- Niemcy do tej pory wydały nieco ponad 7 mld euro na pomoc wojskową Ukrainie, mają w planach wydać 10 mld euro w kolejnych latach. Niemiecki rząd ma możliwość zaciągnięcia zobowiązań kredytowych na taką kwotę - powiedziała Gotkowska.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Instytut Gospodarki Światowej w Kilonii podaje, że Niemcy zajmują 2 miejsce po USA w rankingu pomocy dla Ukrainy. Instytut sumuje zarówno przekazaną jak i planowaną pomoc wojskową, co daje ponad 17 mld euro łącznie i daje fałszywy obraz niemieckiego wsparcia. To spowodowało, że Niemcy w rankingu zajmują tak wysoką pozycję.
- Biorąc pod uwagę kwotę 7 mld euro, jest to na poziomie pomocy militarnej udzielonej Ukrainie przez Wielką Brytanię, ale za to dwa razy więcej, niż ta przekazana przez Francuzów - zauważyła ekspertka.
Zwróciła też uwagę na wskaźnik PKB. - Niemcy już nie będą znajdować się w czołówce rankingu, a przodować będą państwa bałtyckie i nordyckie oraz Polska - dodała.
Na pytanie, dlaczego Niemcy nadal nie przekazały pocisków Taurus Ukrainie, Gotkowska powiedziała, że jest kilka powodów. Wskazała, że głównym jest sprzeciw Scholza.
- Kanclerz uwzględnia stanowisko silnego skrzydła SPD, które opowiada się za rozmowami pokojowymi z Rosją i nie chce dostarczać broni Ukrainie, która pozwoliłaby jej na zdobycie przewagi militarnej. Frakcja ta uważa, że taki krok zaostrzyłby konflikt, a nie doprowadził do jego rozwiązania - wyjaśniła.
Kolejny powód to zbliżające się landowe wybory w Niemczech. W Niemczech Wschodnich obecnie zyskują partie skrajnie lewicowe (Sojusz Sahry Wagenknecht) oraz skrajnie prawicowe (AFD). Obie są prorosyjskie i sprzeciwią się niemieckiej pomocy dla Ukrainy. - Wydaje mi się, że stanowisko kanclerza w kwestii Taurusów wiąże się z chęcią wzmocnienia SPD, albo przynajmniej utrzymania pozycji SPD przed wyborami w landach wschodnich, które odbędą się we wrześniu tego roku - zaznaczyła Gotkowska.
NATO się dozbraja. Niemcy zgłaszają rekordową kwotę
Kanclerz Niemiec obawia się też eskalacji wojny, czyli rozszerzenia wojny na NATO.
- Przez 2 lata Scholz był bardzo ostrożny jeśli chodzi o przekazywanie kolejnych systemów uzbrojenia na rzecz Kijowa. Dyskutowaliśmy w styczniu 2023 r. o wysyłaniu czołgów, następnie samolotów, teraz mamy rozmowy dotyczące rakiet dalekiego zasięgu Taurus - powiedziała wicedyrektor.
Dodała, że pociski Taurus mają o większy zasięg, niż brytyjskie Storm Shadow lub francuskie pociski SCALP. Mogą być wykorzystane na terytorium Rosji lub do ataku na most krymski.
Scholz obawia się, że gdyby doszło do ataków rakietami Taurus na terytorium Rosji, mogłaby ona zwiększyć działania skierowane przeciwko Niemcom - oceniła wicedyrektor.
2 proc. PKB na obronność. Niemcom się uda?
Pytana o wezwanie ambasadora Niemiec do rosyjskiego MSZ Gotkowska odpowiedziała, że było to związane z opublikowaniem podsłuchanej rozmowy oficerów Bundeswehry i wywarciem presji na Berlin, by faktycznie nie przekazał Ukrainie pocisków Taurus.
- Oficerowie mówili jednak, że Bundeswehra nie musi brać udziału w namierzeniu celów i obsłudze pocisków na Ukrainie. Obnażyło to oficjalną narrację kanclerza, który twierdzi, że byłoby to konieczne i doprowadziłoby do włączenia Niemiec w tę wojnę - zaznaczyła.
Na pytanie o stan Bundeswehry i wydatki na uzbrojenie wicedyrektor zauważyła, że Niemcy najprawdopodobniej osiągną 2 proc. PKB na obronność w tym roku. Składa się na to 50 mld euro z regularnego budżetu obronnego i około 20 mld euro z funduszu modernizacyjnego Bundeswehry. Ma ona ogromne potrzeby modernizacyjne i dzięki temu Funduszowi, który został przyjęty po inwazji Rosji na Ukrainę, ma większe możliwości na unowocześnienie swojego sprzętu wojskowego.
Według niemieckich analityków i Federalnego Ministerstwa Obrony Bundeswehra potrzebuje jednak dodatkowych środków, by wywiązać się ze swoich obowiązków w ramach NATO. 2 proc. - PKB może być niewystarczające, a poza tym nie wiadomo jak długo Niemcy będą w stanie utrzymać ten poziom. Jeżeli środki z funduszu się skończą, to część PKB na obronność spadnie do poziomu 1,5 proc. Nie ma obecnie długofalowych planów zwiększenia budżetu MON - podkreśla Gotkowska.
"NATO spełnia swoją funkcję"
Wicedyrektor OSW poproszona o ocenę obecnego stanu NATO powiedziała, że Sojusz od 2014 podlega reformom, które mają na celu wzmocnienie obrony i odstraszenia (Rosji). Ten proces postępuje od aneksji Krymu, a w 2022 r. znacznie przyspieszył. W zeszłym roku zostały uzgodnione regionalne plany obronne oraz reforma sił i dowodzenia w NATO. Są to bardzo ważne procesy, które wymagają implementacji.
- NATO idzie w dobrym kierunku, z mocnym wsparciem sił amerykańskich w Europie. Na wschodniej flance Sojuszu znajduje się blisko 10 tys., a włączając w to Rumunię - do 15 tys. amerykańskich żołnierzy. Dodatkowo mamy wsparcie innych sojuszników. W tej chwili NATO wypełnia swoją funkcję. Rosja spójnego NATO z silną obecnością USA, nie jest w stanie w tej chwili zaatakować - podsumowała. - Jednak przyszłość europejskiego bezpieczeństwa, w szczególności po wyborach prezydenckich w USA, jest już bardziej niepewna - dodała.