Rok 2024 był zapowiadany jako "rok superwyborczy". Po pierwsze, ze względu na to, że do urn wybierały się ok. 4 miliardy ludzi z różnych zakątków globu, w tym tak państw tak ludnych jak: USA, Bangladesz, Pakistan, Indonezja, Meksyk czy największe w stawce Indie. Po drugie, cały świat czekał na wynik amerykańskich wyborów prezydenckich, których efektem będzie druga kadencja Donalda Trumpa (oficjalna inauguracja 20 stycznia).
Rok 2025 pod względem wyborczym nie prezentuje się tak okazale, choć w niektórych regionach czekamy na kluczowe rozstrzygnięcia polityczne, od których w dużej mierze zależeć będzie przyszłość milionów ludzi. I chociaż najważniejsze dla nas będą wybory prezydenckie w Polsce, które na nowo poukładają krajową scenę polityczną, to mniejszy lub większy wpływ będą miały na nas także wyniki wyborów w innych krajach, nie tylko sąsiednich.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
"Wybory" prezydenckie na Białorusi, 26 stycznia
26 stycznia na Białorusi mają odbyć się wybory na prezydenta, które w rzeczywistości stanowią plebiscyt mający legitymizować władzę Alaksandra Łukaszenki. Mimo niedemokratycznego charakteru tych "wyborów" świat będzie patrzył na Białoruś choćby ze względu na to, co działo się cztery lata temu. W sierpniu 2020 r. Białorusini zastrajkowali i wyszli na ulice po tym, jak władze ogłosiły, że Alaksandr Łukaszenka pokonał Swiatłanę Cichanouską wynikiem 80 proc. do 10 proc. Reakcją władz w Mińsku na falę protestów było nasilenie represji. Z kolei Zachód, w tym Polska, nie uznał wyniku białoruskich wyborów.
Tym razem do rywalizacji z ubiegającym się o siódmą (!) kadencję Łukaszenką nie stanie żaden istotny kandydat białoruskiej opozycji. Jak wyliczał Biełsat, w kampanii wyborczej udział biorą Aleh Hajdukiewicz (lider proprezydenckiej Liberalno-Demokratycznej Partii Białorusi), Alaksandr Chiżniak (prezes proprezydenckiej Republikańskiej Partii Pracy i Sprawiedliwości), Hanna Kanapackaja (wyrzucona z opozycyjnej Zjednoczonej Partii Obywatelskiej) oraz Siarhiej Syrankou (pierwszy sekretarz Białoruskiej Partii Komunistycznej).
Wybory federalne w Niemczech, 23 lutego
Na te wybory patrzył będzie cały świat, zaś ich waga dla Polski jest nie do przecenienia. 23 lutego w Niemczech odbędą się przyspieszone wybory parlamentarne, które mają zakończyć kryzys polityczny, w którym tkwi największa gospodarka UE, zmagająca się w ostatnich miesiącach z poważnymi problemami i wymagająca głębokich reform.
W sondażach zdecydowanie prowadzi chadecja (CDU/CSU, 33 proc.), przed Alternatywą dla Niemiec (AfD, 17 proc.), socjaldemokratami (SPD, 15 proc.) i Zielonymi (14 proc.). Na krajobraz powyborczy wpływ będzie miało też to, czy pięcioprocentowy próg wyborczy przekroczą Sojusz Sahry Wagenknecht (BSW, 5 proc. w sondażach) oraz liberałowie (FDP, 4 proc.). Specyfiką niemieckiej sceny politycznej jest szeroka mozaika potencjalnych koalicji, z wyjątkiem AfD, z którą partie głównego nurtu współpracować nie chcą, a która może liczyć na wsparcie Elona Muska. Kluczowe w niemieckich wyborach będą zarówno ewentualna zmiana władzy (w przypadku wygranej CDU/CSU, Olafa Scholza zastąpiłby Friedrich Merz), jak również wynik uzyskany przez antysystemowe AfD i BSW.
Z polskiej perspektywy w katalogu obietnic wyborczych prowadzącej w sondażach CDU/CSU najistotniejsze jest deklarowane mocniejsze wsparcie dla Ukrainy (np. przekazanie pocisków Taurus, których obecne władze dać Kijowowi nie chcą) i wzrost wydatków na obronność samych Niemiec oraz zapowiadane przez chadeków reformy gospodarcze, czyli m.in. obniżka podatków (w tym CIT z 30 proc. do 25 proc.), reforma systemu opieki społecznej czy rozważenie powrotu do energetyki atomowej.
Wszystkim życzącym politycznych i gospodarczych zawirowań naszym zachodnim sąsiadom warto przypomnieć, że Niemcy są zdecydowanie najważniejszym partnerem handlowym Polski, odpowiadającym za 27 proc. naszego eksportu i 19,4 proc. importu.
Wybory prezydenckie w Rumunii (część II)
Wybory prezydenckie w Rumunii już przeszły do historii, chociaż nie znamy ich rezultatu. Wszystko przez bezprecedensową decyzję Sądu Konstytucyjnego, który unieważnił wyniki głosowania i nakazał powtórkę całej procedury wyborczej. Powodem takiego ruchu była kwestionowana kampania na TikToku, która wspierała niezależnego, antysystemowego i oskarżanego o prorosyjskość kandydata Călina Georgescu, nieoczekiwanego zwycięzcę pierwszej tury. Rumuńskie władze dopatrują się w tym zagranicznej ingerencji w proces wyborczy, choć oficjalnych ustaleń w tej kwestii wciąż brak. Postępowanie w tej sprawie prowadzi Komisja Europejska.
