". Już teraz może obsługiwać tylko 600 operacji lotniczych na dobę, a w szczycie sezonu są dni, gdy limit ten wykorzystuje w 100 proc. A ze względu na ograniczenia hałasowe operacje lotnicze nie mogą być prowadzone w porze nocnej.
2022 rok. PiS oficjalnie rezygnuje z rozbudowy Lotniska Chopina
8 lutego 2022 r. na Lotnisku Chopina zorganizowano konferencję z udziałem ówczesnego pełnomocnika rządu ds. CPK Marcina Horały (PiS) i prezesa spółki CPK Mikołaja Wilda.
- W rekordowym 2019 r. widzieliśmy, że Lotnisko Chopina wyczerpuje swoją przepustowość i zabraknie jej do 2027 r. Stąd, obok budowy CPK, decyzje o inwestycjach w tym porcie, w rozbudowę lotniska Radom-Sadków i próba administracyjnego podziału ruchu lotniczego na Mazowszu. Sytuacja z 2019 r. się zdezaktualizowała - mówił Horała.
To wtedy z powodu spadku liczby rejsów ogłosił "odejście od dwóch działań planowanych: inwestowania w rozbudowę Lotniska Chopina oraz administracyjnego podziału ruchu na Mazowszu". Niedługo potem okazało się, że ruch lotniczy odbudowuje się o wiele szybciej, niż zakładano. Można było się spodziewać, że problemy Lotniska Chopina z 2019 r. szybko powrócą.
2019 r. Mikołaj Wild pisze do prezesa PPL
Nowa ekipa rządząca podkreśla dziś, że decyzja PiS o zaniechaniu rozbudowy portu zapadła nie w pandemicznym dołku operacji z lat 2020-2021, ale już wcześniej, gdy polskie lotniska biły rekordy.
Dowodem ma być pismo, które Mikołaj Wild - jeszcze jako pełnomocnik rządu ds. CPK - wysłał do prezesa "Portów Lotniczych" Mariusza Szpikowskiego w 2019 r. Money.pl zawnioskował o ten dokument w trybie dostępu do informacji publicznej.
Proszę o powstrzymanie się przez przedsiębiorstwo państwowe 'Porty Lotnicze' od wszczynania kolejnych postępowań w zakresie prac związanych z rozbudową Lotniska Chopina do czasu przeprowadzenia analiz zleconych pismem z dnia 20 marca 2019 r. - napisał Wild w piśmie datowanym na 24 maja 2019 r.
Rząd PiS dostrzegał jednak konieczność rozbudowy największego lotniska w kraju. Przewidywała to uchwała Rady Ministrów z 24 września 2019 r.
W dokumencie tym napisano, że "do czasu planowanego otwarcia Centralnego Portu Komunikacyjnego obecna infrastruktura lotniskowa powinna być rozwijana i dostosowana do wymogów rozwijającego się rynku lotniczych przewozów pasażerskich".
Rozbudowa niepotrzebna? Wild mówi o "poważnej niegospodarności"
Mikołaj Wild tłumaczy się z pisma, które wysłał do prezesa Polskich Portów Lotniczych. Przekonuje, że nie zakazał rozbudowy największego lotniska w kraju.
- Podstawową dyrektywą dla Lotniska Chopina z mojej strony było, że nie mogą być prowadzone inwestycje, które nie zwrócą się przed otwarciem CPK. Mam nadzieję, że to podstawowe i oczywiste założenie zostało utrzymane. W innym przypadku mielibyśmy bowiem do czynienia z poważną niegospodarnością - mówi money.pl Wild, pytany o pismo z 2019 r.
I broni się przed zarzutem zatrzymania prac w największym porcie lotniczym. - Nie jest prawdą, że na Lotnisku Chopina nie były prowadzone inwestycje. Realizowane były przedsięwzięcia, które pomagały rozwinąć przepustowość oraz usunąć wąskie gardła, oczywiście tylko w takim zakresie, który pozwalał na zwrot z inwestycji przed otwarciem CPK - przekonuje.
