Kanał Panamski to jeden z najważniejszych szlaków morskich na świecie, z którego korzysta 170 krajów. Prowadzi do 180 innych szlaków żeglugowych i pozwala dotrzeć do ponad 1,9 tys. portów. Według oficjalnych danych za 160 mln ton ruchu cargo przez kanał odpowiadają Stany Zjednoczone, a na drugim miejscu są Chiny (45 mln ton). Trzecia jest Japonia (30,7 mln ton).
Tylko w 2018 r. przez Kanał Panamski przetransportowano 442 mln towarów, a według prognoz w tym roku będzie to 520 mln ton. Natomiast przychody z tego szlaku sięgną 5,62 mld balboa (waluta Panamy, ok. 23,18 mld zł).
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
- Panama naruszyła nasze zaufanie, naruszyła ducha naszej współpracy, bo statki amerykańskie podlegają olbrzymim opłatom. Tego nie powinno być, a ponadto Kanałem Panamskim pływają statki chińskie, a przecież nie dawaliśmy Kanału Panamskiego Chinom. Odzyskamy Kanał Panamski - oświadczył Donald Trump tuż po zaprzysiężeniu.
Co z Kanałem Panamskim mają wspólnego Chiny
Mającą 80 km przeprawę łączącą Ocean Spokojny i Atlantycki wybudowali ponad 100 lat temu Amerykanie. Wygenerowane przez ten szlak wodny dochody otrzymują jednak Panamczycy, a Stany Zjednoczone gwarantowały jego neutralność i kontrolę terytorium po obu stronach. Jednak w 1977 r. prezydent Jimmy Carter podpisał traktaty wojskowe z dyktatorem Panamy, Omarem Torrijosem, w celu przekazania do końca 1999 r. kontroli nad kanałem. Waszyngton zachował prawo do obrony szlaku, jeśli zostanie zagrożona jego neutralność. W tym kontekście Trump mówi o Chinach.
W rzeczywistości Kanał Panamski składa się z dwóch kanałów prowadzących do sztucznego jeziora, gdzie przepływają statki. Operatorem portów na obu końcach jest prywatna firma CK Hutchison Holdings z siedzibą w Hongkongu. To gigant - tłumaczy dr Michał Bogusz, główny specjalista Zespołu Chińskigo OSW.
Jak podaje serwis bairdmaritime.com, Hutchison Ports to największy na świecie inwestor, deweloper i operator w 53 portach obejmujących 24 kraje w Azji, na Bliskim Wschodzie, w Afryce, Europie, obu Amerykach i Australazji. Założycielem Hutchisona jest obecnie 96-letni Li Ka-shing, jeden z najbogatszych Azjatów, którego majątek szacuje się na 35,5 mld dol. Biznesmen posiada chińskie i kanadyjskie obywatelstwo.
Przewodniczącym rady nadzorczej i menedżerem firmy jest syn Victor Li, którego w 1996 r. porwała triada z Hongkongu. Ojciec zapłacił okup, gangsterzy go wypuścili, a śledztwa nie zgłoszono policji w Hongkongu, bo przejęła je chińska bezpieka. Sprawców złapano, wywieziono do Chin i tam rozstrzelano. Rodzina ma dług wdzięczności wobec chińskiej bezpieki, chociaż nadal nie wiadomo, dlaczego doszło do porwania i co dokładnie się działo. Można snuć różne teorie dotyczące tego, czy w porwaniu nie uczestniczyli sami Chińczycy. To budzi podejrzenia i w tym kontekście Trump stawia zasadne pytania - wyjaśnia dr Bogusz.
Rząd Panamy odrzuca jednak te oskarżenia. Prezydent José Raúl Mulino podkreśla, że "Kanał był, jest i pozostanie własnością Panamy, a jego administracja będzie nadal sprawowana przez Panamę z poszanowaniem jego neutralności na stałe".
Według raportu opublikowanego przez IDB Invest wpływy z Kanału generują prawie 8 proc. PKB Panamy. Dodatkowo pracę bezpośrednio oraz pośrednio przy przeprawie znalazło 55 tys. osób. Think tank Atlantic Council zwraca uwagę, że Waszyngton jest bardzo istotnym partnerem gospodarczym Panamy, odpowiadając rocznie za 3,8 mld dol. bezpośrednich inwestycji zagranicznych. "Stany Zjednoczone mogą wpływać na podejmowanie decyzji w Panamie" - czytamy.
- Jeśli będą chcieli coś znaleźć, to znajdą. Pytanie, czy Trump tak ich wystraszył, że sami będą chcieli pozbyć się Chińczyków z zarządzania Kanałem. Obawy Trumpa dotyczące bezpieczeństwa wiążą się z tym, że operator wie, co, gdzie i kiedy przepływa. Otwiera się pole do sabotażu. Proszę sobie wyobrazić, że na Pacyfik płynie flota, żeby wziąć udział w walkach wokół Tajwanu i dojdzie do awarii np. bramy na śluzie, a pracownicy "zgubili klucz do wrót" - opowiada ekspert.
Dr Bogusz w tym kontekście wspomina niemieckich komunistów, którzy w 1920 r. podczas wojny polsko-bolszewickiej organizowali strajki blokujące transport amunicji do Polski.
- Dlatego musiał powstać port w Gdyni i Polska żądała placówki na Westerplatte, żeby posiadać własną składnicę wojskową. Pytanie, czy do podobnej historii mogłoby dojść na Kanale Panamskim. Jeśli doszłoby do konfrontacji USA z Chinami, to oznaczałoby, że konflikt prowadzi kraj, który zbudował Kanał z państwem nim zarządzającym w kraju trzecim, czyli Panamie. Jednocześnie sama przeprawa jest strategiczna dla Amerykanów - dodaje analityk.
W podobnym tonie wypowiedział się dla Atlantic Council Greg Curley, stypendysta Korpusu Piechoty Morskiej Stanów Zjednoczonych w Centrum Strategii i Bezpieczeństwa Rady Atlantyckiej. "Waszyngton nie może sobie pozwolić na przeoczenie rosnących wpływów Chin, zwłaszcza biorąc pod uwagę strategiczne znaczenie kanału w rywalizacji USA-Chiny - Chiny są jego drugim co do wielkości klientem. Oświadczenia Trumpa prawdopodobnie mają na celu wywarcie presji na Panamę w sprawie ceł tranzytowych, ostrzeżenie Panamy przed zwiększoną zależnością i współpracą z Chinami oraz pokazanie determinacji USA" - napisał Curley.
Pekin rozmawia z Moskwą
Chińczycy na razie nie podejmują panicznych ruchów i uważnie przyglądają się decyzjom Republikanina. Pojawiają się informacje, że Trump uda się do Pekinu na spotkanie z przewodniczącym Chińskiej Republiki Ludowej Xi Jinpingiem w czasie pierwszych 100 dni rządów.
- Pekin odczuł ulgę, że Trump nie nałożył wysokich ceł pierwszego dnia urzędowania. Kanał Panamski zszedł na dalszy plan, ale moim zdaniem jest to przedwczesny optymizm. To nie przypadek, że Trump odblokował na 75 dni TikToka, a nie na 90 dni, tak jak mógł. Do tego czasu Pekin ma znaleźć rozwiązanie problemu z aplikacją, które usatysfakcjonuje Waszyngton. Jednocześnie Trump stawia żądania i już buduje agendę ewentualnego spotkania. A Pekin już się przygotowuje. Po inauguracji Trumpa "Dziennik Ludowy" podał, że Xi Jinping rozmawiał z Władimirem Putinem. Obaj przywódcy już zaczęli koordynować swoje decyzje związane z Trumpem - podsumowuje dr Bogusz.
Piotr Bera, dziennikarz money.pl