Sprawa dotyczy zabudowy dzielnicy Szczukino, która "była kolebką rosyjskiego przemysłu nuklearnego w latach czterdziestych XX wieku i odegrała kluczową rolę w stworzeniu pierwszej radzieckiej bomby atomowej" - pisze "The Moscow Times".
W dzielnicy wciąż działają Instytut Kurczatowa i Instytut Materiałów Nieorganicznych Bochvara, które do dziś zajmują się naukami nuklearnymi. Od dekad podziemnymi rurami odprowadzane są tam ciekłe odpady radioaktywne, w dodatku do lokalnego zakładu ich przetwarzania.
Moskwa natomiast planuje zabudować tereny nad rurami. Powstać mają m.in. budynki biznesowe, mieszkalne, a także szkoły i przedszkola. Eksperci alarmują, że prace budowlane mogą doprowadzić do katastrofy.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Eksperci alarmują, władze Moskwy milczą
- Wewnątrz starych rur znajdują się centymetrowe pokłady soli radioaktywnych. Jest tam ogromny koktajl zawierający wiele różnych radionuklidów. W przypadku uszkodzenia działającej rury... może to prowadzić do prostego rozlania jej zawartości, co powoduje lokalne skażenie - powiedział rosyjskiemu dziennikowi Andriej Ożarowski, fizyk jądrowy i działacz antynuklearny.
Co więcej, według Ożarowskiego w najgorszym przypadku substancje radioaktywne wyciekną z uszkodzonych rur do ziemi w postaci płynnej, a ostatecznie przedostaną się do strumieni zasilających rzekę Moskwę, główną drogę wodną Moskwy. - Na tym obszarze nie można prowadzić żadnych prac budowlanych - stwierdził fizyk jądrowy.
Podobnego zdania jest Władimir Mordaszow, czołowy ekspert Instytutu Kurczatowa, w którym pracuje od 1955 r.
- Poziomy promieniowania są tam tak wysokie, że budowanie tam czegokolwiek jest niebezpieczne. Jedyną opcją dla tego terenu jest wypełnienie całej spółdzielni ziemią i roślinnością - powiedział w trakcie dyskusji w Moskiewskiej Dumie Miejskiej. Władze miasta nie wzięły udziału w specjalnym okrągłym stole i nie odpowiedziały na pytania "The Moscow Times".