Trwa ładowanie...
Notowania
Przejdź na
Przemysław Ciszak
Przemysław Ciszak
|
aktualizacja

Niebezpieczne pomysły wciąż żywe w UE. Powrót do gazu z Rosji "katastrofalnym błędem"

Podziel się:

Po niemal trzech latach wojny w Ukrainie wśród europejskich urzędników nadal są zwolennicy powrotu do rurociągowych dostaw gazu z Rosji do UE. Miałoby to być częścią porozumienia po zakończeniu wojny i stanowić remedium na wzrost cen energii. - To niebezpieczne pomysły. Spełnienie marzenia Putina - komentuje w rozmowie z money.pl dr Szymon Kardaś z OSW.

Niebezpieczne pomysły wciąż żywe w UE. Powrót do gazu z Rosji "katastrofalnym błędem"
- Putin na pewno się ucieszył - mówi dr Szymon Kardaś o doniesieniach "FT" ws. pomysłów dotyczących handlu gazem z Rosją (PAP, PAP/EPA/GAVRIIL GRIGOROV / SPUTNIK / KREMLIN POOL)

Władimir Putin, najeżdżając Ukrainę, wywrócił stolik, przy którym robiło się interesy. Wydawałoby się, że krwawy konflikt, wojna hybrydowa z Zachodem, sabotaże i prowokacje kierowane w stronę Unii, a wcześniej szantaż energetyczny, który okazał się preludium do inwazji, ostatecznie obnażyły intencje Rosji i zrujnowały jej wizerunek jako wiarygodnego partnera handlowego.

Okazuje się jednak, że w zaciszu brukselskich gabinetów zrodziła się myśl, by przywrócić rurociągowe dostawy gazu z Rosji. Według doniesień "Financial Timesa" wśród niektórych unijnych urzędników pojawiają się hasła, że ponowne otwarcie gazociągów może pomóc w porozumieniu z Moskwą i obniżyć koszty energii w Europie. Brytyjski dziennik nie precyzuje, kto dokładnie ma wychodzić z takimi propozycjami, pisze jedynie o "adwokatach zakupów gazu z Rosji".

To przerażające. Sam fakt, że takie sygnały pojawiają się po naszej stronie, że ktoś w Europie w ogóle wysuwa takie propozycje, szokuje. Władimir Putin nic nie musi robić. Dostaje na tacy to, o co różnymi metodami zabiegał - komentuje w rozmowie z money.pl dr Szymon Kardaś z Europejskiej Rady Spraw Zagranicznych, ekspert OSW.

Choć w Komisji Europejskiej kurs wydaje się jednoznacznie nastawiony na całkowite odejście od rosyjskich surowców energetycznych do 2027 r., a polska prezydencja wzięła za jeden z podstawowych celów przekonanie kolejnych krajów Wspólnoty do rezygnacji z importu z Rosji, to nasz rozmówca ma obawy co do postaw poszczególnych krajów członkowskich. - Powrót do gazu z Rosji byłby katastrofalnym błędem. To niebezpieczne pomysły, sprzeczne ze strategią KE uniezależniania się od gazu rosyjskiego. Podważające dotychczasowe wysiłki - zaznacza dr Kardaś.

Przy froncie zawrzało

Propozycje przedstawicieli niektórych europejskich stolic, o których napisał "Financial Times" nie padły na żadnej oficjalnej agendzie, jednak wywołały natychmiastowe reakcje - zwłaszcza w krajach przyfrontowych. Pierwsza jednak zareagowała sama Komisja Europejska, której rzeczniczka Paula Pinho podkreśliła, że Unia "w żaden sposób nie wiąże możliwości ponownego otwarcia na rosyjski gaz z rozmowami pokojowymi w Ukrainie".

- To absurdalny pomysł - zaznacza dr Kardaś. - Putin na pewno się ucieszył. To podejście, które od zawsze proponuje Kreml: pakietowość. Jedne ustalania militarne, polityczne, ekonomiczne i energetyczne w jednym kompleksowym porozumieniu - to spełnienie największego marzenia Putina - dodaje.

Kadri Elias-Hindoalla, dyrektor generalna estońskiego departamentu sankcji i towarów strategicznych, w rozmowie z CNBC jednoznacznie stwierdziła, że "powrót (do sprowadzania do UE błękitnego paliwa gazociągami z Rosji - przyp. red.) nie jest w żaden sposób dobrym rozwiązaniem". - Widzieliśmy w historii, że Rosja używała energii jako broni. Rosja wielokrotnie to demonstrowała - wyjaśniła.

W słowach nie przebiera też litewski minister energii Gabrielius Landsbergis, "Pokój osiągnięty poprzez uzależnienie od rosyjskiego gazu jest bez wątpienia jednym z najgorszych pomysłów w historii świata, a sugestia przywrócenia tej katastrofalnej polityki jest niczym innym, jak pluciem na groby jej niewinnych ofiar" - napisał na platformie X.

Europa zamyka drogi

W marcu unijny komisarz ds. energii Dan Jorgensen ma przedstawić plan osiągnięcia założonego jeszcze w 2022 roku celu stopniowego wycofywania się Europy z kupowania rosyjskiego gazu. Całkowita rezygnacja, zarówno z dostaw gazociągami, jak i z gazu skroplonego transportowanego na statkach, miałaby nastąpić w 2027 roku.

