Trwa ładowanie...
Notowania
Przejdź na
Kamil Fejfer
Kamil Fejfer
|
aktualizacja

Fatalny scenariusz nie tylko dla Polski. To problem wielu bogatych państw [OPINIA]

304
Podziel się:
Przedstawiamy różne punkty widzenia

Problemy z demografią w Polsce wynikają z kiepskiej dostępności mieszkań i zbyt niskich wynagrodzeń - w ten sposób część komentatorów tłumaczy rekordowo niskie wskaźniki dzietności. Ale z podobnymi problemami zmaga się coraz więcej państw na świecie. Również - a może przede wszystkim - tych bogatych - pisze Kamil Fejfer dla Money.pl.

Fatalny scenariusz nie tylko dla Polski. To problem wielu bogatych państw [OPINIA]
W wielu bogatych państwach dzietność jest problemem (EAST_NEWS, Bartlomiej Magierowski)

Tekst powstał w ramach projektu WP Opinie. Przedstawiamy w nim zróżnicowane spojrzenia komentatorów i liderów opinii publicznej na kluczowe sprawy społeczne i polityczne.

Polski Instytut Ekonomiczny opublikował opracowanie, z którego wynika, że z naszą dzietnością jest znacznie, znacznie gorzej niż demografowie przewidywali zaledwie dwa lata wcześniej. Eksperci z PIE powołują się przy tym na opracowywany przez ONZ World Population Prospects. W tysiącach tabel tego dokumentu możemy znaleźć informacje na temat dzietności na świecie, w poszczególnych jego regionach, krajach oraz w poszczególnych grupach państw agregowanych pod względem dochodu.

Problem dzietności w Polsce

Ostatnie opracowanie zostało opublikowane w lipcu 2022 roku (raport jest tworzony co dwa lata, niebawem można więc się spodziewać kolejnej edycji). Zbierało ono historyczne dane od 1950 do 2021 roku i prognozowało trendy demograficzne aż do 2100. Według predykcji ONZ w Polsce w 2022 miało urodzić się 354 tys. dzieci, a w roku kolejnym, czyli w 2023 - 424 tys.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Zobacz także: Gorzka ocena rządu przez polityka PSL-u. "To idzie za wolno"

Ile urodziło się naprawdę? W 2022 - 305 tys., a w 2023 - 272 tys. W tym drugim przypadku - jak zaznacza Główny Urząd Statystyczny - była to najniższa wartość od zakończeni II wojny światowej. Taką liczbę urodzeń ONZ prognozował dla Polski dopiero na rok... 2055. Dzietność natomiast z jaką mieliśmy do czynienia, czyli wskaźnik poniżej 1,20 również był historycznym rekordem. Taka wartość nie była przewidywana dla naszego kraju przez ONZ-owskich demografów... nigdy.

Zanim przejdziemy dalej, trzeba powiedzieć dwa słowa o tym, czym jest ów odmieniany w ostatnim czasie przez wszystkie przypadki współczynnik dzietności. Jest on liczbą dzieci, przypadającą na jedną kobietę, gdyby kobiety przez całe swoje życie rodziły z taką częstotliwością, jak rodzą w danym roku. Aby to zliczyć, krajowe urzędy statystyczne sprawdzają, ile dzieci rodziły kobiety w poszczególnych rocznikach.

Zastępowalność pokoleń w Polsce

Tak zwana zastępowalność pokoleń, czyli wartość współczynnika dzietności gwarantującego, że w danym społeczeństwie ludzi ani nie będzie ubywać, ani nie będzie przybywać, gwarantuje wskaźnik na poziomie 2,1. Oznacz to, że - statystycznie - 100 kobiet powinno urodzić 210 dzieci.

Skąd ta dodatkowa dziesiątka? Część dzieci po prostu nie dożyje wieku rozrodczego. Jako, że dzietność poniżej zastępowalności pokoleń cechuje nasz kraj od początku lat 90-tych, to już widoczne są tego efekty. Według Głównego Urzędu Statystycznego liczba Polaków kurczy się od mniej więcej 2012 roku. Właśnie od tego momentu, z wyjątkiem niewielkiego wzrostu w 2017 roku, więcej naszych rodaków umiera, niż się rodzi.

A skąd ostatnia zapaść demograficzna w naszym kraju? Dzieci, które rodziły się w 2022 i 2023 roku, były poczęte w czasach pandemii, kryzysu gospodarczego, a te rodzone w 2023 również konfliktu zbrojnego dziejącego się tuż za naszą granicą. Nic dziwnego, że w momencie zagrożenia zdrowia (Covid-19), szalejących podwyżek cen towarów i zagrożenia rosyjskimi bombami młodzi odkładali swoje decyzje prokreacyjne.

ONZ tworzy swoje prognozy z pewnym wyprzedzeniem, analitycy nie mogli więc wiedzieć, jak potoczą się sprawy związane z wojną i inflacją w 2022 i na początku 2023 roku. To wyjaśnia część rozjazdu między przewidywaniami a rzeczywistością.

Jako jednak, że w ostatnich miesiącach mamy do czynienia ze stabilizacją sytuacji za naszą wschodnią granicą (ten rodzaj stabilizacji jest oczywiście marnym pocieszeniem dla Ukrainy), ze spadkiem tempa wzrostu cen oraz z gwałtownym wzrostem pensji (w ostatnich miesiącach odnotowujemy najwyższe podwyżki dla pracowników w potransformacyjnej historii!) sytuacja demograficzna powinna nieco się poprawiać.

To problem nie tylko Polski. Świat się wyludnia?

Jest w tym wszystkim jednak jeden szkopuł. Otóż niska dzietność ma tendencję do napędzania samej siebie. W jaki sposób? Jeśli młode kobiety rodzą dużo dzieci, to wytwarza się cała kultura sprzyjająca... rodzeniu dzieci. Młodzi ludzie siłą rzeczy więcej o dzieciach rozmawiają, oddają się rozrywkom, które są w jakiś sposób z owymi dziećmi związane. W sytuacji przeciwnej, kiedy dzieci jest mało, kobiety, które rodzą trafiają na swego rodzaju "ostracyzm".

Nie chodzi bynajmniej o to, że ktoś je negatywnie ocenia. Chodzi o to, że w przypadku kiedy ich znajomi nie mają dzieci, to młodzi rodzice wypadają z kulturowego obiegu. Nie mogą chodzić do kina wtedy, kiedy tylko zechcą, nie mogą wyskoczyć do knajpy w każdej chwili, nie mogą tez pojechać na weekend kiedy tylko mają ochotę (i pieniądze). Ogranicza ich dziecko. Owa obawa przed wypadnięciem z kręgu znajomych, jak i sama ograniczona "widoczność" dzieci w towarzystwie młodych ludzi, zniechęca niektórych do powiększania rodziny. To rzadko omawiany aspekt niskiej dzietności, a warto sobie z niego zdawać sprawę.

Wiele osób twierdzi, że niska dzietność jest wynikiem pewnych zaniedbań systemowych ze strony państwa. Owszem, inwestycje w pewne usługi publiczne, jak i w lepiej dostępne mieszkania mogłyby podwyższyć współczynnik dzietności. Jednak - jak już pisałem - niska dzietność to domena coraz większej liczby krajów. Niemal wszystkie rozwinięte gospodarki zmagają się z tym problemem.

Według wspomnianego raportu ONZ, uśredniona dzietność dla tak zwanych krajów o wysokim dochodzie (czyli najzamożniejszych państw świata) wynosiła w 2021 roku 1,56. Jak widać, to nie ekonomia jest problemem. Jeśli natomiast spojrzymy na dane dla całego świata, to w 2021 r. wynosiła ona 2,32 i była na granicy zastępowalności pokoleń.

Dlaczego na granicy, skoro wyżej pisałem, że wspomnianą zastępowalność gwarantuje współczynnik na poziomie 2,1? Ponieważ miara ta odnosi się do krajów wysokorozwiniętych. Globalnie jednak, z uwagi na wyższą śmiertelność dzieci i młodzieży w krajach biednych, współczynnik dzietności musi być nieco wyższy.

Globalny brak zastępowalności pokoleń

Eksperci w PIE zaznaczają, że według niektórych opracowań już globalnie mamy do czynienia z brakiem zastępowalności pokoleń. A tendencja spadku dzietności szybszego niż w prognozach ONZ dotyczy nie tylko naszego kraju, ale wielu innych państw (co prawdopodobnie w ostatnich latach ma związek z wspomnianymi pandemią i globalną inflacją). Jeżeli trend by się utrzymał, to populacja ludzka osiągnęłaby maksymalną liczebność w latach h60-tych XXI wieku, a nie - jak prognozuje Organizacja Narodów Zjednoczonych - tuż przed końcem stulecia.

