Dwa lata - tyle trwał strajk prowadzony przez Rachel Kéké, która sprzątała wówczas w jednym z największych hoteli w Paryżu. "The Guardian" wspomina, że kobiety - głównie Afrykanki z przedmieść francuskiej stolicy - walczyły z wyzyskiem w pracy. Ale nie tylko. Również z rasizmem oraz molestowaniem seksualnym ze strony gości.
Strajk zakończył się sukcesem w zeszłym roku. "Magazyn Kontakt" relacjonował, że udało się wywalczyć od pracodawcy (pracowały w hotelu na zasadach outsourcingu) między innymi: zmniejszenie liczby pokojów do posprzątania z 3,5 do 3 na godzinę, podwyższenie pensji od 250 euro do 500 euro miesięcznie w zależności od umowy, dodatek obiadowy w wysokości 7,30 euro dziennie i płatne nadgodziny.
Na kolejny ogromny sukces Iworyjka nie musiała długo czekać. "To my mieszkamy w ubogich dzielnicach i wykonujemy kluczowe prace. To nas się lekceważy i wyzyskuje. Dlatego brońmy się w parlamencie" - mówiła Agence France-Presse, startując z ramienia lewicowej koalicji Nupes w wyborach parlamentarnych 2022.
Słowa Rachel Kéké trafiły do wyborców. W niedzielę (19 czerwca) odbyła się druga tura. U władzy utrzymała centroprawicowa koalicja Razem, skupiona wokół prezydenta Francji Emmanuela Macrona, choć straciła większość absolutną. Lewicowy sojusz Nupes zajął drugie miejsce. Trzeci wynik uzyskało prawicowo-populistyczne Zjednoczenie Narodowe Marine Le Pen, a czwarte - Republikanie.
Od sprzątaczki do parlamentu
"Jestem głosem tych, którzy nie mają głosu. Jestem pokojówką, sprzątaczką, ochroniarzem, opiekunem, pomocą domową - wykonuję wszystkie te niewidzialne zawody. A w Zgromadzeniu Narodowym (parlament francuski - przyp. red.) te zawody staną się widoczne" - obiecała nowo wybrana posłanka Rachel Kéké cytowana przez serwis Africannews.com.
Była sprzątaczka, która jako pierwsza przedstawicielka tego zawodu dostała się do francuskiego parlamentu, co podkreśla "The Guardian", że polityka ją nie przeraża. Na strajkowym froncie była - jak mówi - zastraszana, oblewana wodą i znieważana na tle rasowym.
Rachel Kéké ma 48 lat. Jej ojciec był kierowcą autobusu, a matka sprzedawała ubrania. Zmarła, gdy miała 12 lat i Kéké musiała przerwać naukę, by zająć się rodzeństwem. W 2000 r. przybyła do Francji, gdzie jej dziadek walczył podczas II wojny światowej.
"Walcząc o ucieczkę od nędznych warunków mieszkaniowych i utrzymanie pięciorga dzieci, Kéké pracowała najpierw jako fryzjerka, potem na kasie w supermarkecie, a w końcu jako sprzątaczka w hotelu. W 2015 r. przyjęła obywatelstwo francuskie" - informuje "The Guardian".