Łukasz Kijek, money.pl: Spółka złożyła wniosek o otwarcie postępowania sanacyjnego. Zgodnie z ustawą PKP Cargo nie ma zdolności upadłościowej, więc spółka nie może przestać funkcjonować, ale przecież może stracić płynność finansową. Zapytam jednak wprost, czy PKP Cargo może zbankrutować?
Marcin Wojewódka, p.o. prezesa PKP Cargo: Nie ma takiego scenariusza. Nie jest naszym zamiarem w żaden sposób doprowadzenie do sytuacji, w której spółka trwale przestanie płacić swoje zobowiązania. Właśnie dlatego, żeby móc wykonywać te zobowiązania, żeby móc płacić pensje, żeby płacić składki na ubezpieczenia społeczne oraz podatki, chcemy jak najszybciej wdrożyć postępowanie sanacyjne.
Chodzi o to, żeby w ostatniej chwili złapać jeszcze, że tak powiem, byka za rogi i pociągnąć spółkę w dobrą stronę, nie dać się zwieść na taki tor, który nas zaprowadzi wprost na ścianę. Dzisiaj jesteśmy trochę za duzi, żeby umrzeć, a jednocześnie za mali, żeby dobrze żyć, więc musimy zadziałać sanacyjne. Oczywiście my na dzisiaj mamy płynność finansową, ale nie ukrywajmy, ona może być w każdej chwili zagrożona. Dlatego robimy tak zwaną ucieczkę do przodu.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
A na ile tygodni, miesięcy wystarczy pieniędzy? Jaka jest realna płynność finansowa spółki w tej chwili?
Nie odpowiem na takie pytanie. Po pierwsze, to są sprawy, które moglibyśmy podać tylko w raporcie bieżącym. Po drugie, na dzisiaj mamy płynność finansową - taka jest odpowiedź. Płynność określa się na każdy dzień, a nie ma pewności, co będzie, nie wiem, za tydzień, miesiąc czy dwa.
W najczarniejszym scenariuszu, czy PKP Cargo może zostać zlikwidowane albo wchłonięte np. przez spółkę PKP?
Nie, nic mi nie wiadomo, aby taki scenariusz był rozważany, a wiedziałbym.
A czy PKP Cargo może zniknąć z warszawskiej giełdy?
Odpowiedź jest tak sama, jak wyżej. Nic mi nie wiadomo, aby ktokolwiek planował tego rodzaju działania.
Jaka może być strata spółki na koniec? Po pierwszym kwartale 2024 roku jesteście 118 milionów złotych na minusie.
Odpowiedzi na pytania dotyczące finansów ogłaszamy tylko i wyłącznie w postaci raportów bieżących oraz raportów okresowych. Najbliższy raport okresowy wydamy 23 sierpnia i to będzie raport z danymi na 30 czerwca 2024 r. Obecnie jeszcze tych danych fizycznie nie posiadamy, więc nawet gdybym chciał czy mógł, to dzisiaj jeszcze nie jestem w stanie odpowiedzieć na takie pytanie. Jednak tak jak już mówiliśmy, zwykle drugi i trzeci kwartał w naszej branży wyglądają gorzej niż pozostałe dwa kwartały. Zimą się wozi więcej węgla niż latem.
Prosta matematyka każe sądzić, że skoro pierwszy kwartał uznawany za najlepszy jest na minusie, to kolejne też mogą być. Czy realna jest strata nawet 500 milionów złotych?
Nie jestem w stanie odnieść się do tak postanowionego pytania. Są to wyłącznie pana stwierdzenia. Ja mogę taką informację podać tylko i wyłącznie w raporcie giełdowym.
Płynność jest zagrożona. Czy to oznacza, że załoga może przestać dostawać pensję w najbliższym czasie?
Robimy wszystko, żeby wypłacić pensje i z miesiąca na miesiąc zbieramy środki. Czasami to są środki gotówkowe, czasami są to po prostu tzw. chwilówki. Korzystamy z dostępnych nam możliwych linii kredytowych. Stosujemy tzw. cash pooling (umowa konsolidacji rachunków bankowych - przyp. red.) ze spółkami z Grupy Cargo. Dlatego mogę zapewnić, że wynagrodzenia za czerwiec zostaną na pewno wypłacone w pełnej wysokości, a także zostaną zapłacone składki na ubezpieczenia społeczne oraz zaliczki na podatek dochodowy od osób fizycznych.
A za lipiec?
Za lipiec to będziemy rozmawiali za miesiąc. Ja dzisiaj wiem, jaka jest sytuacja na dzisiaj. Natomiast gdyby sytuacja nie była trudna, to bym od razu odpowiedział Panu, że na pewno zapłacimy. My dzisiaj nie mamy ponad 100 milionów złotych na koncie, które sobie czeka, żeby zapłacić teraz wynagrodzenia i składki za lipiec. To, co w tej chwili robimy, to zbieramy środki, żeby zapłacić należności, wynagrodzenia i zobowiązania publiczno-prawne za czerwiec 2024 r.
20 procent załogi jest na tzw. postojowym. Czy to może oznaczać, że takiego rozmiaru mogą być też zwolnienia w firmie? Czy mogą one być jeszcze głębsze?
Spodziewam się, że w najbliższych dniach czy tygodniach ten procent powyżej 20 proc. pracowników na nieświadczeniu pracy będzie rósł. My dążymy do tego, żeby rzeczywiście te osoby, dla których nie mamy dzisiaj zapotrzebowania na pracę, przebywały na nieświadczeniu pracy. Natomiast oczywiście te liczby jasno pokazują, jaka jest skala nadpodaży pracy rąk ludzkich w naszej spółce.
Zwolnienia grupowe mogą się odbywać tylko zgodnie z obowiązującymi przepisami, co oznacza, że trzeba także stosować na przykład okresy wypowiedzenia, okresy konsultacji. Nawet hipotetycznie, gdybyśmy jutro czyli na początku lipca 2024 r. rozpoczęli procesy zwolnień grupowych, to najwcześniej ktoś może stracić pracę jesienią. Musimy jasno powiedzieć: my nie jesteśmy Ameryką, gdzie ktoś może musieć wziąć pudełko spakować się i z dnia na dzień stracić pracę. Obowiązują nas przepisy i będziemy ich przestrzegać. Ewentualne zwolnienia grupowe zakładają rozwiązywanie umów o pracę z zachowaniem okresu wypowiedzenia. A te okresy są w przypadku niektórych naszych pracowników nawet sześciomiesięczne.
Czy spółka zamierza wyprzedawać swój majątek, np. nieruchomości?
Spółka ma zamiar racjonalizować ponoszone koszty w każdym obszarze działalności, także w obszarze nieruchomościowym. Zresztą już to robimy. Jeżeli będzie taka możliwość, będzie to zasadne i jeśli nie będzie to w żaden sposób zagrażało funkcjonowaniu operacyjnemu, to jak najbardziej będziemy korzystać z tej opcji. Proszę pamiętać, że to są procesy długotrwałe. Jakbyśmy chcieli, nawet hipotetycznie, sprzedać nieruchomość, to przecież nie dostaniemy za nią pieniędzy w przyszłym tygodniu, tylko zajmie to parę miesięcy. W ramach planu restrukturyzacyjnego, który będzie też przez zarządcę wdrażany, obszar nieruchomości na pewno będzie brany pod uwagę. Natomiast na szczegóły musimy jeszcze poczekać.
Zwracaliście się do rządu o pomoc finansową?
O pomoc, to znaczy o wsparcie finansowe?
Tak.
PKP Cargo jest prywatną spółką notowaną na Giełdzie Papierów Wartościowych w Warszawie. Prawie 67 proc. akcji posiadają prywatni akcjonariusze, fundusze emerytalne - polskie i zagraniczne. Mamy też dosyć pokaźną liczbę akcjonariuszy wśród osób fizycznych żywo zainteresowanych tym, co się dzieje w naszej spółce. Natomiast jedynym akcjonariuszem związanym ze Skarbem Państwa jest PKP S.A., która posiada 33,01 proc. akcji. Moim zdaniem taka spółka jak nasza w ogóle nie powinna występować o tego rodzaju finansowanie do Skarbu Państwa. Są inne sposoby pozyskania środków.