W ciągu ostatnich dwóch i pół roku Unia Europejska dość mocno ograniczyła import gazu z Rosji. W 2021 roku surowiec z tego kraju stanowił 45 proc. całego importu gazu do UE, a na początku 2024 roku ten odsetek spadł do 18 proc. - wynika z raportu o stanie energetycznym UE autorstwa Komisji Europejskiej, opublikowanego w połowie ubiegłego roku. Na kolejny poczekamy jeszcze kilka miesięcy, ale z nieoficjalnych, wstępnych szacunków Europejskiej Agencji Energetyki, do których dotarliśmy, wynika, że w ciągu ostatniego roku ten odsetek wzrósł do 22 proc. Głównie za sprawą zakupów LNG, bo kolejne gazociągi z Rosji są wyłączane.

Ponieważ Ukraina nie przedłużyła umowy o tranzycie rosyjskiego gazu przez swoje terytorium na Słowację i dalej do UE, od początku 2025 toku rosyjski gaz trafia do Unii tylko jednym rurociągiem z południa - poprzez TurkStream z punktem wejścia Strandża 2 na terytorium Bułgarii. To tamtędy do Unii trafia 37 proc. gazu pochodzenia rosyjskiego - czytamy w raporcie analityków PIE. Przypomnijmy, że od maja 2022 roku rosyjski gaz nie płynie przez uszkodzony Nord Stream. Wraz z wygaśnięciem 31 grudnia 2022 r. tzw. kontraktu jamalskiego - wieloletniej umowy na gaz z Gazpromem - rosyjskie paliwo nie trafia do UE przez Polskę.

Od 20 grudnia 2024 roku w UE obowiązuje też embargo na import rosyjskiego LPG. Z kolei od 2025 r. wprowadzony został całkowity zakaz reeksportu rosyjskiego skroplonego gazu ziemnego LNG z UE do krajów trzecich, a były to do tej pory głównie Chiny, Indie i Turcja. Od lutego masowce wypełnione rosyjskim gazem nie mogą zaś korzystać z terminali LNG w unijnych portach.

Skąd więc teoretycznie miałyby pochodzić rurociągowe dostawy z Rosji, o których napisał "Financial Times"? Hipotetycznie mogłyby wciąż płynąć przez Ukrainę, gdyby Kijów dał się przekonać do ponownego odkręcenia kurków. Mógłby też trafiać większymi dostawami przez Turcję z południa. Ostatnim podnoszonym wariantem byłby Nord Stream 1, ale najpierw trzeba by go naprawić. Teoretyczny transport przez Jamał wydaje najmniej prawdopodobny ze względu na polityczne interesy Polski.

Czynnik Trumpa

- Całość pomysłu powrotu do rurociągowych dostaw z Rosji przy okazji zawarcia porozumienia między Rosją a Ukrainą wydaje się abstrakcyjna, mimo że byłyby do tego techniczne możliwości - stwierdza dr Kardaś. - Jednak to nie tylko nie byłoby w interesie Europy, ale również Stanów Zjednoczonych - dodaje.

Paradoksalnie ratuje nas pragmatyzm Trumpa. Nawet jeśli podejrzewa się go o prywatne sympatie wobec Putina i bierze pod uwagę jego nieprzewidywalność, to nie sądzę, aby poparł jakiekolwiek porozumienia pozwalające Rosji odzyskać rynek gazu w Europie - tłumaczy analityk.

Jak pisaliśmy w money.pl, Unia Europejska, redukując dostawy rosyjskiego gazu, znacznie zwiększyła import LNG z USA, czyniąc Amerykę jednym z głównych dostawców LNG do UE. Dodatkowo szefowa KE Ursula von der Leyen miała już rozmawiać z Trumpem o zastąpieniu pozostałego rosyjskiego gazu skroplonego gazem amerykańskim.

Trump nie ma żadnego interesu w tym, by Europa wróciła do tańszych dostaw rurociągowych ze Wschodu. Wręcz przeciwnie.

Po rewolucji łupkowej USA stały się poważnym graczem na rynku LNG. W 2024 roku eksport tego surowca z USA sięgnął 88,3 mln ton, a rok wcześniej - 84,5 mln ton. Trump zamierza jeszcze zwiększyć produkcję, ugruntowując pozycję jego kraju jako największego eksportera LNG.

Europa oczywiście potrzebuje taniego gazu. Na początku lutego ceny błękitnego paliwa na europejskich rynkach sięgnęły poziomów niewidzianych od października 2023 roku, a zapasy w magazynach topnieją. KE liczy, że uda się wynegocjować dobrą cenę na amerykański surowiec.

Jak podkreśla dr Kardaś, argument, że Rosja może zaoferować najkorzystniejszą cenę, powoli traci siłę. - Rynek się zmienia. Prognozy Międzynarodowej Agencji Energetycznej są takie, że wraz z uruchamianiem nowych terminali LNG w USA, dostępność skroplonego gazu będzie duża, a to przełoży się na ceny. Ta prognoza jest uzasadniona. Mając terminale importowe i spore rezerwy w ich wykorzystaniu Europa przestaje być zależna od jednego dostawcy - ocenia.

Przemysław Ciszak, dziennikarz money.pl

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl