Alternatywa dla Niemiec (AfD) wprowadzi do Bundestagu 152 posłów dzięki rekordowemu poparciu, który sięgnął w ostatnich wyborach 20,8 proc. To drugi wynik za blokiem CDU/CSU (28,6 proc.), którego lider Friedrich Merz zostanie kanclerzem. Taka zmiana w niemieckiej polityce - z AfD na czele opozycji - może być wodą na młyn dla prorosyjskich środowisk u naszych zachodnich sąsiadów.
Zwłaszcza po powrocie Donalda Trumpa do Białego Domu. Prezydent USA nie ukrywa, że wstrzymanie wojny w Ukrainie to szansa na biznesowy reset z Moskwą. Rosjanie wydają się na to liczyć. Szef Rosyjskiego Funduszu Inwestycji Bezpośrednich Kiriłł Dmitrijew zapewnił, że Rosja jest gotowa do współpracy z USA, a nawet poszedł dalej. Stwierdził, że partnerstwo między krajami może mieć kluczowe znaczenie dla globalnej stabilności gospodarczej.
- Pojawiła się istotna siła, która zatrzęsła niemieckim rynkiem. AfD będzie sugerować powrót niemieckich firm do Rosji. Partia będzie stosować prorosyjską retorykę, a z gospodarczego punktu widzenia w Niemczech istnieją ważne grupy nacisku dążące do rewitalizacji wzajemnych więzi niemiecko-rosyjskich. To byłoby niebezpieczne z punktu widzenia nie tylko interesów Unii Europejskiej jako spoistej struktury integracyjnej, ale również z perspektywy Polski, gdyż nasza gospodarka jest zależna od niemieckiej - uważa prof. Wawrzyniec Konarski, rektor Akademii Finansów i Biznesu Vistula.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
"Część firm tylko czeka na powrót do Rosji"
Lider AfD Tino Chrupalla mówił w rozmowie z Interią po wyborach parlamentarnych w Niemczech, że druga partia w kraju powinna mieć wpływ na kierunek polityki zagranicznej Niemiec.
- Kampania wyborcza pokazała, że jesteśmy gotowi rozmawiać zarówno ze Wschodem, jak i Zachodem. Mamy dobre stosunki z Polską, Czechami, oczywiście także z Rosją, ale także z Ameryką, Węgrami i Słowacją - stwierdził Chrupalla.
- Życie gospodarcze i polityczne w Niemczech jest silnie ze sobą związane. Pamiętajmy jednak, że AfD nigdy nie reprezentowała wielkiego biznesu, czego nie można powiedzieć o klasycznych partiach jak CDU i SPD. Niemniej oczywiste jest, że część firm tylko czeka na powrót do Rosji. Organizacja Ost Ausschuss der Deutschen Wirtschaft, zrzeszająca firmy na rynkach wschodnich do 2022 r., była wybitnie rosyjskocentryczna. Obecnie odcina się od przeszłości, ale to anomalia spowodowana wojną. Istnieje ryzyko, że wrócą do korzeni - uważa dr Piotr Andrzejewski z Instytutu Zachodniego.
Na wschodzie kraju to AfD wygrała wybory. Zdaniem Andrzejewskiego największa partia opozycyjna "może pełnić rolę pasa transmisyjnego z Moskwą, bo współpraca z Rosją będzie - ich zdaniem - w niemieckim interesie".
Ale jedno jest raczej pewne: zadania nie będzie jej ułatwiać lider CDU Friedrich Merz, który ma zostać nowym kanclerzem. - Jesteśmy pod ogromną presją z dwóch stron (Rosji i USA), więc moim głównym celem jest budowanie jedności w Europie - mówił w lutym. Podczas telewizyjnej debaty przedwyborczej powiedział: - Putin marzy o "Wielkiej Rosji", do której należały kiedyś kraje bałtyckie i część Polski".
Zarzucił liderce AfD, że ta nie chce publicznie przyznać, że to Rosja bez żadnego uzasadnienia rozpoczęła wojnę.
Choć zdarzyłaby się też bardziej koncyliacyjna wypowiedź. Podczas kampanii wyborczej stwierdził, że "Rosja jest historycznie i kulturowo państwem europejskim" i "pewnego dnia trzeba będzie podjąć poważną próbę ponownego nawiązania z nią dobrych stosunków".
Więcej rosyjskich surowców
Zdaniem dr. Piotr Andrzejewskiego należy jednak oczekiwać, że Berlin zacznie na większą skalę kupować węglowodory z Rosji.
To nie będą zakupy odpowiadające 55 proc. wszystkich węglowodorów jak przed wojną, ale można założyć skalę 15-20 proc. Ponadto nie jest uszkodzona jedna z nitek Nord Stream, możliwy jest również przesył gazu przez Polskę. Niemiecki przemysł energochłonny i chemiczny liczą na tanią energię. A to może dać Władimir Putin - ocenia dr Andrzejewski.
Według raportu niemieckiej organizacji ekologicznej Deutsche Umwelthilfe, Niemcy odgrywają kluczową rolę w imporcie skroplonego gazu ziemnego LNG z Rosji do UE. Tygodnik "Spiegel" informował, że LNG trafia do Niemiec za pośrednictwem byłej spółki zależnej Gazpromu - Sefe. Najpierw transportowany jest do Francji, a stamtąd - do Niemiec.
Należy dodać, że import LNG z Rosji do UE nie jest zabroniony.
Trudno w to uwierzyć, ale Niemcy przed wojną nie miały żadnego portu LNG, nawet Polska miała jeden. Teraz Niemcy mają pięć terminali - dwa stałe i trzy jednostki pływające - z perspektywami na siedem - wskazuje dr Andrzejewski.
Surowce, a zwłaszcza gaz, to kluczowy temat dla Niemiec. "Financial Times" informował w weekend, że przyjaciel Władimira Putina i były szpieg Matthias Warnig pracuje nad wznowieniem działania rosyjskiego gazociągu Nord Stream 2 przy wsparciu amerykańskich inwestorów. Ważni przedstawiciele władz USA wiedzą o tej inicjatywie i postrzegają ją jako część odbudowy stosunków z Moskwą - podał dziennik.
Warnig to były oficer Stasi w czasach NRD, do 2023 r. kierował spółką NordStream 2 AG. Według ustaleń "FT" jego plan zakłada dotarcie do zespołu Trumpa za pośrednictwem amerykańskich biznesmenów. W ostatnich tygodniach o planie dowiedzieli się wysokiej rangi przedstawiciele UE. Liderzy kilku krajów Wspólnoty są zaniepokojeni i rozmawiali o tej sprawie - podał dziennik.
Odwilż z Rosją. Są sygnały spoza Niemiec
Wiejący z Zachodu na Wschód wiatr zmian wyczuł m.in. prezes Renault Luca de Meo.
Przypomnijmy, że Renault zawiesiło działalność w fabryce pod Moskwą w marcu 2022 r., tuż po rozpoczęciu inwazji na Ukrainę. Dwa miesiące później sprzedało swoje udziały za 1 rubla z sześcioletnią opcją odkupu. Rosyjskie aktywa koncernu stały się własnością państwa. Była to pierwsza tak duża nacjonalizacja zachodniej firmy w Rosji. Zdecydowano, że obsługę serwisową samochodów Renault będzie realizować państwowy koncern AvtoVAZ.
Szef Renault ocenił niedawno, że odkupienie AvtoVAZ-u przez francuski koncern "jest opcją". Jak informował "The Moscow Times", AvtoVAZ odpowiedział, że kosztowałoby to Renault prawie 1,3 mld dol., gdyż rosyjski producent miał w latach 2023-2024 zainwestować blisko 780 mln dol. Natomiast mer Moskwy Siergiej Sobianin odrzucił pomysł powrotu Renault do Rosji.
Czy niemieckie koncerny też przychylniej spojrzą na Rosję po zakończeniu wojny? Piotr Andrzejewski nie wierzy w szybki powrót np. Volkswagena do Rosji.
Zamknęli w Rosji wielką linię produkcyjną i odbudowa jej w krótkim okresie może być nieopłacalna. Z pewnością na ekspansję liczy koncern handlowy Metro, który nawet Rosji nie opuścił, jedynie ograniczył swoją działalność. Trzeba jednak podkreślić, że rosyjski rynek nie będzie atrakcyjny dla wielu podmiotów. Gospodarka zmaga się z kryzysem, który też potrwa i dlatego większość firm nie przebiera nogami na myśl o powrocie tam - komentuje.
- Moskwa potrafi konfiskować samoloty, więc jak im zaufać? Wiele wody upłynie w Renie, zanim ktoś poważny będzie chciał tam wejść. Nie mówiąc już o tym, że najpierw musiałoby dojść do zakończenia wojny - dodaje ekspert.
"Trump prawdziwym problemem Niemiec"
Nasz rozmówca uważa, że to nie Rosja, a działania Donalda Trumpa są zagrożeniem dla kulejącej niemieckiej gospodarki. Prezydent USA zapowiedział, że nałoży cła w wysokości 25 proc. na towary importowane z Unii Europejskiej. Mają dotyczyć m.in. samochodów.
Trump jest prawdziwym problemem Niemiec. Korupcja polityczna na szczeblu landowym i federalnym zbudowała sieć powiązań z Kremlem, ale wymiana handlowa z Rosją jest znacznie niższa niż z USA - zwraca uwagę ekspert Instytutu Zachodniego.
W 2024 r. USA były największym partnerem handlowym Niemiec, wyprzedzając Chiny. Jak podawało dw.com, niemiecki eksport i import z USA wzrósł w 2024 roku do około 255 mld euro - o 8 mld euro więcej niż w handlu z Chinami.
Nałożenie 25-proc. ceł na produkty z Europy bardzo mocno dotkną niemiecką motoryzację. To może zmusić niemieckie firmy do przenosin do USA zamiast otwierania nowych linii produkcyjnych w Bawarii. O to właśnie chodzi Trumpowi. Macron mówił, że jest to próba zarżnięcia europejskiego przemysłu. Nieprzypadkowo gospodarka była obok migracji najważniejszym tematem kampanii wyborczej - podkreśla dr Andrzejewski.
Dlatego przed nowym kanclerzem Friedrichem Merzem bardzo trudne zadanie. Swiss Economic Policy Institute szacuje, że niemiecka gospodarka wzrośnie w tym roku zaledwie 0,4 proc. To plasuje ją na ostatnim miejscu wśród państw uprzemysłowionych.
- Im dłużej potrwa stagnacja, tym bardziej będzie rosnąć frustracja społeczna, a razem z nią pojawią się tarcia w przyszłej koalicji. Stagnacja uderza Niemców po kieszeniach i zwiększa znaczenie AfD. Skrajna prawica tym bardziej będzie zwracać uwagę na te problemy, które, ich zdaniem, mogłaby częściowo rozwiązać współpraca z Rosją. I koło się zamyka - podsumowuje prof. Wawrzyniec Konarski z Akademii Vistula.
Piotr Bera, dziennikarz money.pl