Warszawski korespondent brytyjskiego tygodnika podaje jako przykład sieć piekarni Putka. Zespół produkcyjny rodzinnej firmy to obecnie 500 osób, z czego połowa to m.in. pracownicy z Senegalu, Indii i Kolumbii. Potrzeby są jednak znacznie większe, jak mówi jej dyrektor generalny.
Grzegorz Putka mówi na łamach "Financial Times", że firma mogłaby sprzedawać więcej, gdyby tylko "mogła zatrudniać więcej obcokrajowców". Sieć od tego lata prowadzi lekcje języka angielskiego dla swoich pracowników. Jej szef zaznacza, iż cudzoziemcy dobrze się integrują.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
"Liderzy biznesu i analitycy ostrzegają, że niedawny zwrot premiera Donalda Tuska w sprawie migracji, choć jest częścią zaostrzenia stanowiska Unii Europejskiej w tej sprawie, może uderzyć w firmy, które potrzebują migrującej siły roboczej, aby zrównoważyć starzejącą się siłę roboczą w Polsce" - wskazuje "FT".
Tygodnik zauważa, że "polski rynek pracy jest najbardziej napięty od 1990 r., kiedy to kraj rozpoczął transformację z komunizmu". I dodaje, że stopa bezrobocia nad Wisłą wynosi 2,9 proc. i jest drugą najniższą w UE po Czechach.
10 razy więcej obcokrajowców niż 10 lat temu
Z przytaczanych danych Zakładu Ubezpieczeń Społecznych (ZUS) wynika, że w Polsce jest obecnie zarejestrowanych 1,16 mln pracowników zagranicznych, czyli 10 razy więcej niż dekadę temu. I to mimo tego, że w pierwszym półroczu 2024 r. wydano o ponad 30 proc. wiz mniej, niż w analogicznym okresie 2023 r., gdy rządziła Zjednoczona Prawica na czele z PiS.
"Financial Times" wskazuje, że niedawno rząd Tuska - popierany przez inne państwa członkowskie UE - ogłosił, że Polska zawiesza prawo do azylu dla migrantów, którzy przybywają przez Białoruś, która wykorzystuje nielegalną migrację jako element tzw. wojny hybrydowej.
Chodzi o to, że Mińsk i Moskwa obiecują przybyszom m.in. z Afryki i Bliskiego Wschodu łatwe przedostanie się do UE przez polską, a zarazem unijną granicę, na której są jednak powstrzymywani przez służby. Służy to np. generowaniu zdjęć, wykorzystywanych następnie w krajach Globalnego Południa, które reżim Władimira Putina stara się sobie zjednać. W ten sposób przedstawia się Zachód - delikatnie mówiąc - w negatywny sposób, co pozwala wzmocnić kreowanie pozytywnego wizerunku Rosji.
- Kontrolowanie migracji jest ważne w Wielkiej Brytanii, jest ważne w Niemczech, jest ważne w USA, więc dlaczego nie miałoby być ważne w Polsce? - pytał cytowany przez "FT" minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski.
Brakuje rąk do fizycznej pracy
Premier Donald Tusk, jak pisze brytyjski tygodnik, w ubiegłym miesiącu mówił w Sopocie, że Polska chce sprowadzać wyłącznie wykwalifikowanych pracowników, co jednocześnie ma zapewniać wzrost gospodarczy oraz nie zaburzać bezpieczeństwa wewnętrznego.
Brytyjski korespondent podaje jednak przykład, że szczególnie na brak rąk do pracy doskwiera w branży transportowej, gdzie Polska jest potentatem w Europie, jak i budowlanej.
Maciej Wroński, prezes Związku Pracodawców Transport i Logistyka, w rozmowie z "FT" zwraca uwagę, że rząd Donalda Tuska "wszystko utrudnił", jeśli chodzi o zatrudnianie obcokrajowców. Mówi nie tylko o kwestii wydawania nowych wiz, ale i przedłużania już zatrudnionym w Polsce.
Tygodnik wskazuje, że w obu sektorach siłę do niedawna stanowili Ukraińcy, ale jeśli chodzi o pracowników z tego kraju, to po wybuchu wojny w Ukrainie, zdecydowaną większość stanowią kobiety, a nie mężczyźni, z których wielu wróciło do ojczyzny.
Tymczasem, jak pisał analityk money.pl Grzegorz Siemionczyk, ludność Polski szybko się starzeje, a żeby utrzymać w równowadze rynek pracy i system emerytalny, liczba pracujących w Polsce cudzoziemców do 2033 roku musiałaby wzrosnąć o ponad 2,6 miliona. Tak wynika z symulacji ZUS, która znalazła się w nowym raporcie tej instytucji.