Trwa ładowanie...
Notowania
Przejdź na
oprac. LOS
|

Linie lotnicze uciekają z Libanu. Jest decyzja LOT-u

Podziel się:

Po sobotnim ataku rakietowym na Wzgórza Golan, o który oskarżany jest libański Hezpollah, wiele europejskich linii lotniczych zaprzestało latać do Libanu. Decyzję w tej sprawie podjął PPL LOT, ale polska spółka nie poszła śladem m.in. Lufthansa, Swiss i Eurowings.

Linie lotnicze uciekają z Libanu. Jest decyzja LOT-u
Samolot PLL LOT (Adobe Stock, Tomasz Warszewski)

- Po analizie bezpieczeństwa podjęliśmy decyzję o zmianie godziny naszych rejsów z Warszawy do Bejrutu we wtorek i w środę - przekazał Krzysztof Moczulski, rzecznik prasowy PLL LOT. Jak dodał, wtorkowy lot z godz. 21.50 zostanie przesunięty na środę na godz. 5.50. Podobnie będzie ze środowym rejsem.

Przypomnijmy, że w poniedziałek ze względu na eskalację walk na pograniczu izraelsko-libańskim, Lufthansa, Air France i inne linie lotnicze odwołały loty do i z Bejrutu, który jest jedynym międzynarodowym portem w Libanie.

Na tym się nie skończyło. Lufthansa, Swiss i Eurowings zawiesiły połączenia z Libanem do przyszłego poniedziałku (5 sierpnia). Co zrobią polskie linie? - Odnośnie do lotów w pozostałe dni decyzję będziemy podejmować na bieżąco analizując sytuację w Libanie - powiedział rzecznik LOT-u.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Zobacz także: Zbudowali największą prywatna linię lotniczą w Polsce. Marcin Kubrak w Biznes Klasie.

Atak z Libanu na Wzgórza Golan

Sytuacja na Bliskim Wschodzie jest napięta, odkąd 7 października ubiegłego roku atak terrorystyczny na Izrael przeprowadziła palestyńska organizacja Hamas. Bezpośrednią konsekwencją jest wojna w Strefie Gazy, która m.in. zakłóca międzynarodowy handel przez Morze Czerwone.

Trwają rozmowy nad forsowanym np. przez USA, Egipt i Katar zawieszeniem broni, ale obie strony wciąż nie doszły do porozumienia, wskutek czego giną kolejni cywile. Walki trwają nie tylko w Strefie Gazy.

W sobotę (29 sierpnia) z Libanu wysłano rakiety na Wzgórza Golan, sporny region uważany za swój przez Syrię i Izrael, ale będący od lat 60. XX w. pod władaniem Tel Awiwu. O atak na miasto Madżdal Szams, w którym zginęło 12 druzyjskich dzieci i nastolatków, oskarżono wspieraną przez Iran organizację Hezbollah, choć ta się do niego przyznała.

Tel Awiw zapowiedział mocny odwet, co było powodem odwołania lotów do Libanu. W napięciu na rozwój wypadków czeka też rynek paliw. Ceny ropy wzrosły w poniedziałek, choć następnie wróciły spadki.

Możliwa dalsza eskalacja na Bliskim Wschodzie

Marek Matusiak z Ośrodka Studiów Wschodnich zauważa, że wśród Izraelczyków brakuje poparcia dla otwarcia kolejnego frontu. Dużej wojny na Bliskim Wschodzie nie chcą też Stany Zjednoczone.

Koordynator projektu "Izrael-Europa" w OSW powołał się na statystyki, według których od początku wojny w Strefie Gazy w październiku doszło do ponad 7 tys. ataków z obydwu stron libańsko-izraelskiej granicy, przy czym zdecydowana większość ataków wyszła ze strony Izraela w stronę Libanu i Hezbollahu.

- Wiele wskazuje na to, że może nastąpić eskalacja, natomiast po stronie Izraela występuje wiele ograniczeń i przeciwwskazań. Jakaś odpowiedź Izraela pewnie nastąpi, ale czy będzie wielka wojna, trudno stwierdzić - powiedział Matusiak w rozmowie z PAP.

Ekspert zaznaczył jednak: - Izrael prowadzi wojnę w Strefie Gazy od października i jest to najdłuższa wojna w jego historii od 1948 r. To powoduje wyczerpanie jednostek, zużycie amunicji, ponadto znaczna część społeczeństwa chciałaby, by ta wojna się zakończyła.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP