Trwa ładowanie...
Notowania
Przejdź na

Polski Instytut Ekonomiczny: odporność grupowa to ryzykowny pomysł

121
Podziel się:

Od półtora miesiąca niemal cała Europa znajduje się pod lockdownem, a straty ekonomiczne liczyć można już w setkach miliardów euro. Politycy, naukowcy i komentatorzy prześcigają się zatem w wymyślaniu nowych metod walki z pandemią. Metod, które pozwoliłyby w możliwie optymalny sposób pogodzić ze sobą przeciwstawne cele: ten zdrowotny i ten gospodarczy. Jednym z bardziej popularnych haseł będących obecnie w obiegu jest strategia wypracowania w społeczeństwie odporności grupowej.

Polski Instytut Ekonomiczny: odporność grupowa to ryzykowny pomysł
(pixabay.com)

Orędownicy tej strategii głoszą, że pozwoliłaby ona poradzić sobie z COVID-19 w kilka miesięcy i ocaliłaby świat przed wyniszczającym kryzysem ekonomicznym przy względnie niewielkim koszcie zdrowotnym. Na swoje tezy mają mocne podparcie w postaci symulacji epidemiologicznych.

I zdaje im się nie przeszkadzać fakt, że zazwyczaj te same symulacje dostarczają więcej argumentów przeciw strategii odporności grupowej niż za. Ani to, że tej strategii próbowano już w marcu w Wielkiej Brytanii i z powodu wielu problemów zrezygnowano już po kilkunastu dniach. Zrezygnowano nieprzypadkowo. Strategia walki z COVID-19 poprzez wypracowanie odporności grupowej jest po prostu niepraktyczna, bardzo ryzykowna i nie dająca pewności osiągnięcia założonego celu.

Odporność stadna – czym jest?

Zacznijmy od wyjaśnienia czym jest odporność grupowa. W skrócie, jest stan, w którym wystarczająco duża część populacji została zarażona, wyleczona i uodporniła się na kolejne zarażenie. Choroby zakaźne rozprzestrzeniają się przez kontakt międzyludzki. Zatem, jeśli osoby zarażające spotykają głównie osoby odporne to choroba traci możliwość rozprzestrzeniania się i samoczynnie zanika.

Zobacz także: Obejrzyj i dowiedz się, jak chronić się przed koronawirusem

Jaka część populacji musi być odporna, by osiągnąć odporność grupową? To już zależy od choroby. Dla każdej choroby zakaźnej wyznaczyć można próg odporności grupowej (HIT -z ang. herd immunity threshold).

Próg ten jest bezpośrednio powiązany ze współczynnikiem reprodukcji R-0, czyli ze wskaźnikiem, który określa, ile nowych osób zostanie zarażonych przez jednego chorego. Jak nie trudno się domyślić, im większe możliwości rozprzestrzeniania się choroby (im wyższe R-0) tym i próg musi być wyższy. Zależność między tymi wartościami można przybliżać następującym wzorem:

I tak najbardziej znane choroby zakaźne jak polio, świnka czy odra mają wysokie R-0 (5-10) i HIT na poziomie 80-90 proc. Grypa sezonowa ma R-0 w granicach 1,5-2,0 i HIT w okolicach 30-50 proc. Współczynnik reprodukcji dla koronawirusa jest trudny do oszacowania, jednak wstępne estymacje na danych Chińskich wskazywały na R-0 w okolicach 3. Podobną wartość obserwowano w Europie przed wprowadzeniem ograniczeń i środków zapobiegawczych.

Przy R-0=3 HIT dla COVID-19 można oszacować na 67 proc. (nie przez przypadek swego czasu Angela Merkel głosiła, że koronawirusem zarazi się 60-70 proc populacji). To bardzo duża liczba. Jeśli chcielibyśmy w Polsce osiągnąć odporność stadną, to chorobę przejść musiałoby ponad 25 mln osób. Dla porównania: wszystkich oficjalnie potwierdzonych przypadków zarażenia koronawirusem na świecie jest na chwilę obecną niewiele ponad 3,1 mln.

Jak osiągnąć odporność stadną?

COVID-19 jest relatywnie niegroźny, o ile jesteś młody i zdrowy. Sytuacja osób starszych jest dużo poważniejsza. O ile? Tego do końca nie wiadomo, gdyż np. wskaźniki umieralności są trudne do porównania między krajami. Jednak np. we Włoszech oficjalna śmiertelność dla osób w wieku 70+ to około 25 proc., podczas gdy wśród osób do 30. roku życia nie przekracza ona 0,1 proc.

Dlatego też większość orędowników wypracowania odporności grupowej w swoich strategiach zakłada, że powinna się ona opierać na masowym zarażaniu koronawirusem osób młodych i zdrowych, a osoby starsze i słabsze powinny być poddane ścisłej izolacji do momentu osiągnięcia progu odporności.

Jest to niewątpliwie najbardziej rozsądne podejście przy tej strategii, gdyż pozwala zminimalizować obciążenie systemu ochrony zdrowia oraz liczbę zgonów i powikłań. Wciąż jednak nie bierze pod uwagę wielu potencjalnych zagrożeń.

Odporność stadna – ryzyko i brak gwarancji sukcesu

Po pierwsze, biorąc pod uwagę brak szczepionki, żeby wyrobić odporność grupową w populacji ludzie musieliby po prostu zarazić się i przejść chorobę. Oprócz oczywistych negatywnych skutków takiego rozwiązania jak np. dodatkowe zgony (nawet śmiertelność rzędu 0,1 proc. to wciąż ponad 25 tys. zgonów przy wyżej wspomnianych 25 mln zarażonych) wiązałoby się ono z kilkoma dodatkowymi konsekwencjami.

Jedną z nich jest obciążenie systemu ochrony zdrowia. Jest to obciążenie dwupłaszczyznowe. Z jednej strony nawet osoby przechodzące COVID-19 relatywnie lekko musiałyby mieć kontakt z lekarzem, dostęp do recept, powinny być poddane testom, itp. Szpitale i przychodnie już teraz działają na mocno zwiększonych obrotach. Nierealnym wydaje się, by mogły zatroszczyć się o 25 mln chorych w przeciągu kilku miesięcy.

Z drugiej strony, omawiana strategia oznaczałaby również przyrost zarażeń wśród lekarzy, pielęgniarek, ratowników i diagnostów. Ciężko przewidzieć jaka część kadry medycznej mogłaby się zarazić i jakie ich brak mógłby spowodować konsekwencje jednak pewnym jest, że nawet jeśli udałoby się uniknąć katastrofy, to wiele potrzebujących osób mogłoby nie otrzymać niezbędnej pomocy.

Kolejną niepewną kwestią są ewentualne powikłania, które z pewnością pojawią się u części osób, które udało się wyleczyć. COVID-19 jest chorobą nową i na tę chwilę nie wiemy jakie i jak często występują po tej chorobie powikłania. Może okazać się, że koszt zdrowotny strategii budowania odporności grupowej będzie dużo większy niż zakładają nawet najbardziej pesymistyczne szacunki.

Wreszcie, cała strategia wypracowania odporności grupowej opiera się na fundamentalnym założeniu, że osoba, która przeszła COVID-19 staje się odporna na ponowne zarażenie. Takie założenie jest zgodne z tym co wiemy o większości innych, wirusowych chorobach zakaźnych, jednak jak podało WHO 24 kwietnia "obecnie nie ma dowodów na to, że osoby, które wyzdrowiały z COVID-19 i mają przeciwciała są chronione przed drugą infekcją".

Zapewne przez pewien czas po infekcji ludzie są w znacznym stopniu odporni, o czym świadczy obecność przeciwciał w organizmie, jednak póki co nic nie wiadomo o sile i czasie trwania tej odporności. Szczególnie problematyczne może to być jeśli okaże się, że koronawirus będzie mutował.

Przykładów krótkiego okresu odporności nie trzeba daleko szukać: na grypę sezonową możemy chorować co roku. Może zatem okazać się, że nawet jeśli strategia budowania odporności grupowej się powiedzie (kosztem tysięcy zachorowań i zgonów) to po pewnym czasie i tak wrócimy do punktu wyjścia.

Co zatem robić?

Nadal o COVID-19 wiemy stosunkowo niewiele. Bez dodatkowych badań i informacji, wszelkie decyzje, które mogą doprowadzić do znacznego przyrostu liczby zachorowań niosą za sobą bardzo duże ryzyko. Dlatego też wydaje się, że najrozsądniejszym podejściem do pandemii w obecnej sytuacji jest metoda małych kroków połączona z ciągłą i dokładną obserwacją sytuacji epidemiologicznej. Jeśli ta nie pogorszy się znacznie po np. zniesieniu części ograniczeń, można myśleć nad łagodzeniem kolejnych. Z drugiej strony jeśli zacznie szybko przybywać zachorowań - prawdopodobnie należałoby cofnąć się o krok. W ten sposób być może uda się wypracować odpowiedni balans między zdrowiem a gospodarką, przynajmniej na kilka najbliższych miesięcy.

Adam Czerwiński, starszy analityk Polskiego Instytutu Ekonomicznego

Zapisz się na nasz specjalny newsletter o koronawirusie.

Masz newsa, zdjęcie, filmik? Wyślij go nam na #dziejesie

Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
KOMENTARZE
(121)
WYRÓŻNIONE
Skl
5 lata temu
Przecież jak zachoruje tak jak piszecie 25 mln ludzi w Polsce to przecież 80% wcale nie wie, że jest zakażona albo jest tylko lekko przeziębiona,a z tych 20% mnóstwo ludzi nie poszłoby do lekarza nawet z wysoką gorączką tylko tak wyolbrzymiona choroba, że nawet strach zakaszleć w sklepie. Zresztą po I turze ferii w Polsce się zaczęło i przestańcie robić nam wodę z mózgu. Tyle obliczeń, którym Szwecją zaprzecza
Tolaw
5 lata temu
Szwecja poszła drogą odporności stadnej i wyniki są takie niemalże jak u nas z duzymi restrykcjami. Trzeba wziąć pod uwagę, że liczba zakazonych i śmiertelnych przypadków jest u nas zanizona.
slavo
5 lata temu
Szwecja to jedyne rozsądne podejście. Kupa ludzi tu pisze, że mają więcej zachorowań i większą śmiertelność niż np. Norwegia czy Dania. Chwilowo tak, ale za rok okaże się że ta liczba czy też procent są dokładnie takie same, bo po prostu w Szwecji to następuje nieco szybciej, a inne kraje rozłożyły to w czasie mordując przy okazji własną gospodarkę, a niektóre i demokrację. Ogromny dodruk pieniądza, wzrost zadłużenia, bandyckie stopy procentowe, wprowadzenie monitoringu i inwigilacji ludności itp, to stanowczo zbyt wysoka cena za walkę z chorobą niewiele bardziej śmiertelną niż grypa... Tak, wiem, że niektóre statystyki mówią co innego, ale one są błędne, bo badamy na obecność koronawirusa jedynie ludzi, którzy bardzo źle się poczuli i wezwali pogotowie, albo trafili do szpitala. Tymczasem chorych jest albo już było mniej więcej 50-80 razy więcej niż podają oficjalne statystyki, tylko większość nie ma absolutnie żadnych objawów. Zetknęli się z wirusem i przechorowali nawet o tym nie wiedząc. Polecam poszukać na Youtube filmiki z Uniwersytetu Stanforda w Kalifornii i wyniki badań dr. Ioannidisa. Także niestety rację mają Szwedzi, a groźna jest jedynie pandemia irracjonalnego strachu, która doprowadziła to zupełnie nieprzemyślanych lock downs i dramatycznych konsekwencji gospodarczych.
NAJNOWSZE KOMENTARZE (121)
Hanna
5 lata temu
Po programistach teraz ekonomiści stają się ekspertami w zakresie zdrowia. Od ekonomistów oczekiwałabym analizy ryzyka gospodarczego, społecznego dla różnych scenariuszy postępowania z koronawirusem. Np taka analiza robiona w USA po jednej z pandemii pokazała, że w okresie długofalowym lockdown spowodował 5 razy więjszą śmiertelność niż ilość ofiar z pandemii (głód, samobójstwa., stres i choroby z nim związane)
ppp
5 lata temu
Z tym pracowaniem przychodni na zwiększonych obrotach to redaktorku popłynąłeś. Przychodni i lekarze rodzinni się pozamykali, poradnie specjalistyczne pozamykane. Nie chcą przyjmować pacjentów osobiście, diagnozują i leczą przez telefon. Jak już trzeba pacjenta zbadać to najlepiej szpital, pogotowie lub pomoc wieczorowa niech to zrobią za nich.
selka
5 lata temu
Czy ktoś wie, jak w czasach koronawirusa wypadają ludzie Rh ujemni? Mają zupełnie inny układ odpornościowy?
miki
5 lata temu
Izolacja starszych - a niby jak. Najlepszym dowodem są domy opieki - zachoruje opiekun, wszyscy chorzy. I to się nazywa ochrona seniorów. Czysta paranoja.
240255
5 lata temu
Odpornosc stadna - czy odpornosc w stadzie ? - mozna ludzi nazywac stadem ??????
...
Następna strona