Sprawa dotyczy wyborów prezydenckich w 2020 r. - Chcemy dowiedzieć się dlaczego, kiedy wszyscy siedzieli pozamykani w domach, oni chcieli przeprowadzić te wybory "na rympał"? Dlaczego wiedząc, że nie zdążą już ich zorganizować, nadal je ogłaszali i zlecili przygotowanie ich Poczcie Polskiej, wrzucając w błoto 70 mln zł - powiedział Dariusz Joński, poseł KO i przewodniczący komisji.
Pierwsze pytanie do byłego wicepremiera dotyczyło "pomysłodawcy" wyborów korespondencyjnych. Jacek Sasin wskazał posła Adama Bielana.
Drugie pytanie dotyczyło tego, kto zdecydował o drukowaniu pakietów do wyborów "kopertowych" nie przez Państwową Komisję Wyborczą, a Polską Wytwórnię Papierów Wartościowych, a także, kto zlecił Poczcie Polskiej zorganizowanie wyborów korespondencyjnych. Były minister aktywów państwowych powiedział, że była to decyzja premiera Mateusza Morawieckiego, której z nim nie konsultował.
Kto natomiast je wydrukował? Sasin dodał, że zrobiła to Polska Wytwórnia Papierów Wartościowych. Joński stwierdził, że jest to kłamstwo. Były wicepremier doprecyzował, że PWPW komuś mogła to zlecić, ale nie wie komu, bo Wytwórnia nie podlega resortowi aktywów państwowych.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Były wicepremier, odpowiadając na te pytania, podkreślił kilkakrotnie, że przygotowując wybory korespondencyjne, chodziło o "odpowiedzialność o państwo", a także o dotrzymanie ustawowego terminu wyborów. Zaznaczając, że pandemia zagrażała wówczas milionom Polaków.
Jaką skrzynkę pocztową ma Jacek Sasin?
Joński dopytywał o to, jak Jacek Sasin chciał zabezpieczyć skrzynki pocztowe, aby pakiety wyborcze nie były kradzione i kopiowane. Tym bardziej że jeden z kandydatów kilka tygodni przed wyborami pokazał karty do głosowania. Były wicepremier odpowiedział, że trudno wymagać odpowiedzi w tej sprawie od ministra aktywów państwowych.
Przewodniczący komisji dociekając kwestii zabezpieczeń przed kradzieżą kart wyborczych, spytał, jaką skrzynkę ma Jacek Sasin. - No jak to, "jaką"? Taką, jaką można kupić w sklepie - odpowiedział były wicepremier. Joński kontynuował: - Myśli pan, że łatwo z niej wyjąć dokumenty?
Minister aktywów państwowych zaznaczył, że trwały dyskusje na temat zabezpieczeń i różnych zagrożeń dla wyborów korespondencyjnych. Nie pamięta - jak stwierdził - co ustalono i jak przebiegały debaty na ten temat.
Sasin zastrzegł, że nie zlecał Poczcie Polskiej działań ws. wyborów korespondencyjnych. Stwierdził też, że za nieodbyte wybory powinna zapłacić ówczesna opozycja. "Wywaliłam te wybory, doprowadziłam do nowego otwarcia" - to wypowiedź Małgorzaty Kidawy-Błońskiej, którą przypomniał były wicepremier, a która padła, gdy PO wymieniła kandydata na prezydenta.
Jacek Sasin - w skrócie - odpowiedział, że nie pamięta np. komu i na jakich zasadach Poczta Polska zlecała przygotowanie pakietów wyborczych.
Co bada komisja śledcza?
Przypomnijmy, że w maju 2020 roku z powodu pandemii miały zostać przeprowadzone korespondencyjne wybory prezydenckie. Rząd PiS przeforsował wówczas przepisy o głosowaniu korespondencyjnym i wprowadził je zarządzeniem premiera, a do przeprowadzenia operacji wyznaczył Pocztę Polską.
Karty miała wydrukować z kolei Polska Wytwórnia Papierów Wartościowych. Wybory jednak nie odbyły się ani w tym terminie, ani w tej formule. Pochłonęły ponad 70 mln zł, a poczta została z ponad 26 mln pakietów do głosowania korespondencyjnego. Ostatecznie wybory przeprowadzono tradycyjną metodą (w lokalach wyborczych) pod koniec czerwca, a drugą turę - w połowie lipca.