Łukasz Kijek, szef redakcji money.pl: Adam Glapiński mówi, że trzeba się cieszyć, bo już "pokonaliśmy hydrę wysokiej inflacji". Pan się cieszy?
Prof. Leszek Balcerowicz, ekonomista, b. prezes NBP, b. wicepremier, b. minister finansów: Glapiński uprawia propagandę sukcesu rodem z końcówki PRL-u, próbując wmówić, że sytuacja mimo wysokiej inflacji jest dobra, ale świat cywilizowany nie podziela tych standardów. To jest prymitywna, bezczelna propaganda. Kiedyś to się nazywało wciskaniem ciemnoty.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Ale inflacja hamuje.
To jest traktowanie patologii jako normy. Wysoka inflacja, która jest cztery razy wyższa niż cel NBP, to jest patologia. Glapiński próbuje usankcjonować to jako normę. W minionej epoce uważano, że socjalizm jest lepszy niż kapitalizm. To jest ten poziom degradacji. Muszę jednak powiedzieć, że pod względem bezczelności Glapiński przewyższa nawet propagandę Jerzego Urbana.
Nie za ostro?
Ja uważam, że są pewne granice bezczelności, których przekraczanie ludzie odpycha. I Glapiński tę granicę przekracza.
Mam zatem dla pana cytat: "Panowie profesorowie, doktorzy, politycy, opamiętajcie się, jak można tak kłamać, całą dobę, na okrągło? Zeszliśmy z wysokiej inflacji. Wszyscy się z tego cieszmy. Zeszliśmy do inflacji umiarkowanej. Idziemy bardzo szybko do inflacji tzw. pełzającej. Kiedyś to już powiedziałem i rzuciło się na mnie stado rozszalałych buhajów. Polityków i zatrudnionych przez nich oszalałych ekonomistów" - mówił ostatnio prezes NBP.
Glapiński operuje wyzwiskami i w oczach większości się pogrąża.
NBP uważa, że inflacja zejdzie do okolic 3,5 proc. w 2025 roku, czyli blisko celu.
Jeżeli powtarza pan deklarację Glapińskiego, to podchodziłbym do niej z góry z dużym dystansem. Chyba że w wyniku – mam nadzieję – wygranej opozycji Glapiński zamieni się w jastrzębia. Wysoka inflacja to skutek błędów w polityce banku centralnego. Za późno podnoszono stopy, gdy inflacja się rozpędzała, a teraz obniżono je przed wyborami, gdy jeszcze nad nią nie zapanowano.
Wiemy, że rysuje pan czarny scenariusz po wyborach, jeżeli wygra PiS. A co będzie, jeśli wygra opozycja, jakie są pana oczekiwania?
Oczekuję, że w pierwszych działaniach opozycji zobaczymy diagnozę i scenariusz przejęcia odpowiedzialności za kraj.
Ale przecież ten plan powinniśmy poznać już w kampanii.
Prawdziwym zagrożeniem dla Polski jest PiS, dlatego nawet jeśli mam krytyczne obserwacje na temat opozycji, to teraz wstrzymuję się od ich wypowiadania. Dla mnie jest jasne, że cała opozycja chce przywrócenia standardów demokracji.
Na kogo będzie pan głosował?
Będę głosował na jedną z mniejszych partii opozycyjnych, kierując się oceną programów.
Czyli?
Na Trzecią Drogę.
Dlaczego akurat na nich?
Po pierwsze, decydującym argumentem jest dla mnie program, a po drugie, uważam, że byłoby bardzo źle, gdyby nie weszli do Sejmu. Trzecia Droga, dokładnie Polska 2050, jest jedynym ugrupowaniem, które przedstawiło jakiś program zakładający częściową prywatyzację.
Każdy kto wie, czym kończy się obecność polityków w gospodarce, rozumie, jak ważna to jest sprawa. Po Turcji mamy drugi największy udział własności państwowej w gospodarce. A trzeba pamiętać, że własność państwowa zatruwa nie tylko gospodarkę, ale też politykę.
Mówi pan to od lat. A PiS jak mantrę powtarza, że plan Balcerowicza doprowadził do bezrobocia i biedy.
Wiele lat temu byłem w Wielkiej Brytanii i tam zobaczyłem zdjęcia Margaret Thatcher na murach z jakimiś napisami. I choć znałem dobrze angielski, to nie zrozumiałem tych napisów. Moi przyjaciele wstydzili się wówczas wytłumaczyć, o co w nich chodzi, bo było tam mnóstwo wulgaryzmów. W każdym normalnym społeczeństwie jest jakiś odsetek nienawistników i służalców.
Lepper krzyczał: "Balcerowicz musi odejść"
Lepper w porównaniu z PiS-owcami był dżentelmenem. To nie jest pochwała Leppera, ale ilustracja degeneracji PiS.
Tankował pan ostatnio auto?
Tak. Jak się udało znaleźć dystrybutor bez "awarii" nie w Orlenie [śmiech]. Orlen jest ciekawym przykładem, który pokazuje, co się zadziało z cenami paliw tuż przed wyborami. To jest patologia, do której może dochodzić tylko przy tak dużej własności państwowej.
Czyli Orlen trzeba sprywatyzować? Cofnąć fuzję Lotosu z Orlenem?
Nie ma żadnego powodu, żeby utrzymywać monopolizację i upolitycznienie gospodarki.
Rozmawiał Łukasz Kijek, szef redakcji money.pl