Trwa ładowanie...
Notowania
Przejdź na
oprac. LOS
|

Co długotrwała wojna w Ukrainie oznacza dla gospodarki? Premier ostrzega

Podziel się:

Jeżeli wojna na Ukrainie nie zakończy się w tym roku, kolejny raz obniży prognozy wzrostu gospodarczego, czy nawet pogłębioną recesję strefy euro, jak prognozuje premier Mateusz Morawiecki. Szef rządu nie wykluczył, że następne problemy dosięgną też Polskę.

Co długotrwała wojna w Ukrainie oznacza dla gospodarki? Premier ostrzega
Premier Mateusz Morawiecki (East News, Oleg Marusic/REPORTER)

- Konsekwencje dla gospodarki widzimy już dzisiaj: znaczna część strefy euro znajdzie się w recesji w tym roku według wszelkiego prawdopodobieństwa - powiedział premier Mateusz Morawiecki podczas czwartkowego tweetupu, odnosząc się do konsekwencji gospodarczych przedłużającej wojny na Ukrainie dla polskiej i światowej gospodarki.

Szef rządu ponownie zaznaczył, że recesja w tym roku "prawdopodobnie" nie będzie problemem Polski. - Rok się jednak dopiero zaczyna - stwierdził. I dodał, że kolejny gwałtowny wzrost cen energii bardzo źle przełożyłby się na wzrost gospodarczy.

Ekonomiści z globalnego banku Goldman Sachs uważają natomiast, że polskie PKB wzrośnie w 2023 r. o 0,9 proc., a w 2024 o 4,7 proc. Dynamika inflacji będzie z kolei stopniowo spadać, ale w 2023 r. dalej będzie na wysokim poziomie 12,1 proc.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Zobacz także: Kryzys energetyczny niszczy wspólny rynek? "Jest ryzyko"

Inflacja blisko szczytu

Dla porównania - zdaniem ekonomistów GS - PKB wzrośnie w 2023 r. na Węgrzech o 0,6 proc., o 0,7 proc. w Czechach i o 1,9 proc. w Rumunii. Większych wzrostów analitycy banku spodziewają się w 2024 r., gdzie dynamika PKB ma wynosić kolejno 4,7 proc. w Polsce, 4,3 proc. na Węgrzech, 4,1 proc. w Czechach i 4,5 proc. w Rumunii.

Zgodnie z szacunkami Goldman Sachs, inflacja w krajach CEE-4 (czyli wspomnianej czwórki, wliczając Polskę) jest albo w swoim punkcie szczytowym, albo blisko niego. Analitycy przewidują, że z uwagi na zakończenie subsydiów państwowych i limitów cen, mogą one wzrosnąć na początku 2023 r., ale w dłuższej perspektywie czasowej dynamika inflacji będzie spadała.

Prognozują także, że ceny żywności i ropy naftowej, które są najważniejszymi czynnikami proinflacyjnymi od końca 2020 r., będą miały coraz mniejszy wpływ na inflację. Uśredniając, spodziewają się, że pod koniec tego roku ich wpływ na drożyznę obniży się o 4 punkty procentowe.

Zwrócono jednak uwagę, że inflacja bazowa pozostaje wysoka we wszystkich państwach CEE-4. Wynika to – zdaniem ekonomistów – z szoku cenowego, wywołanego wojną w Ukrainie oraz "ciasnego rynku pracy", który napędza spiralę płacowo-cenową.

Ekonomiści prognozują wzrost bezrobocia

Słabszy wzrost gospodarczy i zacieśniona polityka fiskalna, zdaniem ekspertów banku Goldman Sachs, będą skutkowały wzrostem bezrobocia, co pozwoli obniżyć presję na wzrost płac, ale nie będzie to znaczny spadek – stwierdzono.

Ekonomiści przywołali rynkowe oczekiwania, według których do końca 2023 r. lub na początku 2024 r. banki centralne zdecydują się na cięcia stóp procentowych o 100 pb. w Polsce, 160 pb. w Czechach, 60 pb. w Rumunii i 900 pb. na Węgrzech.

Analitycy z GS uważają jednak, że chociaż wbrew wcześniejszym analizom nie dojdzie do wzrostu stóp procentowych do 8 proc., tak nie należy się w tym roku spodziewać obniżki stóp procentowych w Polsce, Czechach i Rumunii.

W innej sytuacji – jak przekazano – znajdują się Węgry, z uwagi na wyższe od reszty krajów CEE-4 stopy procentowe. Pomimo utrzymywania jastrzębiej polityki, ekonomiści spodziewają się cięcia stóp procentowych w IV kwartale 2023 r. ze strony Narodowego Banku Węgier.

Jeśli chcesz być na bieżąco z najnowszymi wydarzeniami ekonomicznymi i biznesowymi, skorzystaj z naszego Chatbota, klikając tutaj.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP