Minister Jakub Jaworowski przekazał list do zarządów i rad nadzorczych spółek z udziałem Skarbu Państwa. Zawiera on uwagi, dotyczące "środków finansowych spółek, a w szczególności wydatków, których bezpośrednimi lub pośrednimi beneficjentami jest kadra zarządzająca".
Minister pisze do szefów spółek. Oto na co zwraca uwagę
"Podobnie jak spółki w pełni prywatne, spółki z udziałem Skarbu Państwa (SSP) podlegają rygorom Kodeksu Spółek Handlowych (KSH) i konkurują o klientów, dostawców i pracowników" – wskazał minister Jaworowski.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Podkreślił, że "nikt nie zwolni rad nadzorczych SSP z obowiązku rekrutowania do zarządów najlepszych specjalistów", a także, że zadaniem zarządów jest "dążenie do budowania wartości spółek". Wyjaśnił, że powinno się to odbywać m.in. przez wzmacnianie ładu korporacyjnego.
"To oznacza, że SSP obowiązują podobne reguły postępowania jak spółki w pełni prywatne. W odniesieniu do SPP należy jednak przyjąć szerszą perspektywę. Biorąc pod uwagę, że akcjonariuszami SSP są wszyscy Obywatele Rzeczypospolitej, musicie Państwo wykazywać szczególną dbałość w dysponowaniu środkami finansowymi. Ostatecznie odpowiadacie przed akcjonariuszem, którym jest polskie społeczeństwo" - dodał szef MAP.
Jaworowski wskazał, że gospodarowanie środkami finansowymi w SSP musi cechować dbałość o: celowość, efektywność kosztową i przejrzystość.
Według ministra, wszystkie wydatki, w tym te "których beneficjentami są przedstawiciele kadry zarządzającej", powinny mieć jasno określony cel oraz "spełniać uzasadnioną potrzebę".
"SSP powinny też wydawać pieniądze z zachowaniem efektywności kosztowej oraz w ramach przejrzystych procedur. Zdaję sobie sprawę, że regulacje prawne ograniczają możliwości informacyjne spółek notowanych na giełdzie. Nie jest to jednak ograniczenie całkowite. W szczególności, niedopuszczalne jest nadużywanie tych regulacji w celu ukrywania wiedzy o wydatkach przed mediami czy stosowania tzw. SLAPP-ów (Strategic Lawsuits Against Public Participation) w reakcji na pojawiające się zapytania" – stwierdził minister.
Bizancjum w PGE
Wirtualna Polska opublikowała tekst "Bizancjum w PGE. Drogie samochody, remont gabinetów i straszenie sądem", w którym opisała jakie decyzje zaprzątały głowy szefostwa PGE po objęciu stanowisk po poprzednikach.
"Samochód wart blisko 750 tys. zł dla prezesa oraz po 400 tys. zł dla członków zarządu. I to konkretne modele audi, bo bmw były zbyt awaryjne. Całość wbrew obowiązującej w spółce polityce, którą po fakcie zmieniono. Do tego milionowy remont gabinetów, bo było zbyt mało ekskluzywnie. A to wszystko w państwowej PGE" - czytamy w tekście Wirtualnej Polski.
Portal informował także, że jeszcze przed opublikowaniem materiału, po przesłaniu w toku przygotowań pytaniach, adwokat reprezentująca PGE wysłała pismo do prezesa WP oraz redaktora naczelnego, w którym wskazała, że publikacja WP będzie mogła zostać uznana za naruszenie dóbr osobistych spółki i jej przedstawicieli. Zasugerowała, że sprawa może skończyć się w sądzie.