Jego zdaniem nowe władze w inny sposób mogłyby rozwiązać problemy, z jakimi lada dzień zmierzyć się będzie musiało największe lotnisko w Polsce.
- Zamiast otwierać front robót na Lotnisku Chopina, należałoby powrócić do koncepcji administracyjnego podziału ruchu na czas do otwarcia CPK. W tym celu została zresztą właśnie stworzona infrastruktura Lotniska w Radomiu: aby stworzyć infrastrukturę, która będzie mogła funkcjonować również po otwarciu CPK - proponuje dzisiaj Wild.
Jednak PiS odeszło od wystąpienia o administracyjny podział ruchu na Mazowszu, również wtedy, gdy lotnisko w Radomiu było już otwarte.
- Jeśli rzeczywiście przepustowość Lotniska Chopina wyczerpie się, będą spełnione przesłanki, to wystąpimy o administracyjny podział ruchu lotniczego na Mazowszu. Nie jest to procedura, która trwa kilka lat - przekonywał we wrześniu Marcin Horała, jeszcze jako pełnomocnik rządu ds. CPK.
Uzyskanie takiej zgody od Brukseli jest niezwykle trudne, jeśli nie wręcz niemożliwe. Maciej Lasek niedawno zapowiedział, że rząd nie ma w planach ubiegania się o administracyjny podział ruchu na Mazowszu, a inwestycja 800 mln zł w radomskie lotnisko ma zostać poddana audytowi.
W sieci wciąż można odnaleźć wypowiedzi Wilda z 2019 r. Wtedy jako pełnomocnik rządu ds. CPK podkreślał znaczenie modernizacji Lotniska Chopina. Twierdził też, że zainwestowane w nią pieniądze szybko się zwrócą. - W tym przypadku amortyzacja jest bardzo szybka. Dochody portu, na czysto, to kilkaset milionów złotych w ciągu roku. Jeśli rozbijemy to na kolejne lata, ta inwestycja się zwróci - przekonywał.
I już wtedy mówił o bardzo ograniczonych możliwościach rozwoju Lotniska Chopina. - Z powodu kończącej się przepustowości, konieczna jest rozbudowa jego infrastruktury. W trakcie fal przylotów i odlotów samolotów w porcie zaczyna być pasażerom ciasno, a w szczycie sezonu brakuje slotów przydzielanych liniom lotniczym - tłumaczył Wild.
Ekspert: CPK nie może czekać. Ale decyzja PiS się mści
A jednak PiS zrezygnował z ten inwestycji.
- Zawieszenie rozbudowy Lotniska Chopina za rządów PiS było pokłosiem obstawania przy nierealistycznej dacie otwarcia CPK w latach 2027-2028. Trudno dziś ocenić, czy poprzednie władze faktycznie wierzyły w tę bajkę, że nowe lotnisko ruszy w takim terminie, więc nie ma potrzeby rozbudowy Chopina, czy po prostu poświęciły obecne lotnisko w imię politycznej narracji - mówi Dominik Sipiński, analityk rynku lotniczego z ch-aviation i Polityki Insight.
Teraz to się mści, bo niezależnie od tego, czy CPK zostanie otwarty w 2032, 2035 czy jeszcze innym roku, do tego czasu Chopin musi umożliwić LOT-owi rozwój, a to wymaga inwestycji. Będą one pomostową improwizacją, bo z Chopina nie da się zrobić efektywnego, nowoczesnego hubu, ale lepsze to niż nic - dodaje.
Jego zdaniem najważniejsze jest, aby rząd miał świadomość, że inwestycje na Lotnisku Chopina są wyłącznie rozwiązaniem pomostowym. - CPK nie może czekać na to, aż rozbudowa Chopina "się zwróci". Chopin jest protezą i jego rozbudowa powinna być ograniczona do niezbędnego minimum - ostrzega Sipiński.
Marcin Walków, dziennikarz i wydawca money.pl