Jedna z historii, która miała stać się zarzewiem do obecnego wybuchu masowych protestów w Chinach, to wstrząsająca tragedia ludzi, który spłonęli żywcem w pożarze bloku, nie mogąc się wydostać, bo byli zamknięci od zewnątrz we własnych mieszkaniach.
Chińska agencja Xinhua podała, że był to obszar "luźnych restrykcji" i straż pożarna nie miała problemu z dostępem do ognia. Sytuacja wygląda jednak inaczej na dostępnych w internecie nagraniach, gdzie widać, jak straż próbuje gasić pożar na wysokim piętrze zza sąsiadującej z płonącym blokiem kamienicy. Sami mieszkańcy bloku mieli zostać przez władze zamknięci w mieszkaniach z użyciem metalowych klamer, aby nie mogli się wydostać:
Zamykanie drzwi od zewnątrz, spawanie bram do osiedli czy tworzenie ulicznych blokad (nazywanych "żelaznymi strażnikami") to popularna w Chinach metoda służąca odcinaniu od świata ognisk epidemii.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Dla totalitarnych Chin COVID to okazja do przykręcenia śruby
Chiny są jednym z najbardziej totalitarnych krajów świata. W rankingu Wskaźnik demokracji 2021 zajęły 148. miejsce na 167 krajów (2,21 na 10 punktów), gdy nawet putinowska Rosja jest dużo wyżej (124. miejsce i 3,24 p.).
System, w którym prawa jednostki prawie nie istnieją, sprzyja wprowadzaniu surowych restrykcji. Dodatkowo, jak wskazują eksperci, Chiny mogą mieć problem ze skutecznością własnej szczepionki. Zamiast się do tego przyznać, oficjele z Komunistycznej Partii Chin wolą raz po raz zamykać wielomilionowe aglomeracje.
Chińskie lockdowny są znacznie ostrzejsze niż cokolwiek, co działo się w szczytowym okresie pandemii w Europie. Przykładowo, na nagraniach z 2022 r. z Chin można zobaczyć, jak osoby ubrane w charakterystyczne kombinezony zaklejają taśmą od stóp do głów osoby podejrzane o złamanie restrykcji czy jak ludzie próbują uciec z centrum handlowego, które zaraz ma zostać zamknięte z powodu COVID-19 ze wszystkimi klientami w środku:
Tak wyglądają Chiny w 2022 r., gdy cały świat zdążył już właściwie zapomnieć o covidowych restrykcjach. Tymczasem mimo tych drakońskich działań ze strony KPCh, w listopadzie 2022 r. doszło do wybuchu kolejnej, rekordowej fali pandemii. KPCh postanowiło z nią walczyć, jak do tej pory, czyli zamykając miliony Chińczyków w domu czy w zakładzie pracy. Teraz jednak napotkała zdecydowanie silniejszy opór ze strony Chińczyków.
Dlaczego teraz? Obserwatorzy wskazują, że jednym powodów może być, że Chińczycy zobaczyli pełne stadiony na Mistrzostwach Świata w piłce nożnej, praktycznie bez jakichkolwiek śladów covidowych restrykcji.
W tle obecnych protestów jest też nieciekawa sytuacja gospodarcza Chin, które muszą sprostać załamaniu chińskiego rynku nieruchomości i ogólnemu pogorszeniu koniunktury na świecie. Jedną z przyczyn tych problemów jest zresztą pandemia, która zaczęła się w Chinach.
Masowe protesty o skali niespotykanej od 1989 r.
Zamieszki w ten weekend wybuchły w co najmniej w kilku chińskich wielomilionowych aglomeracjach miejskich. Jednym z silnych ognisk oporu mają być zakłady chińskiego podwykonawcy Apple, gdzie władza miała zamknąć pracowników bez wystarczających zapasów jedzenia.
Na co najmniej niektórych zgromadzeniach, oprócz haseł przeciw restrykcjom, protestujący żądają rozwiązania Komunistycznej Partii Chin:
To największe protesty od czasów masakry na placu Tiananmen w 1989 r. Komentatorzy alarmują jednak, że finał może być równie tragiczny. Xi Jinping, któremu w karierze w Komunistycznej Partii Chin nie przeszkadzała wiedza o masakrze studentów, wręcz przeciwnie, w ostatnich latach zaostrzał kurs. Teraz może nie ma mieć oporów, by stłumić zamieszki za pomocą wszelkich środków, jakich tylko w jego ocenie sytuacja będzie wymagać. Nadrzędnym celem jego całej politycznej kariery jest konsolidacja władzy w swoich rękach.