A dlaczego, mimo, że być może już mamy do czynienia z globalną dzietnością poniżej zastępowalności pokoleń, populacja będzie jeszcze co najmniej kilka dekad rosnąć? Ponieważ wciąż rośnie oczekiwana długość życia. Zwłaszcza w krajach rozwijających się. Netto więc wciąż nas przybywa.

Czy da się coś zrobić z tym negatywnym trendem? I tak, i nie. "Tak", ponieważ wiemy, że lepsze usługi publiczne takie jak dostępne i dobrej jakości żłobki, czy polityka mieszkaniowa skrojona pod rosnące aspiracje młodych mogą nieco podnieść współczynnik dzietności. "Nie", ponieważ niemal żaden zamożny kraj w zasadzie nie uporał się z problemem niskiej dzietności. Wydaje się, że z tym wyzwaniem po prostu będziemy musieli żyć.

Autorem jest Kamil Fejfer, dziennikarz piszący o ekonomii, gospodarce i kulturze, współtwórca podcastu i kanału na YouTube "Ekonomia i cała reszta"

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(304)
WYRÓŻNIONE
Jdjdj
3 miesiące temu
Niech się rodzą dzieci chciane i kochane, nawet jak ma ich być niedużo. Co z tego, że ktoś urodzi 5 dzieci, skoro nie da im dobrego dzieciństwa, nie wychowa, nie wykształci... Społeczeństwo i tak nie będzie miała o pożytku z takich dzieci...
MamyDość
3 miesiące temu
Najlepiej żeby taki czy inny rząd nie majstrował przy demografii. Nie sprawdziło się 500+, nie sprawdzi się babciowe. A rozdawnictwo tylko psuje ludzi. Nie tędy droga.
pampuch
3 miesiące temu
To jest kryzys w dwie strony, rodzicom nie chce się wychowywać dzieci, najchętniej by je oddali do żłobka (najlepiej całodobowego), przedszkola, do dziadków, byle mieć spokój i nie zmieniać swojego stylu życia i z drugiej strony starzy rodzice nie mogą dziś liczyć na pomoc dzieci. Gdy zmarła sąsiadka mojej siostry to siostra musiała się zająć pogrzebem , bo żadne z 3 dzieci sąsiadki "nie mogło przyjechać". Zjawili się dopiero na pogrzebie.
NAJNOWSZE KOMENTARZE (304)
butch cassidy
3 miesiące temu
Ekstrakty i olejek bazyliowy działają żółciopędnie, żółciotwórczo oraz zwiększają wydzielanie kwasu żołądkowego. Pobudzają wydzielanie śliny i pracę trzustki. Ze względu na zawartość flawonoidów wyciągi z bazylii pospolitej wykazują lekkie działanie moczopędne. Z kolei zawartość olejków eterycznych pozwala na rozrzedzenie zalegającej w drogach oddechowych wydzieliny i ułatwienie odkrztuszania podczas lekkich przeziębień. Składniki olejku wykazują również umiarkowane działanie przeciwbakteryjne i przeciwgrzybicze. Olejek bazyliowy wykazuje aktywność wobec szczepów klinicznych E. coli, Acinetobacter baumannii i S. aureus. Wobec E. coli synergizm stwierdzono dla połączenia olejku z ampicyliną, amoksycyliną z kwasem klawulanowym, tetracykliną, tikarcyliną i ciprofloksacyną. Estragol obecny w wyciągach może działać mutagennie, co potwierdzono w badaniach przeprowadzanych na bakteriach. Do tej pory żadne badania nie wykazały jednak, żeby stosowanie surowca jako przyprawy niosło ze sobą jakiekolwiek ryzyko dla zdrowia.
biceps
3 miesiące temu
Perswazja to przekonywanie o czymś, namawianie lub odradzanie z przytoczeniem argumentów popierających słuszność zdania. Jest to też wpływanie na kogoś w celu skłonienia go, by w coś uwierzył, przekonywanie kogoś o czymś, wyjaśnianie komuś czegoś. Wszelka perswazja jest przekonywaniem kogoś o czymś lub tłumaczeniem czegoś komuś. Czyni się tak z zamiarem spowodowania zmiany opinii, przekonań i postaw jednostki lub korygowania i wzbogacania posiadanego przez nią zasobu wiadomości w różnych sprawach. Zastosowana na użytek wychowania ma na celu szczególnie uprzystępnienie i wyjaśnienie różnego rodzaju wartości i norm.
lubiś
3 miesiące temu
Jest to argument niedopuszczalny wśród ludzi kulturalnych, ponieważ polega on na lżeniu przeciwnika, by słuchaczom wmówić, że przeciwnik jest głupim i podłym człowiekiem, to jego twierdzenia są fałszywe. Źle też świadczy o dyskutancie, gdy w swoim przemówieniu ucieka się do demagogii, do argumentów nie rzeczowych, ale rozbudzających podniecenie uczuciowe u słuchaczy, nieznających się na rzeczy, by w ten sposób odwrócić uwagę od spraw istotnych – argumentum ad populum. Podobnym środkiem jest argumentum od vanitatem, czyli pochlebstwo. Argumentum ad ignorantiam dyskutant stosuje wtedy, gdy twierdzi, że założenia jego przeciwnika są słuszne, choć mają inne, niż to sądzi przeciwnik, następstwa, podczas gdy ów ktoś zdaje sobie dobrze sprawę z tego, iż są to założenia błędne, a tylko dla tego godzi się je uznać za prawdziwe, by dla swoich celów wykorzystać nieświadomość swojej strony.
selavi
3 miesiące temu
pomocą robota kuchennego, ale można też użyć zwykłej tarki. Ugotowane na twardo jajka przekładamy do miski. Rozdrabniamy je za pomocą tłuczka do ziemniaków. Do jajek dodajemy startego brokuła, jedno surowe jajko, tartą bułkę, posiekane zioła, rozdrobioną fetę. Doprawiamy świeżo zmielonym czarnym pieprzem i solą. Mieszamy na jednolitą masę. Będzie gęsta i właśnie taka ma być. Odstawiamy na bok i zabieramy się za przygotowanie sosu. W garnku roztapiamy masło. Dodajemy koncentrat pomidorowy i cukier. Smażymy przez 2 minuty na dużym ogniu, cały czas mieszając. Wlewamy mleko, mieszamy, doprawiamy pieprzem i solą. Wlewamy słodką śmietankę. Mieszamy dokładnie i gotujemy na małym ogniu przez około 4 minuty, aż sos nieco zgęstnieje. Zestawiamy z ognia. Dłońmi zwilżonymi zimną wodą formujemy niewielkie kotleciki. Ważne, by były dobrze ściśnięte, by potem nie rozpadały się podczas smażenia. Kotleciki panierujemy w tartej bułce. Na patelnie rozgrzewamy olej i wkładamy kotleciki. Smażymy przez około 3 minuty z każdej strony. Przewracamy je ostrożnie na drugą stronę, bo są bardzo delikatne. Usmażone kotleciki przekładamy na talerz wyłożony papierowym ręcznikiem, by pozbyć się nadmiaru tłuszczu.
yut
3 miesiące temu
Marchewki zaś kroimy na małą kostkę. Obrane ząbku czosnku kroimy na cienkie plasterki. Cebulę zaś szybko kroimy w drobną kosteczkę. Kiełbasę kroimy na półplasterki o grubości kilku milimetrów. Polecam Ci kiełbasę drobiową z małą ilością tłuszczu, a dużą zawartością białka. Chudy boczek zaś kroimy na cienkie kawałki. Paprykę kroimy na małe kawałki. Ja lubię czerwoną, ale możesz użyć papryki w dowolnym kolorze. W dużym rondlu rozgrzewamy olej. Możesz też użyć masła klarowanego. Dodajemy pokrojoną cebulę. Wrzucamy marchewkę. Delikatnie solimy. Mieszamy. Smażymy na dużym ogniu, cały czas mieszając przez 2 minuty. Dodajemy boczek i kiełbasę. Wsypujemy plasterki czosnku. Mieszamy i smażymy 2 minuty, aż kiełbasa zacznie się rumienić na brzegach. Dodajemy cukinię. Mieszamy. Wlewamy bulion. Dodajemy koncentrat pomidorowy. Wsypujemy czerwoną, wędzoną, słodką paprykę. Smak pokręci ostra papryka. Ja dodaję jej pół łyżeczki, ale można więcej :) Łyżeczka soli selerowej nada potrawce wyjątkowego aromatu. Jeszcze świeżo zmielony czarny pieprz. Dużo pieprzu :) Wszystko mieszamy i gotujemy na średnim ogniu przez około 10 minut. Kiedy sos zgęstnieje, wsypujemy drobno posiekaną natkę. Mieszamy, trzymamy na ogniu kilka chwil
...
Następna strona