Data powtórzenia pierwszej tury wyborów prezydenckich w Rumunii nie została jeszcze wyznaczona – prawdopodobny termin to koniec marca 2025 r. Druga tura, o ile tym razem do niej dojdzie, rozegra się dwa tygodnie później. Oznacza to, że w czasie największego w ostatnich latach kryzysu politycznego, Rumuni będą świętować długo oczekiwane wejście do strefy Schengen, co nastąpiło 1 stycznia 2025 r. Swobodę podróży po Unii Europejskiej zyskają także mieszkańcy Bułgarii. Oba kraje czekały na wejście do Schengen od momentu przystąpienia do UE, czyli od 2007 r.
Wybory parlamentarne w Kanadzie, do 20 października
Niespełna rok po Amerykanach, do urn w decydujących wyborach pójdą Kanadyjczycy. Od ich wyniku zależy przedłużenie mandatu rządzącego od 2015 r. Krajem Klonowego Liścia premiera Justina Trudeau. Jego Liberalna Partia Kanady zdecydowanie przegrywa w sondażach z opozycyjnymi Konserwatystami, których przewaga sięga ok. 20 punktów procentowych. Różnica jest na tyle duża, że w ostatnich dniach pojawiły się spekulacje dotyczące możliwej zmiany na stanowisku premiera jeszcze przed wyborami.
Kanada szykuje cios w Chiny. Pekin już reaguje
W pozycję Trudeau uderzyła także rezygnacja minister finansów Chrystii Freeland, czego powodem były różnice dotyczące obecnych i nadchodzących problemów gospodarczych, w tym polityki wysokich ceł zapowiedzianych przez Donalda Trumpa. Nowy prezydent USA obiecał, że towary z Kanady zostaną objęte 25 proc. cłem. Wśród najgorętszych tematów kanadyjskiej kampanii wyborczej znajdą się także inflacja i koszty życia (w tym ceny nieruchomości), rekordowa imigracja czy dostęp do usług publicznych.
Wybory parlamentarne w Argentynie, 26 października
Wybory parlamentarne w Argentynie, w ramach których wymieniona zostanie połowa obsady Izby Deputowanych oraz jedna trzecia Senatu, będą pierwszymi wyborami przeprowadzonymi za rządów prezydenta Javiera Milei. Będzie to test popularności wolnościowego polityka, którego zapleczem politycznym jest prowadząca w sondażach partia La Libertad Avanza (Wolność Postępuje). Główną siłę opozycyjną stanowi peronistyczna Union por la Patria (Unia dla ojczyzny), na czele której stoi była prezydent Cristina Fernández de Kirchner.
W centrum uwagi w Argentynie są głębokie reformy przeprowadzane przez administrację prezydenta Milei. Likwidacja wielu ministerstw, ograniczenie rządowych wydatków i wypracowanie nadwyżki budżetowej, walka z inflacją (2,4 proc. miesięcznie to na argentyńskie standardy mało, zwłaszcza że pod koniec 2025 r. licznik pokazał 25 proc.) – to tylko niektóre z osiągnięć, które podkreślają zwolennicy prezydenta. Jego przeciwnicy zarzucają z kolei, że reformy są bolesne dla społeczeństwa, co uwidacznia się m.in. we wzroście odsetka Argentyńczyków żyjących w ubóstwie. O rządach Milei na świecie głośniej jest także ze względu na "chemię" panującą między nim a Donaldem Trumpem i Elonem Muskiem, którzy zapowiadali skorzystanie z argentyńskich wzorców.
Wybory parlamentarne w Czechach, październik 2025 r.
W październiku (dokładnej daty jeszcze brak) warto będzie zainteresować się wyborami parlamentarnymi w Czechach. Od ich rezultatu zależeć będzie, czy do władzy powróci liderująca w sondażach partia ANO, na czele której stoi były premier Andrej Babis. Jej głównym rywalem jest obóz rządzący, złożony z koalicji Spolu (Razem) oraz samorządowców. W 2021 r. zmiana władzy dokonała się także dzięki wsparciu Partii Piratów, którzy jesienią 2024 r. wyszli z rządu Petra Fiali. Stało się to tuż po wyborach do Senatu, w których najwięcej głosów zdobyła ANO.
Głównymi tematami czeskiej kampanii wyborczej będą – podobnie jak w większości innych państw – kwestie gospodarcze, w tym dotyczące wzrostu kosztów życia. Analogicznie do Polski, istotne dla głosujących mogą być też m.in. bezpieczeństwo, migracja czy sprawność obecnej ekipy rządzącej w pomocy powodzianom. W aktualnych sondażach zdecydowanie prowadzi ANO. Powrót ekipy Babisa do władzy oznaczałby wzmocnienie dla antybrukselskiej i protrumpowskiej koalicji w Europie Środkowej, której członkowie rządzą na Węgrzech, Słowacji czy w Austrii.
Michał Żuławiński, Stowarzyszenie Inwestorów Indywidualnych