"Blisko 424 tys. zł wyniosło wynagrodzenie dziewięciu członków państwowej komisji ds. badania wpływów rosyjskich, która działała od końca sierpnia do 29 listopada 2023 r." - informuje dziennik, który przypomina, że organ ten powołał Sejm poprzedniej kadencji z nominatów PiS.
W tej kwocie - jak wskazano - są diety szefa komisji Sławomira Cenckiewicza w wysokości trzykrotności minimalnego wynagrodzenia.
To nie koniec. Kancelaria Prezesa Rady Ministrów musiała opłacić także składki na ZUS za członków komisji (ponad 57 tys. zł), przeszło 68 tys. zł za pracę urzędników obsługujących komisję oraz niecałe 3 tys. zł brutto za niewykorzystany urlop jednego z członków - podała KPRM. Łączny koszt to ponad 555 tys. zł.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Dziennik zaznacza, że komisja ds. rosyjskich wpływów, powołana przez rząd Donalda Tuska, nie będzie tańsza. Ponadto gazeta pisze, że "średnio 200 tys. zł miesięcznie kosztuje praca każdej z trzech sejmowych komisji śledczych". Tymczasem eksperci kwestionują sens i efektywność organów.
Historyczne rozliczanie polityków nam nie służy
- Mamy w Polsce inflację komisji. Jest ich za dużo, stały się narzędziem walki, a nie wyjaśnianiem kulis polityki. Niestety, mam wrażenie, że prowadzi się je pod z góry założoną tezę - ocenia prof. UW Bartłomiej Biskup, politolog, cytowany przez "Rz".
Budżet Sejmu puchnie. Rekordowe 850 mln zł w 2025 r.
Z kolei zdaniem Krzysztofa Izdebskiego, eksperta Fundacji Batorego, widać ogromną różnicę w wyjaśnianiu spraw przez komisje w Polsce w porównaniu z tym, jak robi to Senat Stanów Zjednoczonych, np. prześwietlając big techy.
- Senatorowie są doskonale przygotowani, takiego wrażenia nie mam, słuchając komisji w Polsce - wskazuje cytowany przez dziennik Izdebski.
Jego zdaniem komisje dają mizerne efekty w stosunku do oczekiwań. - Gdybym miał wybór, wybrałbym dofinansowanie, wzmocnienie apolitycznych służb, które na bieżąco będą reagować na nieprawidłowości i będą naprawdę niezależne. Jako społeczeństwo i państwo na pewno mielibyśmy wielokrotnie większy zysk niż historyczne rozliczanie przez polityków - dodaje ekspert cytowany przez "Rz".