Trwa ładowanie...
Notowania
Przejdź na
Maria Glinka
Maria Glinka
|

Nie ma kupca na ostatnią fabrykę porcelany w regionie. "Sprzęt będzie nadawał się na złom"

372
Podziel się:

Syndyk wystawił Zakłady Porcelany Stołowej "Karolina" w Jaworzynie Śląskiej na sprzedaż za 45 mln zł. Nikt nie złożył oferty. - Decyzje nie mogą trwać w nieskończoność, bo sprzęt będzie nadawał się tylko na złom - słyszymy od związkowców. Pracownicy od 10 miesięcy czekają na zaległe pensje.

Nie ma kupca na ostatnią fabrykę porcelany w regionie. "Sprzęt będzie nadawał się na złom"
Syndyk nie ma z czego wypłacić pensji pracownikom "Karoliny" (Facebook, Zakłady Porcelany Stołowej „Karolina”)

Początki zakładu w Jaworzynie Śląskiej sięgają 1860 r. Po II wojnie światowej fabryka przeszła pod kontrolę państwa, a w 1954 r. nadano jej nazwę "Karolina".

Do niedawna była to ostatnia fabryka porcelany w woj. dolnośląskim. Jednak jej dni mogą być policzone, bo 13 lutego 2024 r. Sąd Rejonowy w Wałbrzychu ogłosił upadłość Zakładów Porcelany Stołowej "Karolina".

Od tego czasu działa syndyk, który wystawił fabrykę na sprzedaż za 45 mln zł. Do nabycia jest wszystko, w tym marka czy sztandarowe fasony (np. Nora czy Gloria). Kupca wciąż nie znaleziono.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Zobacz także: "Paliwo, które nas napędzało, się wypala". Mija 35 lat polskiej wolności gospodarczej
Zainteresowanie było, ale niewielkie i nie złożono oferty. Syndyk zadeklarował, że po zatwierdzeniu wszystkich procedur przez sąd ponownie wystawi cały zakład na sprzedaż. Być może sąd spowoduje, że ta cena będzie niższa i znajdą się chętni - mówi w rozmowie z money.pl Ireneusz Besser, przewodniczący Krajowej Sekcji Ceramików i Szklarzy "Solidarność".

Jego zdaniem "cena jest zaporowa". Wynika z wyceny majątku i tego, co musi spłacić syndyk.

Pracownicy nie dostali pensji za marzec

W związku z ogłoszeniem upadłości pracę w zakładzie straciło 180 osób. Pracownicy nadal nie otrzymali pensji za marzec.

Syndyk potwierdził, że ureguluje te zaległości, gdy tylko pozyska środki np. ze sprzedaży. Kwota nie jest mała, bo mówi się, że to około 500 tys. zł z należnościami wobec ZUS-u. Pracownicy czekają już 10 miesięcy, ale przepisów nie przeskoczymy - przyznaje związkowiec.

Czas gra na niekorzyść pracowników, ale również samego zakładu. - Sytuacja pogarsza się z każdym dniem. W halach zalegają wartościowe maszyny z elektroniką czy bardzo cenne piece do szybkiego wypału. Ochrona dba, żeby nie doszło do incydentów, ale sprzęt, który stoi 10 miesięcy, zdecydowanie traci na wartości. Mamy ogromne obawy co do jego kondycji. Decyzje nie mogą trwać w nieskończoność, bo ten sprzęt będzie nadawał się tylko na złom - ocenia Besser.

Odeszła sama. "Nie chciałam się tam wykończyć"

Związkowiec stara się uspokajać nastroje wśród załogi, dzieląc się wiedzą krokach podejmowanych w sprawie przyszłości zakładu. Nie ukrywa jednak, że jest ciężko. - Panuje zdenerwowanie, ale nie tracimy nadziei - zaznacza.

Jeszcze przed zwolnieniami nadzieję straciła Katarzyna Chmielowiec, która pracowała w zakładzie 40 lat.

Wiele osób, podobnie jak ja, odeszło samodzielnie. Udało mi się znaleźć nową pracę i jestem szczęśliwa. Przepracowałam w tym zakładzie 40 lat i odeszłam w takich okolicznościach, że aż przykro. Ważniejsze było dla mnie zdrowie psychicznie, nie chciałam się tam wykończyć - mówi była pracownica w rozmowie z money.pl.

Z jej informacji wynika, że sporo kobiet poszło na zasiłek przedemerytalny. - Niektórzy znaleźli nowe zajęcie, ale to nie jest łatwe, bo średnia w załodze to 50 plus - wyjaśnia.

"Dzisiaj na rynku takich osób nie ma"

Ireneusz Besser przyznaje, że rynek pracy w powiecie świdnickim "nie jest aż tak dramatyczny", a bezrobocie sięga 5 proc.

- Osoby z długoletnim stażem zarejestrowały się w urzędzie pracy i wiem, że niektórzy znaleźli nowe zajęcie. Są też osoby, które czekają na rozwój sytuacji, ale jest ich coraz mniej. Wokół mamy strefy ekonomiczne, więc zakłady natychmiast rekrutują sprawdzone osoby, które chcą pracować - podkreśla związkowiec.

Dopytywany o dalsze losy pracowników, mówi, że część osób na pewno wróci do zakładu, gdy znajdzie się nowy inwestor. - Niektórzy pracowali w zakładzie od 15. roku życia, są po szkołach pozakładowych i brakuje im 5-10 lat do emerytury - zauważa.

Na wznowienie "Karoliny" czekają przede wszystkim fachowcy m.in. malarze, odlewaczki, czyszczarki i szkliwierki wyrobów.

Dzisiaj na rynku takich osób nie ma, bo zlikwidowano szkoły zawodowe w tej branży - zwraca uwagę Besser.

Co dalej z Zakładami Porcelany Stołowej "Karolina"?

W ocenie związkowca sytuacja wyglądałaby zupełnie inaczej, gdyby była pewna elastyczność, jak np. w 1993 r., kiedy zakład kupiła spółka pracownicza. Wówczas płatność została rozłożona na raty i to zatrudnieni uratowali fabrykę. W 2022 zakład przejęła spółka HM Investment (czyli marka Gerlach). Wtedy pracowało w nim 480 osób. Gdy w 2024 r. ogłoszono upadłość, zakład zatrudniał już tylko 180 osób.

- Przez około 25 lat spółka pracownicza miała się dobrze. Przez wysokie ceny energii trzeba było szukać inwestora, który wyciągnie zakład z długów. Okazało się, że inwestor był niewypałem - przyznaje.

Jak dodaje, branża produkcji porcelany nie przynosi ogromnych zysków, ale jest dochodowa. Jego zdaniem dobrym przykładem są Zakłady Porcelany Stołowej "Lubiana" w Łubianie (woj. pomorskie), które zatrudniają 1,2 tys. osób i "radzą sobie w trudnej sytuacji z wysokimi cenami energii i gazu".

Była pracownica "Karoliny" wskazuje natomiast, że w przyszłości mogą pojawić się problemy z samymi budynkami i koniecznością ich odnowy. - Myślę, że będzie trudno to sprzedać, bo ten zakład jest stary. Niektóre budynki są pod restrykcją konserwatora, więc nie można ich ruszyć. Poza tym, żeby w ogóle wystartować, trzeba by było odbudować stację gazu po wybuchu z zeszłego roku - ocenia Chmielowiec.

- Potrzebne jest mądre zarządzanie i znajomość branży. Nerwowe ruchy nie są wskazane. Do zakładu trzeba podejść konserwatywnie, tak jak do samej produkcji porcelany, bo na ten wyrób jest klient. Trzeba mieć na to pomysł, plan i może też pomoc np. w formie spłaty ratalnej, żeby wystartować. Bez tego nie uda się zachować tożsamości kulturowej Dolnego Śląska w formie porcelany. To jest ostatni zakład - kwituje związkowiec.

Maria Glinka, dziennikarka WP Finansemoney.pl

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(372)
TOP WYRÓŻNIONE (tylko zalogowani)
Józek Bonk
2 tyg. temu
solidaruchy powinny kupić zakład i powinni pokazać kapitalistom jak się robi biznes i jak się wynagradza pracowników
Halina E.
2 tyg. temu
tak było i jest z wieloma zakładami jak sie związkowcy dorwali do władzy . Wszystko zmarnują lub sprzedadzą a potem płaczą ze nie maja na chleb. widza tylko koniec własnego nosa i rzucają sie na ochłap jaki syndyk im zapłaci. Zamiast wykorzystać potencjał. Byle mój bebech był pełny
Neo
2 tyg. temu
Uśmiechajcie się. Jest uśmiechnięta Polska a zakłady zawijają się jeden po drugim.
POZOSTAŁE WYRÓŻNIONE
ROB
2 tyg. temu
oczywiście wysokie koszty energii
Do dymisji
2 tyg. temu
Mafia rządząca wszystko zniszczy zostaną zgliszcza
Do dymisji
2 tyg. temu
Mafia rządząca wszystko zniszczy zostaną zgliszcza
NAJNOWSZE KOMENTARZE (372)
T-62
1 tyg. temu
Poniemiecka fabryka Starsza niż ,niepodległa Polska Na Ziemiach Odzyskanych Dar Stalina
Drzymała
1 tyg. temu
Polacy ! Obudźcie się !
Obserwator
1 tyg. temu
Niemcy wybudowali, Polacy zniszczą. Pewnie jest tam z pietnaście organizacji związkowych jak w Elektrowniach i Kopalniach PGE. Na to wszystko trzeba kasy. A teraz przed likwidacją tych zakładów żadnych zachamowań w podwyżkach nie ma. Budżet państwa traktowany jak dojna krowa, przez co napędza się inflację. Bo byle robotnik zarabia na rękę kilkanascie tysięcy, do tego narzuty, dowozy, socjal, premie, nagrody, talony, to są bajońskie kwoty. A produkcja idzie, byle dojechać do roboty . Nikt tego nie ogarnia, zmiana Prezesów co 3 miesiące, oni też na pensjach. Ciągną ile można.
sjdjf
1 tyg. temu
Kupimy miśnieńską, German Quality.
Olai
2 tyg. temu
Podłość tych że wschodu nie zna granic!
...
Następna strona