"Kontrola NIK pokazała, że w latach 2015-2018 w całym kraju, bez wymaganego zezwolenia funkcjonowało ponad 200 placówek oferujących opiekę całodobową. Połowa, mimo wykrycia ich nielegalnej działalności i nałożenia kar pieniężnych, nadal, bez większych problemów świadczyła usługi. Koszty dostosowania działalności do obowiązujących standardów były bowiem znacznie wyższe od orzeczonych kar, których w dodatku większość właścicieli i tak nie płaciła" - czytamy w komunikacie prasowym.
NIK w raporcie wskazuje, że tylko w latach 2015-2018 liczba placówek zapewniających całodobową opiekę osobom niepełnosprawnym wzrosła z 416 do 564 (wzrost o 35,6 proc.). Jednocześnie liczba miejsc wzrosła z ok. 14 tys. do ponad 20 tys. (o 47 proc.). W tym samym czasie liczba domów pomocy społecznej wzrosła z 819 do 875 placówek (o 6,8 proc.), a dostępne w nich miejsca dla pensjonariuszy - z 77,5 tys. do prawie 84 tys. (7,9 proc.).
Izba podkreśla, że te dane wynikają z jej ustaleń, bowiem "informacje gromadzone na ten temat przez Ministerstwo Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej były niespójne i nierzetelne".
"Wynikało z nich np. że w całym województwie dolnośląskim w dniu 31 grudnia 2018 r. funkcjonowała zaledwie jedna placówka dysponująca czterema miejscami, w której nikt nie przebywał. Natomiast z danych zebranych przez Izbę wynika, że działały wówczas 53 placówki oferujące 1701 miejsc, które były wykorzystane w 89,4 proc." - wskazano w komunikacie.
Z danych zebranych przez NIK wynika, że pod koniec 2018 roku na terenie kraju bez zezwolenia działało 108 placówek zapewniających całodobową opiekę osobom niepełnosprawnym, przewlekle chorym lub w podeszłym wieku.
"Jednak kontrolerzy Izby, w krótkim czasie, tylko w czterech województwach zidentyfikowali aż 11 dodatkowych placówek, które działały nielegalnie, co może wskazywać na to, że skala zjawiska jest dużo większa niż to wynika z oficjalnych dokumentów" - czytamy.
Najwięcej nielegalnych placówek działało w województwie mazowieckim, bo aż 74. Dla porównania: w województwie wielkopolskim, które jest na drugim miejscu pod względem liczby nielegalnie działających punktów, było ich 8. Natomiast kontrolerzy nie odnotowali ani jednego takiego domu w województwie świętokrzyskim.
"Tak duże różnice dotyczące liczby nielegalnie działających placówek mogą wynikać ze zróżnicowanego, w poszczególnych regionach, popytu na oferowane usługi, jak również z różnej skuteczności urzędów wojewódzkich w identyfikacji takich placówek" - tłumaczy te wyniki NIK.
"Najczęściej ich właściciele nie ubiegali się o zezwolenie na prowadzenie działalności, z powodu wysokich kosztów, jakie musieliby ponieść w związku z dostosowaniem budynków do wymogów ochrony przeciwpożarowej i standardów określonych w ustawie o pomocy społecznej" - czytamy dalej. NIK podaje, że chodzi m.in. o konieczność zamontowania wind, usunięcia barier architektonicznych, liczbę osób przebywających jednocześnie w pokoju, czy dostępność łazienek.
"Tymczasem, jak wynika z ustaleń kontroli zleconych przez wojewodów, działalność bez zezwolenia prowadzono głównie w domach jednorodzinnych, tylko częściowo zaadaptowanych do potrzeb nie więcej niż dziesięciu podopiecznych. Budynków nie modernizowano, ponieważ koszty takich działań byłyby dużo wyższe niż kary pieniężne nakładane za prowadzenie placówek bez zezwolenia" - czytamy.
W raporcie NIK dodaje, że część budynków, w których prowadzone były całodobowe domy opieki... były wynajmowane. Właściciele posesji w niektórych przypadkach nawet nie wiedzieli, że prowadzi się tam działalność tego typu.
"W praktyce jedyną, ale w niewielkim stopniu wykorzystywaną możliwością pozyskiwania wystarczających i obiektywnych informacji na temat działalności placówek oferujących opiekę całodobową są kontrole kompleksowe. W latach 2015-2018 w województwie łódzkim objęto nimi 3 proc. takich placówek, w województwie pomorskim niecałe 5 proc., w województwie mazowieckim ok. 19 proc., a w województwie śląskim nieco ponad połowę, choć zgodnie z przepisami powinny się odbywać nie rzadziej niż raz na 3 lata" - wskazują kontrolerzy.
Dochodziło do takich sytuacji, że niektóre domy nie były skontrolowane przez 10, 12 a nawet 18 lat. NIK wskazuje, że wojewodowie w niewielkim stopniu sami gromadzili informacje na temat działalności domów opieki. Najczęściej interesowali się tematem dopiero w momencie, gdy wpływały do urzędów skargi od rodzin pensjonariuszy.
"Zdaniem Izby, brak prewencyjnych kontroli w placówkach oferujących całodobową opiekę to konsekwencja niedostatecznej aktywności wojewodów, nieadekwatnych do potrzeb możliwości kadrowych oraz nieuprawnionych, wg NIK, interpretacji przepisów. (...) Zdaniem Izby, z ustawy wynika, że wojewodowie powinni monitorować na swoim terenie działalność placówek zapewniających całodobową opiekę, w tym także rozpoznawać i kontrolować te z nich, które działają bez zezwolenia" - tłumaczy NIK.
Jednak zdarzały się sytuacje, że wojewodowie wykryli bezprawnie działające placówki. W latach 2015-2018 takie podejrzenia wysnuli wobec 226 placówek, a potwierdziły się one wobec 210. Jednak, jak wskazuje Izba, kontrole trwały co najmniej 7 miesięcy. Po tym czasie kara była nakładana co najmniej po 5 miesiącach od zakończenia kontroli. Czyli musiały upłynąć średnio dwa lata, żeby urzędnicy sprawdzili i ukarali nielegalnie działające punkty.
"Zdaniem NIK, u osób prowadzących placówki bez zezwolenia, taka sytuacja mogła utrwalać poczucie bezkarności i zachęcać do samowoli. W efekcie, w latach 2015-2018 mimo, że nałożono kary na 142 placówki, 96 proc. z nich nadal prowadziło działalność, niektóre nawet przez kilka lat" - wskazuje NIK.
Zapisz się na nasz specjalny newsletter o koronawirusie.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl