- Bogaci emeryci nie powinni dostawać trzynastki, a bogate rodziny nie muszą brać 500+. Stąd część pieniędzy mogłaby pójść na podwyżki dla nauczycieli - radzi rządowi Kornel Morawiecki, poseł i ojciec premiera Mateusza Morawieckiego.
To jednak zdecydowanie za mało. Pomysł Kornela Morawieckiego to nie więcej niż 1 mld zł oszczędności - wynika z szacunków money.pl. I to w optymistycznym wariancie. Dla nauczycieli byłoby to tylko po 117 zł miesięcznie więcej. To strajku nie powstrzyma.
Postulaty nauczycieli
Jak wynika z analizy money.pl, PiS mógłby zadowolić i rodziców, i nauczycieli, i seniorów, gdyby wrócił do jednego ze swoich poprzednich pomysłów.
Jeszcze nie tak dawno środowisko Prawa i Sprawiedliwości proponowało jednorazowe 500+ dla seniorów. 500 zł ostatecznie urosło jednak do 1,1 tys. zł. W efekcie wydatki z budżetu poszybowały dwukrotnie w górę. Tymczasem gdyby PiS wrócił do koncepcji 500+ dla emerytów, nie byłoby strajku, ani paraliżu w polskiej edukacji. Nauczyciele mieliby za to na koncie o 600 zł więcej. I to co miesiąc, od 1 maja.
By nauczycielom dosypać po 1000 zł co miesiąc, PiS musiałby wyrzucić do kosza jeszcze jeden swój pomysł. Polacy musieliby zapomnieć o obniżce PIT z 18 do 17 proc. Według szacunków analityków Santander Banku ten projekt jest wart dodatkowe 5 mld zł.
Na spełnienie postulatów nauczycieli - 1,1 tys. zł brutto podwyżki dla 701 tys. pedagorów - PiS potrzebuje w skali roku ok. 9 mld zł. Miesięcznie to 771 mln zł. Ostatecznie do budżetu państwa wróciłaby część z tych środków. Netto PiS musiałby wyłożyć około 7 mld zł. Reszta - 2 mld zł różnicy - wróciłaby w formie podatków i składek na ubezpieczenie zdrowotne i społeczne.
Kornel Morawiecki nie policzył
Propozycja Kornela Morawieckiego nie poprawi sytuacji budżetowej. Oszczędności będą niewielkie. Rozbudowany system weryfikacji dochodu stworzy za to dodatkowe koszty administracyjne. Nie rozwiąże głównego problemu: braku pieniędzy w budżecie.
Gdyby pozbawić dodatkowej emerytury seniorów mających co miesiąc ponad 3,6 tys. zł brutto, budżet zaoszczędziłby zaledwie 630 mln zł. Gdyby uznać, że "bogaci seniorzy" to ci ze świadczeniem na poziomie 3 tys. zł brutto, to oszczędności urosłyby tylko do miliarda złotych. A to wciąż siedem razy za mało. Jednocześnie trudno uznać seniorów ze świadczeniem 3 tys. zł za bogaczy. Na rękę mają przecież 2,4 tys. zł.
I pomysł ograniczenia 500+ dla najbogatszych rodzin nie przyniósłby kroci. Bartosz Marczuk, były wiceminister finansów, wyliczał, że ustalenie progu dochodowego na poziomie 5 tys. zł na osobę w rodzinie (przy 4 osobach, czyli 2 dorosłych zarabiających po 10 tys. zł) dałoby oszczędność zaledwie 80 mln zł w ciągu roku. Z blisko 3 mln rodzin z programu nie skorzystałoby zaledwie 11 tys. osób.
Dlaczego oszczędności byłyby tak niskie? Lawinowo urosłyby koszty prowadzenia programu 500+. Wszystkie rodziny musiałyby we wnioskach informować o dochodzie, urzędnicy musieliby go weryfikować.