Pogłębia się podział między polskim rządem a Komisją Europejską. To efekt poważnych zastrzeżeń co do praworządności w Polsce. Konkretnie do niezawisłości sądów podczas dwóch kadencji Zjednoczonej Prawicy.
Warszawa toczy już spór o odblokowanie pieniędzy z Funduszu Odbudowy. By pieniądze uzyskać, rząd musi spełnić wymagane przez Komisję Europejską kamieni milowych związanych z praworządnością. Ale to nie jest jedyny problem związany z unijnymi funduszami dla Polski.
"Rzeczpospolita" oraz "Financial Times" donoszą, że za chwilę do problemu z KPO może nam dojść kolejny. Tym razem jeszcze poważniejszy, bo dotyczący znacznie większych pieniędzy z polityki spójności. Kwestia praworządności sprawiła, że zagrożone są 75 mld euro dotacji na lata 2021–2027, co wiąże się z niewypełnieniem przez rząd jednego podstawowych warunków wypłaty, czyli zagwarantowania prawa do skutecznego środka prawnego i dostępu do bezstronnego sądu. Jak jednak twierdzi rzecznik rządu Piotr Muller, do Polski nie wpłynęło w tej sprawie żadne pismo od Komisji Europejskiej.
Jak nieoficjalnie dowiedział się money.pl od osoby znającej kulisy sprawy, może być problem z unijnymi dotacjami dla Polski. "Sytuacja ta oznacza duże ryzyko dla realizacji inwestycji publicznych w 2023 r." - twierdzą analitycy z Santander Bank Polska. A w międzyczasie kurs złotego słabnie.
Strach o samorządowe inwestycje drogowe
- To są niepokojące informacje, bo mowa o bardzo dużych pieniądzach - podkreśla w rozmowie z money.pl Barbara Dzieciuchowicz, prezeska zarządu Ogólnopolskiej Izby Gospodarczej Drogownictwa.
Prezeska OIGD zaznacza, że rządowe programy budowy dróg w decydującym stopniu bazują na krajowych środkach. Jednocześnie dodaje, że ewentualna blokada kolejnych pieniędzy z UE mocno dotknie samorządy, których budżety najpierw zaczęła drenować pandemia COVID-19, a w 2022 r. kryzysy wynikające z wojny w Ukrainie. Warto też wspomnieć o okrojonych wpływach gmin m.in. z PIT i CIT po reformach podatkowych wprowadzonych przez Zjednoczoną Prawicę.
Następne problemy samorządów oznaczają automatycznie poważny - i kolejny - cios w średnie i małe firmy drogowe, które bazują głównie na lokalnych inwestycjach. I nie jest to sprawa do zbagatelizowania.
- Drogi krajowe stanowią tylko 5 proc. dróg w Polsce, a reszta to trasy samorządowe. To na nich głównie toczy się gospodarcze życie kraju - podkreśla prezeska OIGD. - Nie potrafię sobie wyobrazić, że byśmy nie otrzymali tych pieniędzy. To bardzo złe informacje zresztą nie tylko dla firm drogowych. Dla wszystkich, które współpracują z samorządami, a realizują np. inwestycje kubaturowe, energetyczne, kanalizacyjno-wodociągowe - dodaje.
Bez pieniędzy nie da się wykonać inwestycji potrzebnych "na wczoraj"
Barbara Dzieciuchowicz mówi, że wykonawcy mogą odczuć problemy finansowe miast i gmin na kilka sposobów. Przede wszystkim niepokojące sygnały z KE mają sprawić, że samorządy nie będą skłonne podpisywać aneksów waloryzacyjnych na inwestycje w realizacji (to już dzieje się na robotach GDDKiA). Do tego mogą ograniczać swoje plany rozwoju lokalnej infrastruktury, czy też niechętnie "dokładać" do przetargów, w których oferty przekroczyły założony budżet zadania.
To realne ryzyko, co udowadnia przykład Łodzi. W tym mieście od kilkunastu lat magistrat wiedział - na co wskazywały na to ekspertyzy - że trzy wiadukty na Widzewie są do pilnej rozbiórki i odbudowy. Doszło do tego, że ze względów bezpieczeństwa trzeba było ograniczyć na nich ruch.
Łódzcy urzędnicy tłumaczyli lata odkładania inwestycji brakiem pieniędzy. Starali się o unijne wsparcie, ale w poprzedniej perspektywie UE Łódź postawiła na rozwój transportu publicznego. Przebudowę wiaduktów uznano natomiast za zbyt "drogowy" projekt. Trzeba było go modyfikować, by nadać mu bardziej "niskoemisyjny" kształt. Dopiero wtedy, gdy dotację przyznano, w 2021 r. udało się rozpocząć prace.
Tego Łódź nie zrobi bez funduszy unijnych
Wysłaliśmy do kilku największych polskich miast pytania o to, jak ewentualny brak pieniędzy z UE w perspektywie 2021-2027 wpłynie na ich plany inwestycyjne. Krakowski magistrat zaznaczył, że nie uzależnia swoich planów od dotacji unijnych.
Dyrektor Wydziału Zarządzania Funduszami Urzędu Miejskiego we Wrocławiu Dorota Olearnik przesłała money.pl komunikat, w którym czytamy:
W ramach KPO i innych programów unijnych chcielibyśmy pozyskać środki m.in. na rozwój sieci tras rowerowych, budowę nowych tras komunikacji zbiorowej, rozbudowę floty nisko i zeroemisyjnej czy rozwój systemu Parkuj i Jedź. To kluczowe zadania dla miasta i to ważne, aby zrealizować je w założonym horyzoncie czasowym. Z niepokojem obserwujemy obecna sytuację. Potencjalny brak możliwości uzyskania dofinansowania mógłby wpłynąć na harmonogram realizacji zadań i ich przesunięcie w czasie.
O wiele bardziej niepokojące sygnały płyną z Łodzi. Władze miasta przekazały money.pl, że pod koniec września przyjęły "Listę inwestycyjnych projektów strategicznych Miasta Łodzi do roku 2030". Obejmuje ona 77 przedsięwzięć inwestycyjnych o szacunkowej wartości całkowitej ponad 7,8 mld zł. Wśród nich jest aż 65 projektów, dla których miasto planuje ubiegać się o dofinansowanie ze środków Unii Europejskiej w okresie programowania 2021-2027.
Szczególnie ważne i bardzo kosztochłonne są inwestycje transportowe, ponieważ mimo wielu zrealizowanych już projektów, system transportowy w Łodzi wciąż wymaga wsparcia. W szczególności dotyczy to wielu odcinków dróg i obwodnic, wiaduktów i torowisk, węzłów dojazdowych do dróg ekspresowych i autostrad, taboru, węzłów przesiadkowych, parkingów i ścieżek rowerowych - napisał UMŁ.
Miasto dodaje, że nie będzie w stanie samodzielnie sfinansować tak dużych inwestycji, jak np. zakup 40 sztuk nowoczesnych niskopodłogowych tramwajów, szacowany na 629 mln zł, czy też 70 sztuk autobusów elektrycznych i 38 zasilanych wodorowymi ogniwami paliwowymi (wraz z budową stacji tankowania wodoru), których łączny koszt szacowany jest na 612 mln zł.
"Nie będzie nas stać na realizację tylu kompleksowych remontów linii tramwajowych m.in. na ul. Legionów, Zielonej, Konstantynowskiej, Srebrzyńskiej, Aleksandrowskiej, czy Franciszkańskiej" - wymienia łódzki urząd. Dodając, że na fundusze unijne oczekuje szereg miejskich projektów, dotyczących dbałości o środowisko naturalne w ramach realizacji celów Zielonego Ładu, m.in. w zakresie rozbudowy systemu odwodnienia miasta, który uwzględni retencję i powtórne wykorzystanie wód, kontynuacji walki ze smogiem poprzez wymianę starych pieców lub przyłączanie kolejnych budynków do miejskiej sieci c.o. lub gazowej, a także infrastruktury lasów, parków i terenów zielonych.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Ryzyko i niepokój, które szybko nie znikną
Osoba, która zna kulisy nowego frontu między KE a polskim rządem, wyjaśniła money.pl, w jaki sposób Unia może zablokować dotacje.
Jak usłyszeliśmy, do tej pory polityka spójności finansowana była poprzez refundacje. W praktyce wyglądało to tak, że po uzyskaniu unijnej dotacji w unijnym konkursie, pieniądze wypłacano z budżetu państwa. Dopiero później państwo rozliczało się z wykonanego zadania, uzyskując zwrot z UE.
Teoretycznie więc inwestorzy mogą starać się o kolejne pieniądze z UE, bo nie interesuje ich, kiedy Warszawa rozliczy się z Brukselą. Nie można jednak pominąć faktu, że rośnie niepokój o planowane państwowe i lokalne inwestycje. Innymi słowy - o możliwości zarobku.
Wykonawcy, nawet najwięksi, już wcześniej sygnalizowali niepokój w związku z zamrożeniem pieniędzy na Krajowy Plan Odbudowy. Mówił o tym np. pod koniec lipca Artur Popko, prezes Grupy Budimex podczas prezentacji jej "dobrych" wyników finansowych (mimo wojennych kryzysów) za pierwsze półrocze 2022 r.
Doniesień nt. nowych problemów z unijnymi dotacjami Budimex nie komentuje. Ale podkreśla: "Ostatnie miesiące, pomimo trudnej sytuacji geopolitycznej, przyniosły częściową stabilizację. Niemniej jednak część niekorzystnych dla branży trendów, które nasiliły się po 24 lutego, trwają do dziś - mowa tu przede wszystkim o wzroście cen paliw oraz wysokim poziomie inflacji" - napisał w mailu do money.pl Michał Wrzosek, rzecznik Budimeksu. Zaznaczył też, że portfel grupy budowlanej zabezpiecza jej front robót do końca 2023 r.
Co, jeśli KE zablokuje fundusze strukturalne dla Polski?
Dodajmy, że wiele firm budowlanych, w tym np. Grupa Budimex, nie zamyka się na jeden rodzaj prac i równolegle wypełniają kontrakty np. na prace drogowe, kolejowe czy energetyczne. Ewentualne problemy na jednych robotach mogą efektem domina odbić się na innych inwestycjach. Dawny główny wykonawca kolejowego tunelu średnicowego w Łodzi popadł w tarapaty finansowe. W efekcie drążenie tunelu zaczęto ze znaczącym poślizgiem.
Pytanie, które dotyczy zarówno samorządowych, jak i państwowych inwestorów (np. GDDKiA i PKP PLK), brzmi, w jakim stopniu będą w stanie zrealizować swoje plany inwestycyjne, jeśli UE pieniędzy nie odda. Bo tego, że przy czarnym scenariuszu pojawi się dylemat dotyczący tego, który projekt wykonać najpierw, a co odłożyć na później, można być niemal pewnym.
- Powiedzmy sobie uczciwie: przez małe interesiki, naprawdę małe interesiki partyjne, pozbawia się Polaków olbrzymich środków finansowych na rozwój, na transformację energetyczną. To np. na Pomorzu czy w Wielkopolsce może być 500 projektów po 10 mln – i tego się pozbawia przedsiębiorców, pozbawia się Polaków przez takie małe interesiki partyjne - powiedział prezydent Sopotu Jacek Karnowski w poniedziałek (17 października) na Europejskim Forum Samorządowym w Poznaniu.
GDDKiA: inwestycje są bezpieczne
Wysłaliśmy pytania w omawianej sprawie m.in. do Ministerstwa Infrastruktury, Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad, a także PKP Polskich Linii Kolejowych.
"Realizację inwestycji drogowych GDDKiA finansuje ze środków budżetu państwa i KFD. Ujęcie zadania w programie rządowym (typu PBDK, PB100) umożliwia realizacje i finansowanie zadania. Dofinansowanie ze środków UE nie ma bezpośredniego wpływu na realizację konkretnej inwestycji, w tym harmonogram realizacji. Ma kluczowe znaczenie w celu zapewnienia płynności KFD, za co odpowiada BGK przy współpracy Ministerstwa Infrastruktury" - przekazała money.pl GDDKiA.
Resort natomiast odpisał, że "przygotowuje się do realizacji inwestycji w ramach programów operacyjnych z perspektywy finansowej 2021-2027", a do tego "nie komentuje doniesień medialnych". Czekamy na pozostałe odpowiedzi.
Jacek Losik, dziennikarz money.pl