We Francji, by móc zbierać grzyby w lasach państwowych potrzebne jest specjalne pozwolenie i opłata wynosząca 120 euro. W Belgii czy Holandii wstęp do lasów jest wzbroniony.
- U nas można zbierać nieograniczone ilości grzybów, nie ma żadnych limitów czy kart grzybiarza - dowiadujemy się w Lasach Państwowych.
W Niemczech są limity. Można zebrać maksymalnie 2 kilogramy na własny użytek, w niektórych krajach grzyby można zbierać tylko w pewnych okresach roku.
Zbieramy tam, gdzie nie wolno
Jak na grzyby to do Kampinosu – czytamy w przewodnikach. Tymczasem zbieranie grzybów w Kampinoskim Parku Narodowym – czyli w zasadzie w większości Puszczy Kampinoskiej – jest po prostu nielegalne.
Co więcej – zakazem tym objęte są de facto wszystkie parki narodowe. Wyjątek jest jeden – to Park Narodowy Bory Tucholskie. Zajmuje on ok. 1 proc. powierzchni całych Borów Tucholskich i wolno w nim zbierać grzyby – oczywiście nie na całym terenie. Wydzielone miejsca dla grzybiarzy są też w Poleskim Parku Narodowym.
Ogólne zakazy dotyczące zbierania grzybów stanowią, że runo leśne musi zostać nienaruszone na obszarach ochrony ścisłej, w ostojach zwierząt i w drzewostanach młodszych o wysokości nie przekraczającej 4 m. Nie wolno też zbierać grzybów na wojskowych poligonach.
Autem na grzyby
Jednym z większych grzechów grzybiarzy jest wjeżdżanie samochodem do lasu. Owszem, jest to dozwolone, ale tylko tam, gdzie mamy do czynienia z drogą publiczną. Tymczasem wiele leśnych duktów nie ma wyraźnego oznaczenia z zakazami wjazdu.
Leśnicy podkreślają, że w takim przypadku najlepiej przyjąć zasadę, że wjazd nie jest dozwolony. Nie dotyczy to oczywiście dróg dojazdowych do wsi, domów etc. Jeśli droga szutrowa prowadząca przez las ma znaki pozwalające na jazdę nią, problemu z wjazdem nie ma.
Pojawia się za to problem z parkowaniem. Auto wolno zostawiać jedynie w miejscach oznaczonych jako parkingi. Najlepiej sprawdzić to przed wyjazdem na stronie nadleśnictwa. Co ważne, zakaz wjazdu do lasu nie jest zapisany w kodeksie drogowym, wynika bezpośrednio z ustawy o lasach.
Za złamanie zakazu wjazdu do lasu grozi do 500 złotych mandatu. A jeśli ktoś wjedzie na teren rezerwatu, czym dodatkowo złamie ustawę o ochronie przyrody, grzywna wyniesie już tysiąc zł. Jeśli sprawa trafi do sądu, koszty mogą sięgnąć 5 tys. zł.
Wyrwać czy wyciąć?
Zasady grzybobrania mówią o tym, żeby grzyby wycinać lub wykręcać. I warto się tego trzymać, bo wyrwanie grzyba może być uznane za niszczenie ściółki leśnej.
Jednocześnie nie warto niszczyć innych grzybów. Mało kto wie, że w Polsce zbierać można ok. 40 gatunków, zaś ponad 230 gatunków jest objętych ochroną ścisłą.
W ustawie o lasach jest natomiast zapis, który zakazuje m.in. "niszczenia grzybów i grzybni". Grozi za to mandat do 500 złotych. Samo zerwanie i zabranie grzyba z zamiarem jego zjedzenia lub sprzedania wykroczeniem nie jest. Kara grozi wtedy, gdy grzyby są celowo niszczone.
Niszczenie oznacza rozdzieranie czy rozkopywanie ściółki na przykład grabkami, czy innymi narzędziami - informują Lasy Państwowe.
A może by tak kupić grzyby?
Handel grzybami przy drogach i na targowiskach kwitnie. Ale jest w większości nielegalny. Przedstawiciele sanepidu przyznają, że praktycznie nikt nie zgłasza się po wymagane prawem pozwolenie na sprzedaż grzybów. Jeden z inspektorów przyznał w money.pl, że przez 6 lat nie wystawił ani jednego, bo nie było chętnych.
Przepisy stanowią, że bez atestu z sanepidu nie wolno handlować ani świeżymi, ani suszonymi grzybami. Każdy, kto zbiera w celach zarobkowych runo leśne (do obiegu można wprowadzić tylko 40 dopuszczonych gatunków grzybów), ma obowiązek przed sprzedaniem grzybów pokazać je grzyboznawcy lub klasyfikatorowi w sanepidzie i uzyskać stosowny certyfikat.
Za wprowadzenie do sprzedaży grzybów niejadalnych grozi grzywna do 5 tys. zł. Również za handel poza miejscami do tego wyznaczonymi (czyli placówkami handlowymi i bazarami) grozi mandat do 500 zł.
Przepisy te mało kogo jednak obchodzą. Mimo że atest (o ile potwierdzi się, że grzyby są jadalne) wydawany jest w sanepidzie od ręki i bezpłatnie, praktycznie nikt się po niego nie zgłasza.
Z jaką karą należy liczyć się w lesie? Straż Leśna, o ile nie stosuje pouczenia, zwykle wystawia mandat w wysokości do 500 zł. Za wjechanie samochodem do lasu, śmiecenie lub grillowanie grozi już tysiąc złotych.