Coraz wyższe ceny. Z czego rezygnują Polacy?
Analizując raport "Konsument w kryzysie" (w całości dostępny tutaj - przyp. red.) przygotowany przez Instytut Badań Zmian Społecznych dowiadujemy się, że aż blisko połowa respondentów najbardziej skłonna jest do rezygnacji z wyjść do restauracji i barów. 32 proc. badanych jest gotowa zrezygnować z szeroko rozumianej rozrywki. Taki sam odsetek badanych w związku z rosnącymi cenami może się obejść bez kultury. Najmniej badanych (12 proc.) będzie rezygnować z najpotrzebniejszych rzeczy, czyli artykułów spożywczych oraz energii (13 proc.).
Co ciekawe, aż 28 proc. respondentów deklarowało w badaniu, że nie zamierza niczego zmieniać w związku z rosnącymi kosztami życia. W większym stopniu byli to mężczyźni (1/3 badanych), wśród kobiet zdanie to podziela co piąta badana. Największy odsetek deklaracji o braku planowanych zmian w związku z kosztami życia (36 proc.) pojawił się w grupie 70 plus.
Wyborcy PiS nie boją się inflacji?
Badanie pokazuje też, czy to, z czego chcemy rezygnować, przekłada się na sympatie polityczne. I tak to wyborcy PiS najczęściej wskazywali, że w świetle inflacji nie zamierzają niczego zmieniać (41 proc.). Na artykułach spożywczych najmocniej zamierzają oszczędzać zwolennicy Lewicy - co czwarty z nich. Wyjścia do restauracji najmocniej ukrócą głosujący na ugrupowania: Polska 2050 (59 proc.) i PSL (57 proc.).
Profesor Robert Alberski, politolog z Uniwersytetu Wrocławskiego komentując dla money.pl wyniki badania tłumaczy, dlaczego zwolennicy PiS wydają się być grupą najmniej skłonną do oszczędności.
- Wynika to z tego, że znaczna ich część jest przekonana, że sytuacja gospodarcza jest pod kontrolą, władza panuje nad sytuacją i nie ma powodu do dramatycznych decyzji. Być może ta grupa respondentów liczy na jakieś kolejne transfery socjalne lub działania osłonowe ze strony rządu - dodaje prof. Alberski.
Badanie wskazuje także, że nie tylko sympatie polityczne, ale też - oczywiście - dochody mają wpływ na to, z czego zamierzamy rezygnować.
Co piąta osoba z dochodem do 1500 zł zamierza szukać oszczędności w kwestii energii. 26 proc. zarabiających między 3500-4500 zł nie zamierza niczego zmieniać w świetle inflacji. Z wyjść do restauracji jest gotowych zrezygnować 47 proc. zarabiających między 2500-3500 zł.
- Narastająca inflacja i idący za nią kryzys gospodarczy dotyka coraz bardziej kieszeni wszystkich Polaków, co sprawia, że konsumenci są dużo bardziej uważni, przede wszystkim na ceny kupowanych produktów. Kiedyś klienci brali produkty z półek bez zastanowienia, ale ten dobry dla wszystkich etap się właśnie zakończył. Obecnie Polacy zaczynają rozważać, czy na pewno tych produktów potrzebują, a przede wszystkim gdzie mogą znaleźć najkorzystniejsze ceny. To sprawia, że konsument będący w trudniejszej sytuacji finansowej jest klientem bardziej wymagającym, zastanawiającym się nad każdą wydaną złotówką kilka razy - komentuje Łukasz Pawłowski, prezes Ogólnopolskiej Grupy Badawczej.
Jak zmieniły się zwyczaje zakupowe Polaków
Prawie 50 proc. badanych deklaruje, że stara się kupować tylko to, co jest im niezbędne. Co piąty respondent wskazał, że robi zakupy tylko w tych sklepach, gdzie ceny są najniższe. Na rezygnację z zakupu niektórych produktów decyduje się 1 na 3 badanych.
Co trzecia kobieta decyduje się także na tańsze odpowiedniki produktów, a co piąta szuka promocji w sieci. Przedstawiciele najstarszej grupy Polaków (70 plus) starają się kupować wyłącznie niezbędne produkty. Nie tylko seniorzy, ale także mieszkańcy miast do 20 tys. mieszkańców starają się kupować tylko najważniejsze produkty. 65 proc. osób bez dochodów częściej szuka promocji i obniżek cen. 1/3 zarabiających między 3500-4500 zł rezygnuje tylko z niektórych zakupów. Co drugi z badanych wśród najbogatszych robi zakupy w ten sam sposób.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Na kwestie wieku i miejsca zamieszkania uwagę zwraca również prof. Alberski. - Najbardziej skłonne do oszczędności są grupy skrajne - najmłodsza i najstarsza, chociaż chcą oszczędzać na bardzo różnych rzeczach. Wydaje mi się, że najmłodsi i najstarsi czują się najbardziej zagrożeni, uważają się za słabych ekonomicznie i raczej spodziewają się pogorszenia swojej sytuacji - przekonuje politolog.
- Mieszkańcy wsi, mający relatywnie słabszy dostęp do rozrywek, kultury itp., łatwiej z tego rezygnują niż wyborcy "miejscy" - dodaje ekspert.
W dobie kryzysu te oferty sklepów zachęcają
Ponad połowa respondentów najbardziej daje się przekonać do zakupów obniżkami cen. Co trzeci badany decyduje się na zakup w związku z rabatem na dwa lub trzy produkty. 1/4 respondentów deklaruje, że zachętą do zakupów są dla nich kody rabatowe oferowane przez sklepy.
Preferencje zakupowe różnią się także, jeżeli chodzi o płeć. Kobiety chętniej dadzą się przekonać darmową dostawą (31 proc.), która u panów przegrywa z większą liczbą produktów za tę samą cenę. Co piąty mężczyzna wskazał, że do zakupów zachęcają go kody rabatowe.
Darmowa dostawa zachęca także najmłodszą grupę konsumentów. Starsze osoby bardziej przekonuje obniżka ceny. 25 proc. badanych 40-latków deklaruje, że docenia programy lojalnościowe.
Wyborcy PiS stają się najbardziej skłonni do zakupów w świetle obniżki cen (54 proc.). Co czwarty głosujący na Koalicję Obywatelską zdecyduje się na zakup, kiedy otrzyma więcej produktów za tę samą cenę. Z kolei 43 proc. głosujących na Lewicę do zakupów zachęca darmowa lub tańsza dostawa zamówienia.
Drogi chleb coraz droższy. "To być albo nie być"
Konsumenci mówią "nie" ukrytym podwyżkom
Prawie 60 proc. badanych przez Instytut Badań Zmian Społecznych nie jest w stanie zaakceptować żadnych ukrytych podwyżek cen. Co piąty respondent zgodzi się na zobowiązanie do stałych zakupów z gwarancją ceny. Na otrzymanie mniej towaru za tę samą cenę zgodzi się zaś tylko 10 proc. badanych.
Niemal co czwarta kobieta jest w stanie przyjąć dłuższy czas oczekiwania na produkt, przy zachowaniu jego ceny. Tylko 1,33 proc. badanych mężczyzn zgodziłoby się na gorszą jakość produktu, jeżeli oznaczałoby to utrzymanie jego ceny.
Grupą, która najszerzej nie akceptuje żadnych ukrytych podwyżek, są mieszkańcy miast od 100 do 500 tys. mieszkańców (67 proc.). 1 na 3 mieszkańców miast powyżej 500 tys. mieszkańców akceptuje dłuższy czas oczekiwania przy tej samej cenie produktu.
Co ważne, blisko połowa respondentów nie korzysta z żadnych subskrypcji, z których mogłaby zrezygnować. Co 10 badany zrezygnuje z posiadanego dostępu do serwisów filmowych. 1 na 3 respondentów nie zrezygnuje zaś z żadnej posiadanej subskrypcji w związku z kryzysem.
Metodologia badania
Badanie zostało przeprowadzone od 12 do 17 sierpnia 2022 roku. Wzięła w nim udział reprezentatywna grupa 800 pełnoletnich mieszkańców Polski. Pytania były zadawane przez ankietera telefonicznie. Raport "Konsument w kryzysie" dostępny jest tutaj.
Malwina Gadawa, dziennikarka Money.pl