Czy Chiny wobec tego zrezygnują z restrykcji? Goldman Sachs: 30 proc. szans
Innym możliwym rozwiązaniem jest złagodzenie tzw. polityki zero COVID, ale wtedy Xi musiałby przyznać się do błędu. Jeszcze na październikowym kongresie zapowiadał, że polityka zero COVID jest skuteczna i będzie przez partię kontynuowana.
Polityka zero COVID chroni życie ludzi i jest częścią totalnej ludowej wojny przeciwko koronawirusowi – Xi Jingping na XX zjeździe Komunistycznej Partii Chin w październiku 2022 r.
Scenariusz wycofania się z polityki zero COVID jest jednak teraz – zdaniem ekspertów z Goldman Sachs – bardziej prawdopodobny niż do tej pory. Jak szacują, jest 30 proc. szans na to, że Chiny zrezygnują z restrykcji przed II kwartałem 2023 r.
Dalsze lockdowny w Chinach nasilą dobrze nam znane problemy
Tylko same zamieszki u podwykonawcy Apple mają ograniczyć – jak z kolei szacuje "Bloomberg" – produkcję iPhone'a Pro o kilka milionów egzemplarzy.
Obecnie lockdowny obejmują obszary, na których wytwarza się około 20 proc. PKB Chin, miesiąc temu było to niespełna 10 proc. PKB, a w związku prognozowanymi zakażeniami w okresie zimowym, prognozy sugerują objęcie obszaru odpowiadającego za 30 proc. Chin w najbliższych tygodniach – podkreślają ekonomiści z ING.
Efekty takiego stanu rzeczy mogą być dokładnie takie same, jak do tej pory. Możemy spodziewać się kolejnych problemów z przerwanymi łańcuchami dostaw i w ich efekcie dalszego nasilenia presji na wzrost cen w Europie czy USA. W skrajnym przypadku może zacząć brakować na półkach towarów z Chin. Równocześnie ze względu na zamrożenie chińskiego popytu wzrasta ryzyko globalnej recesji.
Protesty w Chinach zwiększają niepewność, a rynki zwykle w takiej sytuacji reagują nerwowo
Jeśli doszłoby do dalszej eskalacji protestów, napięcie na światowych rynkach będzie rosło. Natomiast demokratyzacja Chin, która jednak według ekspertów jest bardzo mało prawdopodobnym scenariuszem, zostałaby odebrana przez rynki pozytywnie.
Jednym z głównych problemów światowej gospodarki, o których się mówi obecnie, są rosnące napięcia na linii Chiny – USA. Wynikają one z tego, że Chiny zawracają z drogi reform i planują m.in. zbrojną agresję na Tajwan. Tymczasem demokratyzacja Chin mogłaby oznaczać pojednanie z tą położoną przy wybrzeżu kontynentalnych Chin wyspą, która od lat czterdziestych XX wieku stawia opór Komunistycznej Partii Chin.
Jak wskazują eksperci z domu maklerskiego XTB, dolar z powodu rosnącej wyceny chińskiego ryzyka po okresie spadków znowu znajduje się na fali wznoszącej. "Z drugiej strony mamy potężne spadki walut Antypodów i oczywiście chińskiego juana" – zauważa w poniedziałkowym komentarzu Michał Stajniak, analityk XTB.
"W tym wszystkim obserwujemy wyraźny zwrot w kierunku bezpiecznych aktywów. Wspomniane wcześniej złoto zachowuje się bardzo solidne, ale obserwujemy również spadek rentowności amerykańskich obligacji w związku ze wzrostem popytu na nie. Dolar zaczął ponownie zyskiwać" – diagnozuje ekspert
Złoty, dalej postrzegany jako waluta rynków wschodzących, rano przed południem w poniedziałek mimo to umocnił się do dolara, za którego płaci się 4,46 zł. Złoty umacnia się też do euro, za które płacimy 4,68 zł.