Ale spółka wykonywała decyzję węglową. Może powinniście wystąpić o odszkodowanie od Skarbu Państwa?
A to co innego. Mówi pan o tzw. decyzji węglowej premiera Morawieckiego z 2022 r. Obecnie są prowadzone analizy i jeżeli dojdziemy do wniosku, że jest zasadnym wystąpić do takiego, czy innego podmiotu z jakimiś roszczeniami to oczywiście to zrobimy, natomiast będziemy o tym informowali w postaci raportów bieżących. Takie przepisy nas wiążą, a my będziemy ich przestrzegać.
Może pan ujawnić, czego dotyczy wasz wniosek do prokuratury? Jaki wątek śledczy mają zbadać?
20 czerwca 2024 r. zarząd PKP Cargo S.A. złożyła zawiadomienie do Prokuratury Okręgowej w Warszawie w związku z tzw. decyzją węglową oraz wykonaniem jej przez spółkę.
Chodzi tutaj o decyzję premiera Mateusza Morawieckiego z 25 lipca 2022 r.?
Premier nakazał "priorytetowy przewóz węgla przez PKP Cargo S.A." na zlecenie dwóch innych spółek imiennie wskazanych w tej decyzji. Ta decyzja potem była jeszcze modyfikowana drugą decyzją premiera z dnia 6 października 2022 r.
W dosyć obszernym zawiadomieniu o podejrzeniu o popełnieniu przestępstwa po przeprowadzeniu wewnętrznej analizy stanu prawnego i faktycznego spółka wskazała swoje wątpliwości w zakresie ewentualnego podejrzenia popełnienia przestępstwa przez byłych członków zarządu PKP Cargo S.A. w latach 2022-2023, bo decyzja węglowa oddziaływała właśnie od połowy 2022 do połowy 2023 r.
Chodzi tutaj przede wszystkim o sam fakt wykonania decyzji węglowej, bo pytanie brzmi: na jakiej podstawie prawnej spółka ją wykonała? Ja rozumiem przepisy kryzysowe, ale spółka naszym zdaniem nawet nie za bardzo sprawdziła, czy powinna w ogóle poddać się tej decyzji. Mam na myśli zarząd w tym momencie. Po drugie, kwestią problematyczną jest sposób wykonania tej decyzji, który po prostu w dużym stopniu zatopił spółkę finansowo.
Jak to zatopił? Przecież to był duży kontrakt na wożenie węgla.
Zarząd, żeby dostać medal - bo prezes Olkiewicz (Marek - były prezes PKP Cargo - przyp. red.) dostał medal za zasługi dla energetyki - wydał polecenie, żeby składy wysłać pod Gdańsk i pod Szczecin, żeby czekały na ten kolumbijski węgiel. Zapłacono nam za te przewozy, ale wygląda, że to było swoiste "pyrrusowe zwycięstwo".
Czyli zerwali realizowane inne kontrakty?
Prezesi nie zastanawiali się. Był okólnik do klientów, w którym było napisane, że my teraz mamy wykonywać decyzję węglową, więc przykładowo wasze potrzeby z kontraktu zawartego na 600 tys. ton pracy przewozowej - a to jest dosyć dużo, bo my dziennie przewozimy 300 tys. ton, czyli to są dwie dniówki - są na drugim albo trzecim planie. To przykład umowy, której w ogóle nie wykonaliśmy. Klient poszedł do konkurencji i straciliśmy go chyba na zawsze. Do następnego przetargu nawet nie zostaliśmy zaproszeni. Klient był wściekły na nas i straciliśmy zlecenie na około 3 miliony ton.
Ilu klientów straciliście na zawsze?
Mam nadzieję, że nie na zawsze. Już staramy się o ich odzyskanie, ale mam świadomość, że może nie być lekko. Jedną sprawą są niewykonane umowy już zawarte i to jest rząd kilkunastu podmiotów, szczegóły podajemy we wniosku do prokuratury. Oprócz tych klientów, którzy po prostu nie złożyli nam nowych zamówień, PKP Cargo zostawiło ich na lodzie, więc poszli do konkurencji. Tutaj mamy większy problem.
Sama decyzja węglowa podjęta przez premiera Morawieckiego była nieodpowiedzialna i doprowadziła, wraz ze sposobem jej wykonania, do tego, że spółka została - jak to się kolokwialnie mówi - "zarżnięta". Złożyliśmy w zawiadomieniu do prokuratury prośbę o zweryfikowanie, czy nie mamy do czynienia z kwestią nadużycia uprawnień urzędniczych.
Niedopełnienie uprawnień przez Mateusza Morawieckiego?
Premiera i wicepremiera, bo są pisma tak od pana Morawieckiego, jak też od pana Sasina. Jest cała historia Ministerstwa Aktywów Państwowych, które tak naprawdę w jakimś stopniu wymuszało wykonanie tej decyzji węglowej na spółce. Członkowie zarządu PKP Cargo, którzy potem dostali ordery, chcieli być tacy "hej do przodu". Oni po prostu doszli do wniosku, że to jest super, że będą ten węgiel wozić. Zrobiono to takim kosztem, że zdjęli wagony z intratnych kontraktów, a klienci poszli do konkurencji. Dodatkowo myśleli, że będą wozić ten węgiel do końca świata i jeden dzień dłużej, dlatego zlecili za grube miliony złotych remonty węglarek, które dziś są kompletnie niepotrzebne, bo decyzja węglowa się już skończyła. Byłem niedawno w Gdyni i widziałem 10 pięknych, wymalowanych na niebiesko węglarek, tyle że stoją one kompletnie bezczynnie. To jest antyprzykład do książki, jak nie robić biznesu. Muszę powiedzieć, że jestem przerażony "januszostwem", które tu było.
Co to znaczy?
Panowie z zarządu, zamiast zajmować się przyszłością spółki, organizowali sobie jakieś szkolenia wyjazdowe z fundacją GROM, konkursy strzeleckie i tego typu wydarzenia. Druga sprawa, że w ogóle między sobą nie rozmawiali w tym zarządzie i zajmowali się donosami na siebie nawzajem.
Słucham?
Donos jeden na drugiego. Jak przyszliśmy tu w kwietniu, to prawie cały segregator donosów jednego prezesa na drugiego dostaliśmy. No po prostu ręce opadają. Jak małe dzieci. No co ja mogę powiedzieć o sytuacji, jaka była w tej spółce?
Poseł Dariusz Matecki z PiS ma inną optykę, bo na portalu X napisał tak: "Pamiętam, co ta obrzydliwa ekipa zrobiła ze Stocznią Szczecińską, dziś chcą zamknąć PKP Cargo. Zadaje pytanie, zobaczcie, ile ta spółka ma nieruchomości, już dziś trzeba walczyć, żeby nie trafiły za bezcen w ręce niemieckich spółek, deweloperów, działaczy partyjnych Tuska". Co pan odpowie posłowi Mateckiemu?
Przepraszam, jestem doktorem ekonomii, nie innej specjalności. Jestem od robienia określonych zadań, które przede mną postawiono. Podjąłem próbę skutecznej naprawy PKP Cargo, za to mi płacą i to będę robił. Natomiast nie podzielam w większości sformułowań użytych przez pana posła Mateckiego. Ja wiem, jakie nieruchomości mamy na własność, a które tylko posiadamy na podstawie innych tytułów. Wiem, jakie mamy plany biznesowe i żadne z tych rzeczy, które pan Matecki w swojej - chyba - fobii pisze, nie są realne, ani brane pod uwagę. To jest jego prywatne zdanie, ma prawo do niego, każdy ma prawo się stawiać w dziwnym świetle.
Mamy wniosek o otwarcie postępowania sanacyjnego, czekamy w tej chwili na postanowienie sądu, wierzę, że je dostaniemy i mamy plan działania. Będziemy go skutecznie razem z wyznaczonym przez sąd zarządcą wdrażać.
Rozmawiał Łukasz Kijek, redaktor naczelny money.pl